utwory / premiery w sieci

Nic nam nie zrobią

Zoran Pilić

Premierowy fragment opowiadania Zorana Pilicia w przekładzie Miłosza Waligórskiego. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

Żeby tylko teraz nie dopadł mnie smutek, myślę, i już jest za późno. Wpadam w pułapkę własnego umysłu, który sam rozpoznaje sprzyjające warunki i materializuje we mnie biesa. Ten bies odnajduje najkrótszą drogę do serca i jakby dla żartu otwiera w nim kilka ran.

Zrywam się, sięgam po swoją czarną torbę z czterema krzywo przyszytymi paskami – idiota by zauważył, że to podróbka adidasa – a ona zapada się w sobie, łamie na dwoje, jakby nie było ani nie mogło w niej być niczego wartościowego. Lecz nie jest temu winna torba, a gorycz, setki lat nędzy i rozpaczy odkładających się w naszej krwi niczym ropa pod martwymi warstwami ziemi, szkieletami mamutów, królów i żebraków, pod szkieletami gastarbeiterów.

Idę po czarnym asfalcie między grubymi żółtymi liniami, tą samą trasą, którą wcześniej sunęły szeregi moich milczących rodaków. Wyglądali, jakby ich ktoś posyłał na szafot, tymczasem szli po nowe lepsze życie. I kiedy gdzieś w górze zza prastarych kopuł Hauptbahnhofu przeciera się mój pierwszy emigracyjny świt, na myśl przychodzi mi ojciec. Czy to możliwe, staruszku, czy to możliwe, że to wszystko od dawna na nas czekało?

Świat się zmienił, nie jest już do siebie podobny, a my ciągle od czegoś uciekamy: od biedy i wojen; z małych, zawęźlonych krajów, miast i ulic, gdzie każdy zna każdego; uciekamy tam, gdzie człowiekowi łatwiej jest się schować przed innymi i przed samym sobą; uciekamy od niesprawiedliwości i beznadziei, ale nie tylko od tego; uciekamy też od swoich rodzin, od przyjaciół i wrogów, zmarłych i żyjących; od złodziejstwa, od nienawiści tak samo jak od miłości; przed bezsennością, długami, zemstą, nożem i kacetem; przed cuchnącymi knajpami, w których przesiadujemy nad kawą całe dnie i noce, żłopiąc jej tyle, że pewnie mamy już czarną krew, więc kiedy udaje nam się od tego żłopania uciec, wydaje nam się, że zrobiliśmy ze swoim życiem coś wielkiego; uciekamy od obojętności, od zaraźliwego szaleństwa, ślącego niewidzialne promienie we wszystkie strony; w końcu, tak sądzę, uciekamy także dlatego, że po to właśnie się urodziliśmy – aby uciekać.

Ty, staruszku, wychowałeś się w świecie bez barw. Mówisz, że to nieprawda, ale nawet ja przypominam sobie, że pierwsze kolory pojawiły się dopiero na początku lat siedemdziesiątym, może w 1974 roku, kiedy we Frankfurcie Katalinski strzelił gola Hiszpanom. Wcześniej wszystko było czarno-białe, choć nie przeczę, że żyło wam się lepiej niż dzisiaj nam w kolorze. Dobrze pamiętam: słońce świeciło jaskrawo, rzeka latem była przezroczysta, zimą mętna, ziemista, a perła była czarna.

Czarna Perła – tak się nazywał. Trzymaliśmy go na rozklekotanym stoliku, który dzisiaj kojarzy mi się z tymi biednymi istotami z teledysku do Somwhere I Belong Linkin Park. Obok, a może na dolnej półeczce między chybotliwymi nogami, stało ciężkie białe pudełko z przełącznikiem. Stabilizator – tak na to mówiliśmy. Odpalało się go i po mniej więcej dziesięciu minutach pojawiał się czarno-biały obraz. Po prostu cud, cud telewizji.

Za twojej młodości niebo leżało bliżej ziemi, bogaci panowie chodzili w sobolowych czapach i ciężkich surdutach z gabardyny, a kłaniając się damom, mówili „całuję rączki, madame”. Czy to było kiedy indziej i gdzie indziej, w innym miejscu i innym czasie?

Niemcy od początku mi nie pasowały. Co tu kryć. Nie i już. Wiesz, idę sobie przez ten ogromny dworzec i normalnie boję się własnych kroków. Wywołują echo jak w katedrze, złowieszcze, a równocześnie czyste, naoliwione, wypucowane. Nim zdążę nadepnąć na kawałek zmiętego papieru, jeśli w ogóle taki tam się znajdzie, w okamgnieniu zjawia się człowiek z wózkiem, niepostrzeżenie go zamiata i odchodzi, znika szybko jak wąż. Panuje tu pedantyczny porządek, bez dwóch zdań, ale tylko na powierzchni. Wystarczy choć trochę się zagłębić, wytężyć wzrok i popatrzeć w ciemność czatującą w rogach, tam, gdzie, jeśli naprawdę bylibyśmy w katedrze, stałyby pięknie rzeźbione konfesjonały, tak więc wystarczy się skupić, aby zobaczyć czyjeś żółte oczy. Świecą w półmroku, słyszę szept, szelest liści lub peleryny Nekromanty. Nic mi nie zrobią, pocieszam się w duchu, to padlinożercy, nie rzucają się dziko na łup, tylko czekają, aż sam wleci im do gąbki, co jest wyłącznie kwestią czasu. Stosują strategię przyczajonego pająka. W ich rewiry nie zapuszczają się nawet porządkowi. To państwo w państwie, kraj starych myśliwych, poczekalnia między dwoma światami – jeden odchodzi, a drugi dopiero się przeciera.

Pijacy, naciągacze, kieszonkowcy, pucybuci, kurwy i żebracy – wszyscy oni robią swoje, ich łatwo rozpoznać, ale wśród nich są też i inni. Tacy, co gadają do siebie, niby na kogoś czekając, wbijają wzrok w twarze podróżnych, stają na palcach, wyciągają cienkie blade szyje, żeby nic nie uszło ich uwadze, nawet te najbardziej oddalone wagony, a potem z powrotem chowają głowy w płaszcze i szale, nie kryjąc rozczarowania, że ten ktoś nie przyjechał. I tak przez całe lata. Pewnego dnia jednak ten ktoś się pojawi i wtedy oni go przywitają. Niczym spłoszony ptak przelatuje mi przez głowę myśl, że oto widzę, jak życie bezwzględnie obchodzi się z tymi ludźmi. Czekają na nie wiadomo co, a w rzeczy samej odwracają się od prawdy. Nigdzie na kuli ziemskiej nie można lepiej poczuć nieubłaganego działania czasu niż w takich gigantycznych smutnych miejscach.

(przełożył Miłosz Waligórski)


nowe_glosy_eu_eng

Projekt Nowe głosy z Europy realizowany przez Biuro Literackie wraz z międzynarodowymi instytucjami literackimi działającymi w ramach platformy Literary Europe Live i finansowany z unijnego programu Kreatywna Europa.

O AUTORZE

Zoran Pilić

Prozaik, poeta. Debiutował w 2007 roku zbiorem opowiadań Doggiestyle, który stał się postawą sztuki teatralnej Sex, laži i jedan anđeo, wystawionej w Akademii Sztuk Dramatycznych w Zagrzebiu (2009). Jego debiut powieściowy Đavli od papira był nominowany do prestiżowej chorwackiej nagrody literackiej „Jutarnji list” i wymieniany pośród najlepszych powieści 2012 roku według Chorwackiego Ministerstwa Kultury, które w 2014 roku wyróżniło także jego zbiór opowiadań Nema slonova u Meksik. Laureat nagrody Europejskiego Festiwalu Opowiadań w 2015 roku. Współpracuje z portalem Booksa.hr.

powiązania

Nowe głosy z Europy: Zoran Pilić

nagrania / Między wierszami Bronka Nowicka Wieńczysław Dębiński Zoran Pilić

Dziesiąty odcinek programu “Nowe głosy z Europy” z udziałem Zorana Pilicia.

WIĘCEJ

Nowe Głosy z Europy 2016: Proza

nagrania / Stacja Literatura Ciwanmerd Kulek Erika Fatland Jerzy Jarniewicz Rumena Bužarovska Zoran Pilić

Zapis spotkania autorskiego “Nowe głosy z Europy 2016: Proza”, w którym udział wzięli Jerzy Jarniewicz, Rumena Bužarovska, Erika Fatland, Ciwanmerd Kulek i Zoran Pilić. Spotkanie odbyło się w ramach festiwalu literackiego Stacja Literatura 21.

WIĘCEJ

Nic nam nie zrobią

utwory / premiery w sieci Zoran Pilić

Premierowe opowiadanie Zorana Pilicia w przekładzie Miłosza Waligórskiego. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ

Pakamera, w której trzymamy zupełnie zbędne rzeczy

wywiady / O PISANIU Zoran Pilić

Rozmowa Katariny Brajdić z Zoranem Piliciem. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ

Tekst o ludziach żyjących na obczyźnie

recenzje / KOMENTARZE Zoran Pilić

Autorski komentarz Zorana Pilicia do opublikowanego we fragmencie w biBLiotece opowiadania “Nic nam nie zrobią”. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ

Doskonale funkcjonujący węzeł komunikacyjny

recenzje / NOTKI I OPINIE Miłosz Waligórski

Głosy o twórczości Zorana Pilicia, wybrane przez Miłosza Waligórskiego. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ