debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Być poetą dzisiaj

Roman Honet

Głos Romana Honeta w debacie "Być poetą dzisiaj".

strona debaty

Być poetą dzisiaj

Kapituła nagrody Nike nagrodziła dotychczas 9 książek prozatorskich i 4 tomy poezji. Proporcja wyraźnie przemawiająca na korzyść prozy. Mnie to nie dziwi, nie oczekiwałem odmiennych werdyktów. Nike to nagroda medialna, sprzedaż nagrodzonej powieści przynosi wydawcy wysoki zysk, sprzedaż liryki – nieporównywalnie niższy, co w sytuacji, gdy rola krytyka zmalała względem roli wydawcy, wydaje się znaczące. Regulamin tej nagrody nie uwzględnia podziału na rodzaje literackie, mówi za to o wyróżnianiu najlepszej książki roku, więc kapituła Nike musi służbowo raz na czas odpykać również niemedialną i słabo sprzedającą się lirykę.

Z przyznania Nike Eugeniuszowi Tkaczyszynowi-Dyckiemu wynikają wymierne korzyści dla niego i dla wydawcy. Nie potrafię odnieść tego faktu do samej poezji polskiej; poezja to dla mnie zbyt złożone pojęcie, żeby zestawiać je z wydarzeniem incydentalnym. Osobiście nie czytam i nie oceniam liryki przez pryzmat nagród, co zapewne stanowi powód mojej niemożności.

Jeśli chodzi o poetów, sprawa wydaje się prostsza: zapewne nastąpi wzrost liczby osób piszących z przypadku i nadmiaru wolnego czasu – przewiduję chwilowy wysyp grafomanów, zwłaszcza epigonów Tkaczyszyna-Dyckiego. Co do czytelników, to znowu jest złożony problem. Ci, którzy czytali współczesną lirykę, znali też wiersze Dyckiego; ci, dla których dotąd była obca, może ją częściowo zauważą, ale pod warunkiem, że mają skłonność do choćby sporadycznego czytania liryki w ogóle: nie przypuszczam, że ten, kto wchodzi do księgarni po Sapkowskiego czy Cobena, wyjdzie z Dyckim. Istnieje również pewna populacja, sądzę, że dość pokaźna, która może zainteresować się tomem Dyckiego dla snobizmu, ale to nie są osoby, które mógłbym nazwać czytelnikami, a to, co nimi kieruje, w żaden przewidywalny sposób nie wpłynie na odbiór liryki współczesnej.

Jeśli chodzi o opinię Wojciecha Kuczoka, trzeba zaznaczyć, że pochodzi sprzed ponad dziesięciu lat. Pozwolę sobie potraktować ją żartobliwie i odpowiem, że gdyby Kuczok się nie opamiętał i nadal pisał swoje wiersze, może i spałby dziś w bunkrze na przedmieściach.

Docieranie poety do czytelnika kojarzy mi się z wymuszaniem, z opresyjną formą działania, często nieudolną, zawsze narcystyczną, czasem po prostu błazeńską. Współczesny poeta musi przyjąć do wiadomości, że czytelnik ma prawo odwrócić się do niego plecami i że ma wtedy jego, poetę, jego ego, jego przesłanie i jego wiersze tam, gdzie mu się plecy kończą. Poeta współczesny notorycznie myli typy czytelnika. Widzi czytelnika realnego, wchodzącego do księgarni i roi sobie, że to jest także jego potencjalny czytelnik, podczas gdy ma do czynienia z osobami, które przyszły do księgarni, aby kupić atlas astronomiczny, skrypty z medycyny, kryminał, romans czy kalendarz. To poważny błąd w rozumowaniu, z niego bierze się i opresyjność, i lament, i błazenada.

Tradycyjnym pośrednikiem pomiędzy poetą a czytelnikiem był krytyk, ale skomplikowany i hermetyczny język krytyki współczesnej często taką możliwość utrudnia, czasem nawet wyklucza. Z jednej strony krytyka ustąpiła pola wydawcom, a z drugiej – czytelnikom. Oni dzisiaj sami oceniają, sami wypowiadają się o książkach – na przykład na portalach i forach internetowych czy w internetowych księgarniach dopuszczających taką możliwość. Zatem jeśli chodzi o wydawców, warto by przyświecało im założenie, że czytelnikami liryki są osoby inteligentne. To nakazuje, żeby marketing wydawniczy działał subtelnie. Na roboczym przykładzie mogłoby to wyglądać tak, że efektywniejsze jest dopuszczenie czytelnika do rozmowy o literaturze, niż informowanie go o niej za pomocą – dajmy na to – blurbów. Mam na myśli zaoferowanie czytelnikowi możliwości wypowiedzenia się o liryce, zwłaszcza poprzez inicjowanie debat, tradycyjnych i internetowych. Wydawca – oprócz czytelnika – powinien szanować siebie i poetów. Nie rozdawać książek za darmo, nie trzymać w piwnicy – jeżeli tak ma być, może warto zrezygnować z papierowych wydań i rozpowszechniać książki w formie e-booków. Nakład tomiku poetyckiego oscyluje dziś, tak samo zresztą jak kilkanaście lat temu, wokół 500 egzemplarzy. To się nie zmienia. Ale dziś wydawcą nie jest ten, kto ten minimalny nakład wydrukuje. Samo wydrukowanie dzisiaj nie wystarcza, nawet jeśli chodzi wyłącznie o 500 egzemplarzy.

O AUTORZE

Roman Honet

Urodził się w 1974 roku. Poeta, wydał tomy: alicja (1996), Pójdziesz synu do piekła (1998), „serce” (2002), baw się (2008), moja (wiersze wybrane, 2008), piąte królestwo (2011), świat był mój (2014), ciche psy (2017), redaktor antologii Poeci na nowy wiek (2010), Połów. Poetyckie debiuty, współredaktor Antologii nowej poezji polskiej 1990 –2000 (2004). Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2015 za tom świat był mój. Tłumaczony na wiele języków obcych, ostatnio ukazał się wybór jego poezji w języku rosyjskim Месса Лядзинского (Msza Ladzińskiego, przeł. Siergiej Moreino, Moskwa 2017), tom w języku ukraińskim Світ належав мені (przeł. Iurii Zavadskyi, Tarnopol 2019) i serbskim Svet je bio mój (przeł. Biserka Rajčić, Belgrad 2021).