15/10/18

Pierwotny impuls poetycki w tłumaczeniu

Lynn Suh

Strona cyklu

Wytłumaczenia
Lynn Suh

Urodzony w 1982 roku w Bostonie, USA. Tłumacz współczesnej poezji polskiej. Były redaktor naczelny czasopisma poświęconego współczesnej poezji amerykańskiej i polskiej, WIDMA. Jego eseje, przekłady i wiersze są publikowane m.in. w "Berlin Quarterly", "biBLiotece", "Fence", "Kontencie" i "Versopolis". Obecnie mieszka w Seulu w Korei Południowej i jest doktorantem na Wydziale Polonistyki na Hankuk University of Foreign Studies.

Stacja wieży ciśnień (Dawid Mateusz)

Dzisiaj znaleźliśmy dwa wiewiórcze oseski. Śpiące
w żłobie po rozbitym w Wigilię
Jezusie, były nie większe od kciuka — prawdopodobnie sroki

się dobrały do gniazda, to się bardzo często zdarza — twierdzi
pogotowie leśne — ma pan drabinę? Proszę spróbować,

może matka się ich nie wyprze — jest koniec marca. Sądsiedzi

karkówką i nabiałem świętują zmartwychwstanie
rozbitej przez psa figurki Jezusa. — Ciała mają drobne, powieki

zlepione — tłumaczę. Z wysokości
gniadza wieży ciśnień nie różnią się wcale: wyglądają jak ryby

połknięte przez takt.

Water Tower Station (by Dawid Mateusz)

Today we found two suckling squirrels. Sleeping
in the manger of Jesus mangled
on Christmas Eve; they were no larger than thumbs — Possibly magpies

tore into the nest, that’s what often happens — said
the wildlife vet — do you have a ladder? Want to try to help,

maybe the mother won’t reject them — it is the end of March. Our neighbors,

with chuck steak, eggs and dairy celebrate the resurrection
of a Jesus figure mangled by the dog. — They have tiny bodies, with eyelids

glued together — I explain. From the height
of the water tower nest they aren’t distinct at all: they appear like fish

swallowed-up by tact.

*

Początkowo chciałem pisać o tym, że postrzegam poezję Dawida Mateusza, tak jak postrzegam filmową wizję Dawida Lyncha. O tym, jak obaj odklejają poszczególne warstwy naszej realności, znane nam narracje, nasze iluzje na temat codzienności. Jak pewne surowe fakty życia mogą nadal istnieć pomimo tego, że są pochłonięte przez znaki i symbole – gdy te ulegają rozbiciu, niczym figurka Jezusa w Wigilię, wtedy dopiero mamy okazję dostrzec, jakimi przekonaniami kierujemy się w życiu, i przemyśleć je. W Blue Velvet David Lynch pokazuje przestępcze podbrzusze pozornie porządnego, prowincjonalnego miasteczka w Ameryce. W „Stacji wieży ciśnień” Dawid Mateusz pisze o brutalności natury, którą takt i rytuał nie mogą ukrywać na stałe. Ale to już wszystko w temacie tego porównania, bo później zdecydowałem się zwrócić uwagę na coś innego, pisząc ten odcinek, mianowicie na to, jak Dawid rytmicznie poruszał się, kiedy po raz pierwszy widziałem go czytającego swoje wiersze. Mocny rytm mowy jest zdecydowanie dla niego ważny i miałem to na uwadze, kiedy tłumaczyłem jego wiersz „Stacja wieży ciśnień”. Miałem ochotę odtworzyć rytm tego wiersza, a wraz z nim muzykę języka polskiego, aby mogła ona zaistnieć w języku angielskim.

Znana jest jednak od dłuższego czasu tendencja, aby w języku angielskim pisać wiersze jambicznie (x /), np. „To be nor not to be” (Bill Szekspir), „How vainly men themselves amaze” (Andrew Marvell), „The doom’s electric moccasin” (Emily Dickinson), „She sang beyond the genius of the sea” (Wallace Stevens). Ten rytm ma w sobie jakąś siłę dośrodkową, jak grawitacja, bo jest najbardziej zbliżony do rytmu codziennej mowy. Jakiś czas temu, latem, na pikniku gdzieś w Krakowie rozmawiałem  z Miłoszem Biedrzyckim i dowiedziałem się, że w języku polskim jest odwrotnie: bardzo często wstępuje trochej (/ x), oraz amfibrach (x / x), jeśli chodzi o stopę metryczną składającą się z trzech sylab. Właśnie po tej rozmowie łuski opadły z moich oczu i zacząłem czytać wiersze polskie w świetle tej nowej wiedzy. Dzięki temu nareszcie mogę czytać polską poezję płynnie na głos. Rozkoszowałem się takimi linijkami, jak „Mgła zimowa na szybie ta sama” Czesława Miłosza czy „Między nami nic nie było” Adama Asnyka, czy „Dzisiaj znaleźliśmy dwa wiewiórcze oseski” Dawida.

Tak więc powstało pytanie: czy można przetłumaczyć dźwięk, tj. czy pejzaż dźwiękowy „Stacji wieży ciśnień” da się przetłumaczyć? Tak, w pewnym sensie, ale nie dosłownie. Odtworzenie poetyckiego metrum nie wchodziło w rachubę, ale spróbowałem częściowo je powtórzyć, zaczynając od pierwszej linijki. Od razu można zauważyć w niej i w jej tłumaczeniu sprzeczne językowe skłonności, mianowicie „Dzisiaj” ( / x) to „Today” (x / ) – rytym trocheiczny po polsku staje się rytmem jambicznym po angielsku. Potem pojawiają się w tej samej linijce w oryginale dwa amfibrachy – „wiewiórcze oseski” – dając jej subtelnie nowy rozpęd. Co zrobić w tej sytuacji? Nie chciałem przetłumaczyć ich jako „baby squirrels”, które mocno utrzymują monotonny jambiczny rytm po angielsku. Dlatego zdecydowałem się na „suckling”, które można odczytać jako daktyl ( / x x ), zmieniając tempo też po angielsku, choć minimalnie. A potem jest kolejna seria amfibrachów w oryginale, czyli seria rytmicznych ekwiwalentów słowa „Jezusie” – „rozbitym” i „Wigilię”. Nie było sposobu, żeby stworzyć coś podobnego po angielsku nawet z daktylami. Postanowiłem zatem rozstrzygnąć inaczej tę sprawę; użyłem serii rytmicznych ekwiwalentów słowa „Jesus” – „manger” and „mangled” – i w ten sposób stworzyłem regularną linijkę trocheiczną, rezonującą rytmicznie ze słowem „Jesus”. Trzeba przyznać jednak, że po angielsku, to nie brzmi tak płynnie, jak w oryginale… ale cóż.

Stąd kolejne pytanie – po co zadawać sobie tyle trudu, żeby troszczyć się o rytm oryginału, szczególnie jeśli chodzi o tłumaczenie? Z pewnością wcześniejszy ja oskarżyłby siebie teraz o bycie pedantem. Czemu nie pozwolić geniuszowi języka angielskiego powołać do życia jakieś fajne tłumaczenie? Bo istnieje nie tylko semantyka słów i wyrażeń, ale także znaczenie, jakie niesie z sobą rytm samego języka. Rytm wprowadza nas w stan zauroczenia, w którym odczucie dźwięku oraz dźwięk odczucia reagują z samymi słowami. Moje tłumaczenie zatem próbuje utrzymać ten pierwotny impuls, który znajduje ujście w słowach.  Być może moje tłumaczenie nie sprawi, że czytelnicy zaczną podrygiwać, ale mam nadzieje, że przynajmniej ruszą głowami – w rytm mojego tłumaczenia wiersza Dawida Mateusza.