debaty / KSIĄŻKI I AUTORZY

“Stracony na mocy nie ogłoszonego wyroku…”

Konrad Wojtyła

Głos Konrada Wojtyły w debacie "Czy Nobel zasłużył na Różewicza?".

strona debaty

Czy Nobel zasłużył na Różewicza?

Zdania wyrwane z kontekstu bywają ryzykowne i zbawienne zarazem… Niepokój? Skądże znowu. Grzechem byłoby nie zaryzykować, wierząc, że w nowych dekoracjach jedno zdanie zabrzmi choćby tak dobrze, jak w dekoracjach starych. Otóż w “Strahovskim kamieniołomie” Tadeusza Różewicza, pomieszczonym w zbiorze Wycieczka do muzeum, znajdujemy takie oto zdanie: “stracony na mocy nie ogłoszonego wyroku”.

Z pełną premedytacją przywołuję je, pomijając element “kafkowski”, by tym samym osłabić znaczenie “straconego” – “zabitego bez powodu”. “Straconemu” wolę nadać status “pokrzywdzonego” czy “pominiętego”. Nie chcę podążać śladami Józefa K. ani zaświadczać o realizmie Procesu. Chcę podkraść to zdanie Różewiczowi, lojalnie wskazując na źródło i autorstwo.

Kradzież ma swoje okoliczności łagodzące, bowiem w jednym rzędzie stawiamy najważniejszego żyjącego polskiego poetę współczesnego, wynalazcę dynamitu, szacowne towarzystwo odpalające co roku lont i gremium krytyków oraz publicystów oceniających skutki globalnej literackiej eksplozji. Rzecz w tym, iż przywołany na wstępie cytat – zamyka każdą dyskusję z nagrodami i autorem Płaskorzeźby w tle. Co więcej, narzuca też odpowiedź na pytanie: “Czy Nobel zasłużył na Tadeusza Różewicza?”.

Analizując dotychczasowe głosy w debacie, sprawę można streścić mniej więcej tak: Różewicz zasłużył na Nobla, ale go nigdy nie dostał. A zatem wciąż jest “stracony na mocy nie ogłoszonego wyroku”… Komitet Noblowski nie zasłużył na Różewicza, bo wbrew oczekiwaniom – zwłaszcza polskiej krytyki literackiej – nagrody mu nie przyznał i przez lata systematycznie pomijał tę kandydaturę. W dodatku dorobek jednych przeceniał, innych – choć nie powinien (Joyce czy Proust) – przeoczył. Tym razem to komitet jest “stracony na mocy nie ogłoszonego wyroku”… (w dodatku wyroku nie ogłoszonego przez siebie).

Różewicz – jak sugeruje Tadeusz Dąbrowski – “nie do końca spełnia ‘noblowskie kryteria'”. Słusznie powiada przecież, że różewiczowski “projekt poetycki zakłada ciągłą ucieczkę od uświęconych przez tradycję form uprawiania literatury, jest jednym wielkim anty-nurtem. Poezja zwrócona przeciwko sobie może być dla szwedzkich akademików propozycją zbyt radykalną”. A zatem i w tym sensie Różewicz jest “stracony na mocy nie ogłoszonego wyroku”.

No i wreszcie kwestia ostatnia. A co będzie, jeśli w końcu Nobla dostanie? Będzie “stracony na mocy ogłoszonego wyroku”?

Wyobraźmy to sobie. Oto anty-mainstreamowy, anty-nurtowy i anty-noblowski poeta zakłada frak i – podobnie jak Leonid Hurwicz – w wieku 90 lat, jako najstarszy laureat Nagrody Nobla na świecie, pojawia się w Sztokholmie i odbiera prestiżowy laur. Czy mógłby jednak wówczas powiedzieć to, co podczas wręczenia nagrody miesięcznika “Odra”: “Cieszę się z tej nagrody dlatego, że otrzymuję ją z rąk grona ludzi, których cenię i do których mam zaufanie”? Wątpię. Nawet jeśli podskórnie czułby, iż właśnie znika stygmat Miłosza, że zrzuca z siebie określenie pornografa, które towarzyszyło mu w Szwecji od czasów Białego małżeństwa, i że teraz jego wiersze będzie chciał tłumaczyć Anders Bodegård, powiedziałby raczej to, czym kończył wrocławskie wystąpienie: “Laury, laury… obok tych zaszczytów, jakie z sobą niosą, niosą pewne zobowiązania, a nawet, można powiedzieć, pewne niedogodności. Laureat jest już laureatem i musi być bardzo odporny psychicznie w tym sensie, że kiedy przystępuje na przykład do pisania wiersza, wyobrażenie o tym, że na głowie jego jest ten laur – może mu bardzo przeszkadzać”. Strata jest stratą. Nobel jest Noblem. Wyrok wyrokiem. A Różewicz jest Różewiczem. Jeśli dostanie Nobla – czego mu życzę – będzie Różewiczem trochę innym. Jeśli nie dostanie, będzie sobą.

O AUTORZE

Konrad Wojtyła

Urodzony w 1979 roku – poeta, dziennikarz, krytyk literacki. Wiceprezes Fundacji im. Sławomira Mrożka. Publicysta Radia Szczecin. Wydał pięć tomów poetyckich; ostatnio: może boże (Lubuski Wawrzyn Literacki 2010) i Czarny wodewil (2013). W 2014 roku ukazała się jego książka Rewersy. Rozmowy literackie. Rok później przełożył z jidisz na polski nieznane wiersze Eliasza Rajzmana zebrane w tomie Mech płonący (2015). W latach 2005-2009 zastępca redaktora naczelnego kwartalnika literacko-filozoficznego [fo:pa]. Od 2012 do 2014 roku pierwszy redaktor naczelny pisma „eleWator”. Publikował m.in. w „Odrze”, „Twórczości”, „Portrecie”, „FA-arcie”, „Kresach”, „Śląsku”, „Arkadii”, „Pograniczach”, „Przeglądzie Polskim” (USA), „Radarze”, „Gazecie Wyborczej”. Tłumaczony na języki angielski, niemiecki, ukraiński i czeski.