debaty / KSIĄŻKI I AUTORZY

Mówisz za cicho, ale to nie przypadek

Sonia Nowacka

Głos Sonii Nowackiej w debacie „Czytam naturalnie”.

strona debaty

Czytam naturalnie

Z właściwą sobie dezynwolturą lub jej smutnym brakiem po prostu powiedzieć: nie wiem? Pozwolić sobie na chwilę niezrozumienia i czytać dalej? Chyba nie. Czegoś brakuje, ale już wiem:

brakuje mi drapieżności. W naturze nic nie ginie, ale zawsze można zostać pożartym. To samo ryzyko, szalone ryzyko – czytanie. Wygłoś własne zdanie: naturalne czytelnictwo, czyli jakie? To zostało powiedziane, może jeszcze kilka razy padnie, ale poszukajmy inaczej, poszukajmy drogą negacji: czy istnieje czytanie nie-naturalne? Istnieje. Nienaturalne czytanie to po prostu brak dialogu. To tłumienie w sobie odpowiedzi na tekst, z którym się nie zgadzasz lub po prostu – masz ochotę coś o nim powiedzieć, bo coś w tobie poruszył. To reagowanie na tekst, który może i wymyka się przyjętym konwencjom, bo ma do tego prawo, ale ty, jako reagujący, jesteś zobligowany do reakcji wystudiowanej. Dzisiaj chyba zbyt często zapomina się, że słowo pisane może mieć na nas wpływ całkiem bezpośredni. A dyskusja, także zbyt często pomijana, postrzegana jest albo jako atak, albo niepotrzebne wynurzenia, w efekcie czego każde zdanie w tej dyskusji, jest jak głuche plaśnięcie o ścianę.

plask

plask

plask

plask

plask

I nic z tej rozmowy nie wynika. Zostajemy w stanie, w którym przyszliśmy (no, może dołączają do naszego stanu: frustracja, niezaspokojenie, bo ktoś skutecznie marnuje nasz czas). Bo nie było interakcji, nie było dyskusji z czytelnikiem, ani nawet zaproszenia do dialogu. Zastanawia mnie przyczyna tego zachowawczego podejścia do czytelnictwa. Jeżeli jest ono zachowawcze, być może nie budzi żadnych emocji? Solipsyzm czytelniczy, egotyczne czytanie i pisanie? Rozumiem to bardzo dobrze, ale nie rozumiem tej dziwnej idei plaskania własnym głosem o ścianę, braku szacunku do własnego, a przede wszystkim cudzego tekstu. Czy przelewanie słów w próżnię bez oczekiwania, że coś się tym tekstem zmieni, ma sens? (To pytanie do czytelnika). Nie zapominajmy, że pisanie służy do mówienia, a mówienie do komunikacji, komunikacja – siłą ewolucji – do wymiany zdań. Być może to odważna teza, ale wydaje mi się, że własne zdanie jest ważne. Pozostawiając samo czytelnictwo, zastanawia mnie brak wzajemnego dialogu. Chyba nawet wewnętrznego, skoro tego pierwszego brak. Brak dyskusji, czy – nie wiem, może to za mocne słowo, trochę boję się go użyć – debaty? A jeśli już dyskusja, to bardzo wystudiowana, bardzo teatralna, bo przecież mówimy o  czytelnictwie,  ono jest aktem wymagającym najgłębszego skupienia, dzięki któremu możemy oddać pełnię zachwytu, tę frenetyczną przyjemność, pęczniejącą, dziką i ekstatyczną, łaskoczącą umysł w chwili, gdy zdania przepływają wartkim strumieniem pod omdlonymi z rozkoszy powiekami.

Czytanie będzie dla mnie naturalne tylko wtedy, gdy przestanie być polem do egzaltowanych wynurzeń, a stanie się prawdziwą rozmową.