recenzje / ESEJE

Z Zadurą w poprzek czasów

Malwina Mus

Recenzja Malwiny Mus z książki Zmartwychwstanie ptaszka Bohdana Zadury.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

“przed przeczytaniem tego wiersza/ skonsultuj się ze swoim krytykiem/ gdyż każdy wiersz niewłaściwie przeczytany/ zagraża twojemu życiu/ lub zdrowiu” – ostrzega Bohdan Zadura czytelników w nowym tomie Zmartwychwstanie ptaszka. Poeta wie, co mówi – w niepozornej, parodystycznej przestrodze zawarł wykładnię bodaj całej swojej poetyki, w której wywiedzione z tradycji literackiej motywy i tematyka (czytelne dla wtajemniczonych, krytyków) służą komentowaniu współczesności; która jest depozytem kluczowych dla egzystencji ludzkiej idei i przemyśleń, zawsze pozostając jedynie atrapą nieredukowalnego do słów i obrazów fenomenu życia i natury.

Na pierwszy rzut oka między debiutem poetyckim Zadury a jego najnowszymi dokonaniami literackimi rozciąga się przepaść, a buchające z czeluści ogniste języki powiadają, jak inna jest forma utworów z W krajobrazie z amfor od tych zamieszczonych w Zmartwychwstaniu ptaszka, w jak różnych kręgach kulturowych osadzone są oba tomiki, jak odmiennym idiomem posługuje się autor, jak rozbieżna tematyka zaprząta jego głowę. Niekwestionowane różnice wydają mi się jednak dość powierzchowne, podczas gdy głęboka struktura tych utworów, mimo przeróżnych odkształceń i modyfikacji, jakim ulegała na przestrzeni ponad czterdziestu lat, zachowała swoją istotę.

Rzadko się zdarza, by dwudziestotrzylatek debiutował tak dojrzałym i zapatrzonym w przeszłość zbiorem poetyckim, jak zrobił to Zadura w 1968 roku. Barokowe konstrukcje, odniesienia do starożytnej topiki i renesansowej tematyki nie są jednak czczym anachronizmem. Ich konsekwentne eksploatowanie wskazuje na ponadczasową wymowę tradycyjnych form, semantykę budowaną nie tylko w warstwie słownej, ale także konstrukcyjnej. Rygoryzm twórczy przywraca czytelnikowi wiarę w magiczne właściwości słów spiętych w sztywną formę. Z prawdami podanymi w tak kunsztownej oprawie trudniej dyskutować niż z luźnymi przemyśleniami człowieka z krwi i kości. Podobne konstrukcje noszą znamię natchnienia, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest w nich “to coś”, coś metafizycznego, pozaludzkiego. Wrażenie podsyca natura podmiotu wczesnych wierszy Zadury: wycofany, skromny, nienachalny, będący bardziej głosem mówiącym niż zborną tożsamością.

Tematyka pierwszych tomików poetyckich Zadury – również znajdująca silne zakorzenienie w tradycji – okazuje się ponadczasowa. Dojmująca świadomość przemijania, marności świata materialnego; dialektyka teraźniejszości, przeszłości i przyszłości (filozofia czasu); unieśmiertelniające właściwości sztuki i jej przegrana w każdorazowej konfrontacji z naturą (“I coraz szybszy snu jest oddech/ I coraz szybsze tętno wiersza/ W żyłach krew coraz wolniej krąży/ Rytm wiersza nie jest rytmem serca”) to problemy w równym stopniu aktualne dziś jak kilka wieków temu. Motyw bolidu (i innych akcesoriów współczesności) zagubiony wśród wierszy o Argonautach i Kanikule zwraca uwagę na przemieszanie nowoczesności z tradycją, aktualizuje pradawne toposy. Dzięki tym zabiegom poeta może powiedzieć o sobie i czytelniku: “gramy bez słowa w starych dekoracjach/ z ciemnością w sercu z drwiną pod językiem”.

Współcześnie Bohdan Zadura urasta do rangi mentora młodego pokolenia poetów. Może się to zdawać dziwne, zważywszy na fakt, że współcześni są z tradycją na bakier i preferują formę jak najbardziej “rozprężoną”. Kluczowe jednak pozostają moim zdaniem wspomniane “ciemność i drwina niezależnie od dekoracji” – to one stanowią dominującą tendencję młodej poezji, zdominowały również późniejszą twórczość Zadury, który odwracając się od archaizującej estetyki, nie porzucił realizowanej uprzednio za jej pomocą tematyki. To one także stanowią płaszczyznę porównania z drugim (czy może pierwszym? kolejność nie gra roli) liderem polskiej poezji po `89 – Marcinem Świetlickim.

Podobieństw można by mnożyć, o czym za chwilę. Na razie warto się skupić na zasadniczej różnicy, jaka zdeterminowała odmienną recepcję obu poetów. Debiut wydawniczy Świetlickiego był znacznie opóźniony, jak tłumaczy sam poeta: “Nie było po co się spieszyć. Miałem wyraźne odczucie, że moich wierszy ani pierwszy obieg, ani drugi obieg nie zaakceptuje”. Autorowi Zimnych krajów od początku chodziło o “akceptację”, o to, by nie przejść niezauważonym. Eksplozja talentu (jakościowa i ilościowa – Świetlicki pisał wówczas wiersze od kilkunastu lat), jaka miała miejsce w 1992 roku, połączona z jawnie buntowniczym gestem wobec służalczości poezji oraz autokreacją samego artysty, odbiła się szerokim echem, była wyraźnym akcentem, cezurą wyznaczającą pewne “przed” i “po”. Intuicje krakowskiego poety okazały się słuszne. W czasie, gdy Świetlicki efektownie wzruszał ramionami, patrząc w oko smoka, Zadura od wielu lat pisał i wydawał utwory wyzbyte jakichkolwiek uwikłań polityczno-ideologicznych, spokojnie i na uboczu. Niezauważenie. Autor W krajobrazie z amfor wciąż czekał na odkrycie przez szerokie grono odbiorców, co nastąpiło właśnie w latach 90.

W tym czasie twórczość obu poetów zaczęła wykazywać podobne tendencje. Jedną z nich jest swojego rodzaju podejrzliwość wobec otaczającej rzeczywistości. O ile kwestia polityki i poezji uwikłanej w nią w zasadzie nie istniała u Zadury (podczas gdy u Świetlickiego były zawsze negatywnym, ale jednak wyraźnym punktem odniesienia), o tyle popkultura i rzeczywistość medialna jest przez poetę stale poddawana krytyce i obśmiewana. Zadura i Świetlicki z pesymizmem odnoszą się do wszelkich programowo optymistycznych i zbiorowo poruszających zjawisk, wdają się w polemiki z nieszczególnie przez siebie cenionymi artystami, reprezentują “sztukę reakcyjną”, w której oddźwięk znajduje wiele ważnych (i absurdalnych) zjawisk społecznych. I tak w Zmartwychwstaniu ptaszka znalazł się wiersz poświęcony zamieszaniu wokół ekshumacji ciała generała Sikorskiego, ale po katastrofie smoleńskiej trudno nie pomyśleń o nim i w tym kontekście (“A mnie znudził już ten wiersz Rymkiewiczowski/ Choć jest miara nie ma miary wszystko chore/ Czas najwyższy rozwieść się z telewizorem “), passus dotyczący szumu medialnego wokół śmierci małej Madzi z Sosnowca, itd.

Utwory obu poetów przesycone są wątkami autobiograficznymi, w których – na podobieństwo pamiętników – dokładnie określone zostają imiona, nazwiska, miejsca, daty. W końcu – poezja jednego i drugiego ciąży ku prozie. Na tym zasadza się najjaskrawsza różnica między wczesną a późną twórczością Zadury – w miejsce kunsztownej, zwięzłej, poddanej licznym rygorom konstrukcji wchodzi dezynwoltura formalna i gawędziarskie zacięcie. Zmartwychwstanie ptaszka to liryka na wskroś nowoczesna, jeśli pojawia się tu nawiązanie do tradycji to poprzez barokowe, konceptualne żarciki, jak w utworze o incypicie [*** Kiedy pochylając się] lub w wierszu tytułowym, w którego puencie mamy dodatkowo do czynienia z sytuacją zanegowania autorstwa: “mój jest tylko tytuł/ opowieść jest Twoja”. Sygnowanie całego tomiku nazwą wiersza o takim przesłaniu jest brzemienne w skutkach. Oto poeta niejako wskazuje, że jest jedynie wykonawcą pewnej czynności, natomiast źródło samej poezji tkwi gdzie indziej. Podobnie rzecz przedstawiała się w tradycyjnej odsłonie poezji Zadury, gdzie poeta-rzemieślnik (co intuicyjnie wyczuwane przez czytelnika) pozostawał pod wpływem natchnienia – boskiego lub leżącego w gestii jakiejś innej abstrakcyjnej siły. Tym razem nie ma mowy o żadnym absolucie – poprzez poetę mówi telewizja, radio, okładki gazet, których słowa literat poddaje obróbce i uzupełnia własnymi przemyśleniami.

Sam Zadura przemawia głosem tego, nad czym nie ma kontroli. Podtytuł tomiku wskazuje, że w jego skład wchodzą wiersze i… sny. Rzeczywiście, słowa poety początkowo mniej lub bardziej składające się w formę poetycką, z każdą kolejną stroną coraz bardziej upodabniającą się do prozy, by w połowie zbioru rozlać się w regularne opowiadania skonstruowane zgodnie z logiką oniryczną. Skonstruowane, bowiem trudno dać wiarę w ich autentyczność, choć poecie wyraźnie na tym zależy, o czym może świadczyć sygnowanie każdego wpisu datą. W majakach sennych pojawiają się członkowie rodziny poety, znajomi, którym dedykował swoje wiersze oraz osoby publiczne. To, co prywatne, najsilniej zajmujące (pod)świadomość splata się integralnie z tym, co zewnętrzne, nabyte, wmówione. Za metaforę współczesnego aktu twórczego (czy jakiegokolwiek działania) może posłużyć opowieść o wytwórni filmów erotycznych, w których obraz uzyskuje się sztucznie, za pomocą “elektroniki, programów komputerowych, obróbki i przetworzeń”, a efekt końcowy nie robi już na oglądającym najmniejszego wrażenia. Scena niejako potwierdza słowa Zadury, który już w 2001 roku, opisując przemiany świata, wspominał o “wprowadzaniu w miejsce marzeń popędów i potrzeb”.

Na koniec nie mogę oprzeć się pokusie, by raz jeszcze skonfrontować Zadurę ze Świetlickim, który we wstępie do zbiorowego wydawnictwa swoich poezji przestrzega: “(…) wiersze zebrane to wyrok śmierci”. Trzytomowe wydawnictwo z 2005 roku nie zabiło Zadury. Poeta wciąż tworzy i zaskakuje, stanowiąc inspirację dla młodszych kolegów po fachu. Wydanie zbiorowe to ukłon w ich stronę – mieli okazję odkryć tomiki, których pierwotne edycje przeszły bez większego echa. A Zadura? Jak robił swoje, gdy oczy światka literackiego nie były skierowane w jego stronę, tak robi swoje i teraz. Mimo radykalnej zmiany środków wyrazu, wciąż stoi w obronie marzeń i ideałów.

O AUTORZE

Malwina Mus

Urodzona w 1987 roku. Krytyk zorientowany na literaturę i jej związki z popkulturą. Doktorantka w Katedrze Krytyki Współczesnej UJ. Stale współpracuje z portalem POPmoderna. Publikowała m.in. w „Wielogłosie”, „Nowej Dekadzie Krakowskiej”, „Pograniczach”. Mieszka w Krakowie.

powiązania

Poezja, która się wydarza

recenzje / IMPRESJE Malwina Mus

Esej Maliwny Mus towarzyszący premierze książki Intro Julii Szychowiak, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 17 listopada 2014 roku.

WIĘCEJ

Logika snu wymusza wiekszą precyzję

wywiady / O KSIĄŻCE Bohdan Zadura Malwina Mus

Z Bohdanem Zadurą o książce Zmartwychwstanie ptaszka rozmawia Malwina Mus.

WIĘCEJ

Daj mi tam, gdzie mnie jeszcze nie było

recenzje / IMPRESJE Jakub Skurtys

Esej Jakuba Skurtysa towarzyszący premierze książki Zmartwychwstanie ptaszka Bohdana Zadury.

WIĘCEJ

Ius primae noctis

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autorski komentarz Bohdana Zadury do wiersza Ius primae noctis z książki Zmartychwstanie ptaszka, która ukazała się 17 maja 2012 roku nakładem Biura Literackiego.

WIĘCEJ

Logika snu wymusza wiekszą precyzję

wywiady / O KSIĄŻCE Bohdan Zadura Malwina Mus

Z Bohdanem Zadurą o książce Zmartwychwstanie ptaszka rozmawia Malwina Mus.

WIĘCEJ