utwory / premiery w sieci

Nie w Sarajewie

Árpád Kollár

Premierowy zestaw wierszy Árpáda Kollára w przekładzie Anny Butrym. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

Z tomu Jaki ptak (Milyenmadár), CsimotaKiadó, 2005

MOJA BALLADA
(BALLADÁM)

w wodach cisy nigdy nie pływałem,
kradłem winogrona, wiśnie, leżałem w koniczynie,
w lecie letniskowałem, zimą się wędziłem,
karmiłem sikorki zjełczałą słoniną,
łapałem świnię za ogon, sierść jej osmalałem,
drapałem za uchem zardzewiałym nożem,
zabijałem pszczółki, jaskółki, muchy i komary,
okna ani nosa nigdy nie stłukłem,
dziesięć palców nurzałem w pszenicy,
kopałem piłkę na trawie i na krowim placku,
bałem się ciemności za naszym domem,
obszczekałem księżyc z moim wściekłym psem,
byłem przedszkolakiem, skrzydłowym, janczarem,
mój latawiec nigdy nie fruwał po niebie,
za mało na wariata, za dużo na bohatera,
zrywałem kukurydzę, łuskałem kasztany,
w dziurawym serze wierciłem nowe dziury,
zbierałem grzyby na łące, zbierałem na grobli,
obu ojców zostawiłem na skraju lasu,
goniły mnie psy, chlupałem w mule,
od wielu rozbawionych dostałem między oczy,
z naszego pustego domu pobiegłem daleko,
że żyję, nie żałowałem, choć bolałem czasem.


DWIE RĘCE
(KÉT KEZEM)

mam dwie ręce i dwie nogi, co nie jest dziwne,
ale tylko jedną głowę, co nadal nie jest dziwne,
bo inni też mają dwie ręce i dwie nogi,
i też mają do tego tylko jedną głowę,

ale jeśli miałabym tylko jedną rękę i jedną nogę,
to byłabym dziwna w porównaniu do dwuręcznych
i dwunożnych, i jeśli miałabym też dwie głowy,
to byłabym dziwniejsza nad dziwy,

ale jeśli wszyscy mieliby tylko jedną rękę i jedną nogę
oraz dwie głowy, a tylko ja miałabym dwie nogi,
dwie ręce i jedną głowę, to wtedy tylko ja byłabym dziwna,
chociaż wyglądałabym dokładnie tak, jak teraz,

kiedy przecież zupełnie nie jestem dziwna,
więc cieszę się, że jednak nie jestem dziwna, choć mogłabym być.


Z tomu Nie w Sarajewie (Nem Szarajevóban), FISZ, 2010
(fragmenty wybrane zgodnie z przełożonymi na angielski)

W SARAJEWIE NIE
(SZARAJEVÓBAN NEM)

w sarajewie nie możesz być turystą
który z cieknącą śliną kataloguje
rekwizyty okropieństw
nie możesz wciskać dłoni
w szczeliny wybite przez granaty
jakbyś ukrywał wiadomość pomiędzy
kilkutysiącletnimi kamieniami ściany płaczu

w sarajewie nie możesz być sarajewianinem

w sarajewie sam nie wiesz
czym byłbyś i czym mógłbyś był być

do sarajewa przyjeżdżasz zawsze rankami a
dalsze połączenie przypada po zmroku

*
w sarajewie najbardziej naiwne są drzewa
zanurzają w gołe ściany ogniowe
swoje kiełkujące korzenie
i łapczywiej wysysają cegłę
niż dziewczyny siłę życia

w sarajewie małe drzewka nie przejmują się
polityką
ze spokojem stuletnich dębów
siedzą zarekwirowanych przez siebie miejscach
i nie przeszkadza im
czy miasto właśnie powstaje czy niszczeje
że powoli zamieniane są na strop kopuły z gałęzi

w sarajewie mądre małe drzewka tylko wciągają
wysysają cegłę
pracowicie rosną
bo wiedzą, w tych stronach nigdy nie wiadomo

*
w sarajewie dwa dni płonęła
bez przerwy biblioteka
opowiadam w domu dwa dni
powtarza wzdrygając się mój przyjaciel
odmierzając ilość czasem
dwa dni rękopisów ksiąg powracamy echem
podczas gdy nie mamy pojęcia
jak długo płonie przeciętne ciało


Z nowego tomu, będącego w przygotowaniu:

ULICA GYULI JUHÁSZA 15
(JUHÁSZ GYULA UTCA 15)

W kącie nietknięte kartony.
Zawiązany foliowy worek, książki pod łóżkami.

W tym roku już kilkakrotnie nadeszło lato. Jak zostawiony
na słońcu herbatnik, porządek pór roku rozsypał się w okruchy.

Nie umiem przywyknąć do zapachów, powiedziałaś,
a ja myślałem o tym, że wczoraj jeszcze jakiś obcy facet
srał w naszej ubikacji i bardzo się nad sobą użalał.

Jego włos został na plastikowym sitku odpływu.

Teraz ostateczne staje się wszystko to, co gdzieś odłożyliśmy,
zmęczeni i obojętni. Łokieć trąca klamkę;
ciało na własny obraz lepi możliwe do obejścia przestrzenie.

Nie potrafisz usunąć śladów, powiedziałaś,
a ja zdecydowałem, że przeciwstawię się zmianom pór roku.

Teraz wszystko będzie ostateczne, jak stajenny zapach długiego związku.


PATRZYŁEM, JAK ZMAGASZ SIĘ ZE SZNYCLEM WIEDIEŃSKIM
(NÉZTEM, HOGYAN BAJLÓDSZ A BÉCSI SZELETTEL)

Patrzyłem, jak zmagasz się ze sznyclem wiedeńskim. Patrzyłem
na ramię, na załamujący się wzór kręgów
potylicy, patrzyłem na dłoń, jak z nowym impetem
szukała punktu dźgnięcia na pokrojonym w kostkę mięsie.
Patrzyłem na ciebie. I na chwilę zapragnąłem twojej śmierci,
tak jak Abel niezdary Kaina. Na chwilę moje własne mięso
wyraźnie dało znać, że trzeba naprawić
błąd wspólnej macicy, odrzucić kawałek lustra,
w którym do tej pory podziwiałem swoją
perfekcję. Pokryty żywicą pień jodły pokojowej
zrzucił dolne gałęzie, zrozumiałem, dlaczego nie
podlewałem jej już więcej. Potem przez długi czas jedynie
powracały echem telefony poczucia winy, powiedziałaś,
że bardzo mnie kochasz, powiedziałem, że bardzo cię kocham,
i każde nasze słowo było prawdziwe, tak jak połyskiwanie
piasku. Powiedziałem zmieszany, że jestem jednak jednym
z bezimiennych kamieniarzy wieży Babel.


CIEPŁO CIAŁA
(TESTMELEG)

Z jajem puszczyka uralskiego w kieszeni wspinasz się. Wspinasz się
po tępej krawędzi skały, po pokrytym żywicą pniu, wspinasz się po lesistej
powierzchni rzeczy zwanych krajobrazem.

Niemożliwa możliwość dla czterech dropiatych jaj. O której nigdy nie myślałeś,
której nie mogłeś znać, od której z daleka trzymał cię dotąd jakiś przezorny strach. Zderzają się
i zderzają ze sobą, jak męskie przyjaźnie o mocnych skorupkach.

Zderzają się ze sobą popołudnia nudy, że nie spodziewałeś się
pulsowania na ścianę oczodołu, że wszystko, co mógłbyś nazwać ojczyzną,
zaraz ugotuje się na twardo w kieszeni od ciepła ciała.

Kto o tobie myśli, widzi, jak opuszczasz się, w ustach z białymi, w ustach z żółtymi
niesłonymi kęsami. Jak pochylasz się blisko wyobrażonego miejsca. Macasz je długo
niczym wilgotną powierzchnię gwieździstego mchu.

Ten, kto myśli o tobie, silnymi pazurami z łatwością oślepia lekkomyślnego rabusia.

O AUTORZE

Árpád  Kollár

Urodzony w 1980 roku. Poeta, krytyk literacki, z wykształcenia socjolog. Przewodniczący Węgierskiego Stowarzyszenia Młodych Pisarzy (FISZ). Opublikował trzy tomy poetyckie: debiutancki Peldaul a Madzag (Na przykład struna, 2006) wyróżniony kilkoma nagrodami literackimi za najlepszy debiut, Nem Szarajevóban (Nie w Sarajewie, 2010) oraz tom poezji dziecięcej Milyen madár (Który ptak, 2015), który uznano za węgierską Dziecięcą Książkę Roku. Mieszka w Segedynie, gdzie wykłada historię literatury na tamtejszym uniwersytecie.

powiązania

Ciepło ciała

utwory / premiery w sieci Árpád Kollár

Premierowe wiersze Árpáda Kollára w przekładzie Anny Butrym. Prezentacja w ramach projektu „Nowe głosy z Europy”.

WIĘCEJ

Nowe głosy z Europy: Árpád Kollár

nagrania / Między wierszami Árpád Kollár Bronka Nowicka Wieńczysław Dębiński

Trzeci odcinek programu “Nowe głosy z Europy” z udziałem Árpáda Kollára.

WIĘCEJ

Nowe głosy z Europy 2016: Poezja

nagrania / Stacja Literatura Anja Golob Árpád Kollár Juana Adcock Kacper Bartczak

Zapis ze spotkania autorskiego „Nowe głosy z Europy 2016: Poezja i Proza”, w którym udział wzięli Kacper Bartczak, Anja Golob, Juana Adcock oraz Árpád Kollár. Spotkanie odbyło się w ramach festiwalu literackiego Stacja Literatura 21.

WIĘCEJ

Nie być literackim tchórzem i leniem

wywiady / O PISANIU Árpád Kollár

Rozmowa László Patócsa z Árpádem Kollárem. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ

Moim zdaniem taki jestem

utwory / premiery w sieci Árpád Kollár

Premierowy zestaw wierszy Árpáda Kollára w przekładzie Anny Butrym. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ

Nie mogłem przestać

recenzje / KOMENTARZE Árpád Kollár

Autorski komentarz Árpáda Kollára do wiersza “Jaki ptak”. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ

Między lirycznym wspomnieniem a bezkompromisową szczerością

recenzje / NOTKI I OPINIE Ágnes Füle

Głosy o twórczości Árpáda Kollára, wybrane przez Ágnes Füle. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

WIĘCEJ