debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Na linii granicznej

Maria Pastwa

Głos Marii Pastwy w debacie „Zmiana warty”.

strona debaty

Zmiana warty

Studio nagraniowe programu Poeci, lato 2015. Justyna Sobolewska rozmawia z Julią Szychowiak, której tomik Intro został nominowany do Silesiusa w kategorii Książka Roku. Młoda poetka zaledwie siedem lat temu otrzymała tę nagrodę za debiut – teraz mówi o minimalistycznej formie swoich tekstów, o procesie twórczym, o aktywności w Internecie. A środowiska literackie nadstawiają uszu.

Kolejna scena: dwa lata później wrocławski Klub Proza i spotkanie z Jerzym Kronholdem, autorem doświadczonym, od dawna obecnym w poetyckim dyskursie. Dużo rozmów wokół Nowej Fali, pobrzmiewa nostalgiczny ton, właściwy wspomnieniom. I komentarz – z pewnym dystansem– do poezji najświeższej, powstającej tu i teraz.

Zestawienie bez wątpienia tendencyjne, lecz obrazujące niejako fluktuacje w polskiej literaturze. Jeśli się trochę przyjrzeć, można zauważyć, że Miłobędzka w świadomości czytelniczej jest już coraz mniej fizyczną osobą, a coraz bardziej słowami, cytowanymi obok klasyków literatury. Tymczasem w dyskusjach wiodą prym twórcy młodsi, a przecież już dojrzali – jeszcze nie tak dawno debiutanci, jak Bąk czy Góra, są obecnie głosem współczesnej poezji.

Jeżeli te subiektywne obserwacje nie każdego przekonują, wystarczy posłuchać, o czym mówią media. W czasach swobodnego przepływu informacji to przede wszystkim Internet bezpośrednio wskazuje, gdzie znajdują się punkty skupienia uwagi. W serwisach, takich jak wszystkim znana Wikipedia czy Culture.pl, figurują nazwiska Fiedorczuk, Jarosza, Dehnela i innych poetów, którzy zyskali popularność w ubiegłej dekadzie, co stanowi realny dowód ich istotnego wpływu na wspólną świadomość literacką.

Prowadzi nas to do prostego wniosku, że o znaczeniu autora w dużej mierze świadczy jego wizerunek – wizerunek wielokrotny, bo odbity w wielu źródłach, nie tylko internetowych. Nowe pokolenie faktycznie wkroczyło już na scenę: młodzi poeci patrzą na nas także z magazynów literackich, pojawiają się jako uczestnicy paneli dyskusyjnych i odczytów na takich festiwalach, jak Silesius, Stacja Literatura, Miasto Poezji, otrzymują kolejne nominacje do Nike, Paszportu „Polityki” i innych prestiżowych nagród.

Czy to oznacza, że nastąpiła radykalna „zmiana warty”? Niekoniecznie. Teraz mamy raczej do czynienia z polifonią narracji poetyckich, bardzo ciekawym dialogowaniem między Starymi Mistrzami a twórcami przeżywającymi właśnie rozkwit swojej sztuki. Jest to pewnego rodzaju stadium przejściowe, wyjątkowo owocne, można by rzecz, gdyż konfrontacja różnych typów poetyki, postrzegania świata, wrażliwości i sposobów ekspresji niesie ze sobą prawdziwy rozwój literatury. Z jednej strony krytycy chętnie biorą na warsztat teksty młodych autorów, z drugiej jednak ci z większym bagażem doświadczeń wciąż wytyczają nowe szlaki. W tej rzeczywistości z dużym zainteresowaniem spotyka się mocno osadzone w realiach XXI wieku [beep] Generation Tomasza Bąka, ale też szeroko dyskutuje się o nie mniej aktualnym Trawersie, kolejnej książce w dorobku Andrzeja Sosnowskiego.

To, co obecnie obserwujemy w środowiskach literackich, jest zwiastunem nadchodzących zmian, nie tylko wśród grona poetów, lecz także w samej poezji. Wraz z nowymi autorami pojawiają się nowe nurty stylistyczne oraz ideowe. Wprawdzie dziś antagonizmy między pokoleniami nie są tak wyraźne jak w XIX-wiecznym sporze klasyków z romantykami, niewątpliwie jednak wkrótce polską literaturę znów czeka redefinicja pojęć estetyki i wartości.

Młodsza generacja ma dużo do powiedzenia, ale wzbrania się przed dosłownością. Podczas gdy kultura masowa nie pozostawia miejsca na domysły czy refleksje, dzisiejsza abstrakcyjna poezja stanowi dla niej przeciwwagę. Abstrakcyjna tylko na pierwszy rzut oka, gdyż często w istocie niesie ze sobą treść bardzo dosadną. Nieoczywista metaforyka nieraz bywa wręcz prowokująca lub zbija z tropu, jak choćby u wspomnianej już Julii Szychowiak. Nieco inaczej z kolei operuje sensem Joanna Lech, która przez semantyczne zawiłości rozbudowuje szeroką przestrzeń poetycką.

Współczesne teksty nie powstają jednak w oderwaniu od kontekstu społecznego oraz kulturowego, co też wyraźnie się w nich uwidacznia. Młodzi poeci chętnie bawią się ironią, czasem z pewną dozą cynizmu. W ich wierszach znajdujemy szum wielkich miast i język ulicy, okruchy życia dzisiejszego everymana. Takie swobodne przenikanie się liryki z elementami codzienności z powodzeniem wykorzystuje Krzysztof Grzelak, którego teksty przemawiają głosem nowoczesności. Do zadań literatury należy tłumaczenie świata, komentowanie rzeczywistości, także teraz, w dobie XXI wieku.

Z drugiej strony u młodych twórców można dostrzec pewną tęsknotę za pierwotnymi wartościami, co prawdopodobnie również jest konsekwencją galopującego w szalonym tempie postępu. Gdy cywilizacja pędzi do przodu, poeci zwalniają kroku, by odwrócić się w stronę zostawionego w tyle środowiska naturalnego. Stąd sensualizm opisów przyrody u Marcina Orlińskiego, organiczność poezji Kacpra Bartczaka czy mityczne uniwersa Małgorzaty Lebdy. Często też punktem wyjścia staje się człowiek biologiczny, ciało – jakby w fizjologii ludzkiej autorzy szukali utraconej intymności.

Wszystkie te cechy, charakterystyczne dla dzisiejszego pisania, zapewne wkrótce staną się albo już się stają inspiracją dla tych, którzy dopiero zdobywają swoje pierwsze doświadczenia literackie. Wystarczy przyjść na organizowany we wrocławskiej Mleczarni Turniej Jednego Wiersza czy zapoznać się z twórczością laureatów Połowu – w ten sposób zaczynało wielu poetów, których nazywamy teraz nowym pokoleniem. Minie jednak jeszcze trochę czasu, zanim zmiany się utrwalą, a poezja polska istotnie zyska zupełnie inny kształt. Choć niektórzy uznani autorzy już odeszli (niedawno pożegnaliśmy Julię Hartwig, parę lat wcześniej Tadeusza Różewicza i Wisławę Szymborską), pozostali wciąż czynnie biorą udział w życiu środowiska literackiego, wpływając na nie w znaczącym stopniu. Przyjęte z entuzjazmem premiery ostatnich lat – Już otwarte Zadury, Ciągle za mało stary Brylla czy Skok w dal Kronholda – dowodzą tylko, że znane nazwiska nieprędko znikną z nagłówków pism literackich.

O ile przesunięcie pokoleniowe zaczyna być już widoczne w poezji, o tyle w sferze krytyki i teorii różnice te nie są tak wyraźne. Może młodzi recenzenci i eseiści nie przykuwają uwagi publicznej, a może nie nadeszła jeszcze ich pora. Wydaje się naturalne, że kiedy pisarstwo XXI wieku dopiero utwierdza swoją pozycję, nadal liczą się przede wszystkim opinie doświadczonych znawców literatury: Karola Maliszewskiego, Andrzeja Franaszka, Justyny Sobolewskiej, Piotra Śliwińskiego… Czyta się teksty dziennikarzy i krytyków związanych z redakcjami „Ha!art”, „Literacji”, „Polityki”, „Gazety Wyborczej” etc. Możliwe, że to na łamach tych pism wychowa się kolejne pokolenie publicystów, lecz na to pewnie przyjdzie nam poczekać jeszcze dłużej.

Ewolucja literatury jest procesem ciągłym. Zmiany następują nieprzerwanie i trudno  określić w danym momencie, kto postawił kropkę, a kto właśnie zaczyna zdanie. Bardzo prawdopodobne jednak, że obecnie poezja polska zbliża się do takiej granicy. I że lada dzień ją przekroczy.

O AUTORZE

Maria Pastwa

Urodzona w 1998 roku w Lubaniu. Absolwentka Liceum Ogólnokształcącego nr 3 we Wrocławiu, planuje studiować matematykę na UWr. Pisuje prozę oraz wiersze, działa w Grupie Poetyckiej Hurtownia, jest laureatką konkursów "Rytmy nieskończoności" i "Lipa". Interesuje się także filozofią. Tańczy we wrocławskim Teatrze Tańca Step.