debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Chciałbym piosenek z tekstami Podgórnik

Edward Pasewicz

Głos Edwarda Pasewicza w debacie "Z uwagi na tekst".

strona debaty

Z uwagi na tekst

Myślę, że każda porządnie zrytmizowana poezja nadaje się do śpiewania. Pierwszy z brzegu przykład to Dycio. Jego wiersze są skonstruowane jak klasyczne ukraińskie pieśni zwane kołomyjkami. Wystarczy dorobić do tego dobrą muzykę i mamy świetne piosenki, a rzekłbym nawet pieśni.

W historii muzyki jest zresztą wiele przykładów na  cudowną kooperację między genialnym  poetą (Hofmansthal, Rilke, Haine) a kompozytorami (Strauss, Norbert von Hannenheim, Schubert, Hugo Wolf, Gustaw Mahler). Zawsze było tak, że genialny wiersz przynosił genialną inspirację muzyczną, jak ma to miejsce w przypadku Sobowtóra tandemu Schubert/Haine. Na tym ostatnim przykładzie widać jak na dłoni, że to tekst zainspirował minimalistyczną i oszczędną schubertowską muzykę. Ponura tonacja fis-moll kongenialnie koresponduje ze słowami wiersza. Po prostu idzie za nimi.

Bywają przypadki odwrotne, kiedy genialna muzyka ratuje słaby tekst, albo jak to ma miejsce w Pieśni o Ziemi Gustava Mahlera, raczej takie sobie tłumaczenie. Mahler doskonale zdawał sobie sprawę z poziomu tłumaczenia chińskich tekstów zen, ale nie miał pod ręką genialnego tłumacza. Wykorzystał więc istniejący, modernistyczny, pełen ozdób językowych przekład. W muzyce widać wyraźnie, że wszystko jest w niej podporządkowane uwypuklaniu i podnoszeniu wartości tekstu. I to się Mahlerowi udaje znakomicie, bowiem piękno tej muzyki i jej kontrapunktyczna kunsztowność sprawiają, że przełykamy gładko taki sobie tekst.

U Mahlera mamy zresztą takich przykładów więcej, jak choćby w Pieśniach na śmierć dzieci. Czy w Zaczarowanym rogu chłopca, który wykorzystuje teksty ludowe, a właściwie perełki anonimowej liryki.

Wiersz, o ile jest wierszem, ma swój sens i rytm, i swoje dna, i pokłady niewidocznych na pierwszy rzut oka treści. Muzyka może go wzbogacić, czyli wydobyć to, co początkowo niewidoczne. Na przykład „Świerszcze Świetlickiego, piękny w swojej prostocie wiersz, naprawdę zyskuje dzięki muzyce. Muzyka wydobywa z niego słodko-gorzki i nieco melancholijny sens.

Kiedy czytam wiersze Kory czy Lecha Janerki, od razu widzę, że był to od samego początku wiersz. Zresztą wiem, jak pracuje nad tekstami Kora i zazdroszczę jej umiejętności syntetyzowania i upraszczania języka. Onegdaj, jakieś trzy tysiące lat temu, padł pomysł, bym napisał na jej płytę dwie, trzy piosenki. Poddałem się po miesiącu.

Co do współczesnej polskiej piosenki, to mam bardzo mieszane uczucia. Zastanawiam się, czy jest ją w stanie jeszcze coś uratować. To, że zdarzają się ciekawe teksty (Dagadna, Gaba Kulka) to nie jest jeszcze powód do radości. Muzycy uroili sobie, szczególnie w zespołach, że kiedy potrafią zagrać trzy akordy, to i potrafią napisać dobry tekst. A to, jak wiemy, że zacytuję klasyka: gówno prawda.

Właściwie to ubolewam nad tym, że wokaliści czy kompozytorzy w zespołach najwyraźniej nie mają pojęcia o tym, co się dzieje na rynku współczesnej poezji polskiej. Bo gdyby czytali i gdyby nie byli tak zadufani w sobie, to kto wie, może byśmy słyszeli świetne piosenki, wpadające w ucho, z tekstami Marty Podgórnik. A to już byłoby coś. Chcę w zasadzie powiedzieć, że bardzo wiele obie strony by zyskały, poeci muzykę, muzycy poezję. A tak słyszymy non stop o złamanych sercach, odejściach i o tym, że trzeba przeprowadzić rewolucję, ale starzy nie dadzą na nią kasy, więc świat jest do dupy. I tym optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć moja skromną wypowiedź.

O AUTORZE

Edward Pasewicz

Urodzony w Kostrzynie nad Odrą. Poeta, pisarz i kompozytor. Laureat głównej Nagrody w Konkursie Bierezina 2001. Nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia (2007, 2009) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2009). Mieszka w Krakowie.