debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Każda opowieść to nowe doświadczenie

Jakub Winiarski

Głos Jakuba Winiarskiego w debacie "Książka 2008".

strona debaty

Książka 2008

Wskazanie: Wioletta GRZEGORZEWSKA Orinoko 

Było w tym roku co najmniej kilka książek poetyckich, których wartość już teraz zdaje się być bezsprzeczna i może jedynie rosnąć. Po sześciu latach milczenia z mocnym baw się wystąpił Roman Honet. Tomikiem Gruba tańczy debiutował arcyswobodny, a jakże już literacko dojrzały Dominik Bielicki. Elżbieta Lipińska w swojej drugiej książce, Maj to łagodny miesiąc, pięknie wskrzesiła pewne klasycystyczne tropy, dokładając przy tym swój elegancki, osobny głos. Małgorzata Sochoń, Maciej Froński, Przemysław Owczarek swoimi publikacjami też pokazali sporo. Byli i inni… Dlatego nie jest mi łatwo wybrać i potrzebuję dłuższego namysłu, by jednak wskazać, z nieuniknionym wahaniem wskazać tę jedną jedyną postać, która może – ale kto mógłby to tak naprawdę ocenić – zrobiła najwięcej, błysnęła najmocniej. Oto ona: Wioletta Grzegorzewska. Wioletta Grzegorzewska, autorka książki Orinoko, nagrodzonej w konkursie Tyskiej Zimy Poetyckiej.

Dlaczego Wioletta Grzegorzewska?

Powiem krótko. Wygląda mi na to, że Wioletta Grzegorzewska w którymś momencie pracy nad swoją poezją przekroczyła niewidzialną, lecz wyczuwalną granicę, i jakby znalazła dla siebie i swojego dojrzałego poetyckiego głosu jeszcze więcej wolności, swobody, by wyrazić to jednostkowe doświadczenie, które jedynie ona może opowiedzieć. Powstała dzięki temu książka, Orinoko, bardziej jeszcze niesłychana, bardziej misterna niż jej zbiory wcześniejsze, także ciekawe, trudne do przeoczenia. Czytałem najnowszy tom Grzegorzewskiej już kilkakrotnie, za każdym razem usiłując znaleźć to miejsce w książce, które można by uznać za jej fundament czy rdzeń – za każdym razem bez skutku. Bez skutku, gdyż każdy wiersz wOrinoko, każde miejsce tej książki to nowa, wyrazista opowieść. I centrum. A każda opowieść to nowe doświadczenie – inicjacji w dorosłość, w tajemnicę. I zobaczyłem nagle, odpomniałem – dokonała się we mnie dzięki wierszom z Orinoko swoista i momentalna anamneza – że każda kolejna inicjacja i każda podpatrzona przez tę poetkę tajemnica to krok – jej, mój, każdego – w kierunku śmierci. Naprawdę, wciąż jeszcze, mimo tysięcy autorów i autorek, rzadko która poezja posiada właściwość tak skutecznego unaoczniania tego, co przeżyte i co nieuniknione. Dlatego właśnie spośród tych kilku książek, które moim zdaniem zasłużyły w niemal równym stopniu na wszelkie przyznawane w tym roku literackie laury, wybieram i wskazuję Orinoko Wioletty Grzegorzewskiej.