10/04/18

„Zostanie tylko hardkor i disko”

Lynn Suh

Strona cyklu

Wytłumaczenia
Lynn Suh

Urodzony w 1982 roku w Bostonie, USA. Tłumacz współczesnej poezji polskiej. Były redaktor naczelny czasopisma poświęconego współczesnej poezji amerykańskiej i polskiej, WIDMA. Jego eseje, przekłady i wiersze są publikowane m.in. w "Berlin Quarterly", "biBLiotece", "Fence", "Kontencie" i "Versopolis". Obecnie mieszka w Seulu w Korei Południowej i jest doktorantem na Wydziale Polonistyki na Hankuk University of Foreign Studies.

kot iwana beketowa (Martyna Buliżańska)

oto wasza epoka disco: w innym miejscu na chwilę stajesz się niemowlęciem
i wpychasz do ust palce obcych dłoni, by nie czuć.
smakować. niegdyś niewidoczna hemisfera uwypukla się i z ust cieknie
nie tylko śluz. ciągle pytają: czemu nie zastanawiasz się, czy istnieje

transcendencja
sfera eschatologiczna
rosyjska dusza?

rozpłaszczasz się u krawędzi łóżka jak kot iwana beketowa (on poznał
ulotność doczesnego życia),
rozpinasz ich spodnie
i szukasz zakąski, śledzika*.

* Wiersz powstał po spotkaniu w Rydze kazachskiego pisarza Anuara Duisenbinova.
Odsyłam do tekstu tego autora Мозаика повседневности.

ivan beketov’s cat (by Martyna Buliżańska)

now’s your disco epoch: you become an infant for a moment in a different place

and stick the fingers of alien hands in your mouth, not to smell.
to taste. a hemisphere, once invisible, becomes more prominent and it isn’t only mucous
dribbling from the lips. they’re always asking: why don’t you speculate on whether there’s

transcendence
an eschatological sphere
a Russian spirit?

you prostrate yourself on the edge of the bed like ivan beketov’s cat (he got to know
the evanescence of mundane life),
you unbuckle their pants
and look for appetizers, and herring.

*

„Oto wasza epoka disco” – te pierwsze słowa powyższego wiersza Martyna Buliżańskiej rozbrzmiewały we mnie w sposób, którego nie byłem w stanie zrozumieć, kiedy przeczytałem je po raz pierwszy. Ale mówię to z lekką przesadą –  ponieważ po części byłem w stanie zrozumieć dlaczego. Przyszła mi do głowy piosenka polskiego zespołu Sofa, która jest bardzo żywa, niedorzeczna, ale przede wszystkim jest niesamowita. Czytając, a później i tłumacząc wiersz Martyny, wciąż słyszałem refren tej piosenki: „Koniec świata już tak blisko uciekaj stąd / Zostanie hardkor i disko, tylko hardkor i disko… tyttyryttyryt”. Ale skąd to wziąłem i dlaczego to jest takie ważne?

W moim odcinku o Robercie Rybickim napisałem, że zanim przeprowadziłem się do Polski, spodziewałem się, że wszyscy lub prawie wszyscy, piszą jak Miłosz – w Krakowie i Warszawie, i w różnych innych miastach, miasteczkach i wsiach. To dlatego, że jego „marka” poezji promowana jest w Stanach (i na całym świecie, jak wiadomo) jako ostateczna polska poezja XX i nawet XXI wieku. Oczywiście bardzo się wtedy w tej kwestii myliłem i w końcu, kiedy zacząłem tu mieszkać, odkryłem, że w Polsce istnieje bogata różnorodność poetyckich głosów – są takie głosy, które są krańcowo odmienne od głosów Miłosza, Herberta czy Szymborskiej. Jednak ten naturalny skądinąd fakt był dla mnie ogromnym szokiem, wręcz niewyobrażalnym! Mojego odkrycia dokonałem pięć lat temu, kiedy poznałem współczesnych polskich poetów, poetki, krytyków i krytyczki na pewnej imprezie we Wrocławiu.

I tu wracamy do sedna sprawy: wszystko to miało wtedy swoją ścieżkę dźwiękową. Piosenka „Hardkor i Disko” była grana na tej wrocławskiej imprezie, gdzie rzekomo zacząłem rysować góry lodowe na serwetkach i spierałem się ze wszystkimi o znaczenie gołębi w poezji – ja nie do końca to pamiętam. Być może te wybryki wzmogła (cała) wódka, którą wtedy wpiłem, by utopić swoje smutki – bo oto Miłosz… oto „[polska poetycka] dusza” (no, wywracajcie oczy) rodem z Miłosza już nie jest aktualny w Polsce. Moja głowa wirowała w „sferze eschatologicznej” wraz ze słowami piosenki, które odbijały się echem w moim umyśle: „Koniec świata już tak blisko uciekaj stąd / Zostanie tylko hardor i disko, tylko hardkor i disko…”

Ostatecznie jednak nie uciekłem stąd. Przeżyłem koniec świata, czyli koniec mojego nader ograniczonego zrozumienia polskiej poezji, i nadal mieszkam w tym kraju.  Jako tłumacz, a przede wszystkim jako czytelnik, ciągle odkrywam dla siebie nowy region świata, lub innymi słowy, nowy region poezji, w tym wspaniałe wiersze Martyny. Jestem, nadal jestem, „niemowlęciem” w tym nowym regionie, idąc coraz dalej i dalej od miejsca, w którym zacząłem, wiedząc jak „drogi nas w inne drogi prowadzą”…  tyttyryttyryt!