debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Jin i Jang

Rafał Rutkowski

Głos Rafała Rutkowskiego w debacie „Zmiana warty”.

strona debaty

Zmiana warty

Wedle zasady, która towarzyszy mi przez całe pisanie mam pierwotne poczucie, że zarówno poezja, jak i cała sztuka dzieli się tylko na dobrą i złą. Zmiana pokoleniowa jest czymś naturalnym, ale czy chciałbym kogoś zastąpić, myślę, że nie. Chciałbym, aby wszyscy przeżyli dłużej niż mogą.

 

Wielu autorów jest inspirujących i ma wspaniałą poezję, jednak każdy człowiek jest inny i myślę, że nie powinien za bardzo się inspirować innym autorem. Sam w wierszach inspiruje się swoistym archiwum, które każdy ma w sobie i jest ono bardzo subiektywne. Oczywiście, że są poeci, którzy nadają ton i mają swoją charyzmę. Wiadomo powszechnie o nurcie ośmielonej wyobraźni Honeta, poezji zaangażowanej, rytmice Podgórnik i wielu innych oraz ich epigonach, co odbiło się echem w kręgach akademickich i czytelniczych.

 

Powstanie tych nurtów odbyło się na przestrzeni tylko dekady i nie jestem pewien czy klasyfikowanie poezji do tych szuflad jest takie ważne. Czy faktycznie poeta powinien być nazwany i potem inni poeci do niego dobierani? Myślę, że poezja nie potrzebuje rewolucji. Odbywa się od tysięcy lat na oscylacjach czy działa, czy nie i na tym bym ten temat zamknął. Chciałbym, aby podobnie wyglądała krytyka, aby nie była nośnikiem jakiegoś paradygmatu użyteczności ani jakiegokolwiek stygmatu, lecz aby krytyk również tworzył artystyczny tekst.

 

Chciałbym, aby zahaczył się w interpretacji i z nią płynął, przedstawiając swoje wizje i emocje, jakie wiersz wywołał. Oczywiście nie neguję całej reszty filologicznych kwestii dotyczących sfery krytycznej, ale właśnie tę krytykę interpretacyjną uważam za najciekawszą zarówno dla krytyka, jak i czytelnika tekstów krytycznych. Takie podejście odnalazłbym po części w tekstach krytycznych Joanny Mueller, chociaż ona robi to bardziej w sferze lingwistycznej, ale to jest dobry trop.

Poeci mojego pokolenia, czyli debiutanci, mają w zwyczaju bycie czyimś epigonem, choć tak naprawdę nie chcą tego. Wiadomo, że jest tak łatwiej i weselej, jednak ja w te podpięcia nie wierzę, gdyż wierzę w osobność dobrego poety, czyli takiego, które wiersze są wierszami. Uszanowanie odrębności wydaje mi się bardzo ważne, mianowicie to ono właściwe otwiera drogę do napisania dobrej pracy krytycznej. Stara zasada, że pisze się tylko o tych poezjach, które krytykowi się podobają, jest bardzo dobra. Co za tym idzie – wymaga to szacunku, a szacunkiem byłoby nieszufladkowanie wierszy tylko podpięcie ich pod swój umysł i przedstawienie zabawy czy przeżycia wywołanego podczas odbioru tekstu poetyckiego.   

O AUTORZE

Rafał Rutkowski

Ur. w 1988 roku. Poeta. Księgarz. Wiersze publikował m.in. w: „Znaku”, „Odrze”, „Przekroju”, „Ricie Baum”, „Dwutygodniku”, „Opcjach”, „Arteriach”, „Odrze, „Akcencie”. Laureat projektu Połów 2014. Autor książek poetyckich: Chodzę spać do rzeki (Zeszyty Poetyckie 2015), za którą otrzymał wyróżnienie w XII Konkursie Literackim „Złoty Środek Poezji” na najlepszy debiut poetycki roku, Wywołuję siebie z ruin (WBPiCAK 2018) oraz Moje oczy to ptaki(WBPiCAK 2020). W roku 2022 ukazała się czwarta książka autora Na drzewach kwitną wielkie okna (Instytut Mikołowski 2022). Laureat wielu ogólnopolskich konkursów poetyckich. Laureat lubelskiej nagrody kulturalnej „Żurawie”. Prowadzi autorską księgarnie „Dosłowna” w Centrum Kultury w Lublinie, w której cyklicznie organizuje spotkania autorskie z poetami oraz prozaikami.