debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Czytelniczy fatalizm

Justyna Bargielska

Głos Justyny Bargielskiej w debacie "Wakacje z książkami".

strona debaty

Wakacje z książkami

W wakacje staram się czytać metodą fatalistyczną, choć i przygodową – na tak zwaną „książkę zastaną”.

Polega to z grubsza na tym, że jadę na letnisko – obecnie mówi się o tym „agroturystyka” – a tam leży książka, więc biorę ją i czytam. Metoda ta nie sprawdza się w hotelach, rzadko w domach wypoczynkowych dawnego Funduszu Wczasów Pracowniczych (czasem poprzedni gość zapomni jakiegoś antycznego Joe Alexa), nigdy prawie za granicą. I to nawet niekoniecznie ze względu na barierę językową, po prostu udostępnianie gościom książek w trybie, w jakim się im udostępnia ręczniki, wydaje się polską agroturystyczną specyfiką.

Jest ryzyko, przyznaję, że niebagatelne, że trafi się na stos poradników typu Jak być sexy ze stomią, ewentualnie ilustrowane, pięciusetstronicowe opracowania o Biebrzy. Ale można też trafić na Wodnikowe wzgórze Richarda Adamsa, jako i ja jakiś czas temu trafiłam.

Jest to książka dla młodzieży. Grupa królików musi w sytuacji losowej opresji opuścić swoją królikarnię i poszukać sobie nowej. Emigracja, walki o władzę, konfrontacja z narodowymi mitami, znienacka wypuszczane strzały okrutnego losu, heroiczna i liryczna królicza poezja – to wszystko w tej książce jest. A – no skoro króliki, to jest też oczywiście seks. Seks jest angielski, trzeba pamiętać, że zanim Adams zaczął się z historiami o królikach dobijać do wydawnictw – notabene początkowo całkowicie bez powodzenia – najpierw kawałek po kawałku opowiadał je swoim dzieciom. Niemniej jednak dorosły czytelnik znajdzie tu prawie wszystko, czego w porządnej powieści należy szukać. W miejsce, w którym odkryłam Wodnikowe wzgórza, jeżdżę od jakiegoś czasu co roku i jakoś tak się składa, że za każdym razem przynajmniej fragment sobie czytam.

A jeśli w doborze lektur nie chcemy zdawać się na los – i upodobania naszego gospodarza – warto może w wakacje wrócić do obrazków. Na polskim rynku jest już najnowsza książka Shauna Tana, nomen omen – Regulamin na lato. Jest w niej wszystko, co u Tana do tej pory można było znaleźć: ładne kolory i kształty plus oniryczny klimat, a dla tych, którym to nie wystarcza, piramida dodatkowych znaczeń i odwołań do zbadania – plus polski tekst. Nad którym, inna rzecz, chyba nie pochylałabym się zbyt mocno. Polszczyzna się nie nadaje na podpisy do obrazków, zwłaszcza gdy się te podpisy tłumaczy z angielskiego.

Nadaje się natomiast jak ulał do komiksów, zwłaszcza polszczyzna uorganizowana w tak zwaną mowę wiązaną. Może warto na wakacje zabrać zeszyt Komiks wierszem w trybie żeńskim, zawierający dwanaście prac będących ilustracjami dwunastu wierszy współczesnych polskich poetek. Ja ten zeszyt zabiorę, żeby, korzystając z wolnego czasu, udowodnić logicznie towarzyszącą mi od pierwszego przejrzenia intuicję, że komiksy zrobione do moich wierszy są najlepsze. A wy możecie dla zabawy.

 

O AUTORZE

Justyna Bargielska

Urodzona w 1977 roku w Warszawie. Poetka, pisarka. Laureatka konkursu poetyckiego im. Rainera Marii Rilkego (2001) i nagrody specjalnej im. Jacka Bierezina (2002). Otrzymała dwa razy Nagrodę Literacką Gdynia (2010 i 2011). Mieszka w Warszawie.