utwory / premiery w sieci

Siła ciążenia

Elżbieta Lewicka

Premierowy zestaw wierzy Elżbiety Lewickiej.

Przecinek

Oglądanie starych fotografii
jest daremne
utrwaliły czas przeszły
dokonany
i próżne jest odczytywanie rytów
na żółwia skorupie
bo to czas przyszły
niedokonany
istnieje tylko przecinek
teraz
w czarnym tuszu
jest
spływa jednym pociągnięciem ręki
przez moment


Pamięci Borgesa

Spoczywa na cmentarzu królewskim pod nr 735 D-G 6, na nagrobku wyryto słowa „…i nie powinien się lękać”.
Urodzony w połowie swego żywota. Porzucił dziewczynę, co była uboga i obcięła włosy. Lekko i bez bólu niczym barokową opowieść gauczowską.
Wir horyzontu wciągał go w rozwidlające się ścieżki ogrodu po samą gardziel błękitnego tygrysa.
W chwili gdy odtrąciła go kobieta, poczuł nieustępliwy ziemski grunt. Sterowanym snem okazało się życie.
A on w labiryncie, oparty na lasce, widział swa postać zwielokrotnioną:
– Wyrostka siedzącego z ojcem przy szachach,
– Krępego mężczyznę wyrywającego zęby,
– Tego, który palcami wystukuje takty tanga,
– Nad rzeką Charles spotykającego samego siebie.
Nie nudził się w świecie, gdzie rzeczywistość woli symetrię. Wąchał Miltonowską różę.
Stróż ksiąg.
Ten sam.
Inny.


Wiwisekcja

Paznokieć co otula palec
zdjąć
aż po opuszek
i biodro opierające stół
obedrzeć
całunem białego obrusu
płuca pełne powietrza
wypuścić
w syku pękających bąbli
z gardła
mowy bezładnej
oddzielić słowa
i niech oko przecina oko
po źrenicę


Wyprawa

Ptaki głodne obsiadły rżyska. W glebę wsiąka zielony sok traw.
Ona stoi w otwartym horyzoncie. Patrzy w twarz mężczyźnie.
Odziany jest w dorycki chiton, a jego włosy zaczesane do tyłu prześwitują siwizną. W lewej ręce dzierży włócznię.
Czy to wojownik ?
Czy to mędrzec ?
Czy wolności powiew ?
Miejsce okolone ścianami. Kobieta stoi w milczeniu. Nosi długą brązową spódnicę i wzorzystą bluzkę. Włosy upięła w kok. Przedziałek w równym stopniu dzieli głowę na intuicję i rozsądek. Spotkania kompasy.


Drzewo figowe

Legenda głosi
że gdy Budda medytował
pod drzewem figowym siedząc
nie widział
ani Wielkiego Wybuchu
ani pierwszych planet gwiazd i galaktyk
może tylko
pod powiekami przymkniętymi
obserwował barw rozszczepienie
żółć – zieleń – pomarańcz
aż po czerwień i niebieskość
oglądał wszechświat
i nie miał on
ni początku
ni końca
był wielkim samonapędzającym się oddechem
wydech – wdech
wydech
wdech
wydech

O AUTORZE

Elżbieta Lewicka

Poetka. Wyjechała do Stanów Zjednoczonych kilka lat po studiach. Obecnie mieszka we Wrocławiu. Wyróżniona w konkursie The National of Poetry w 1994 roku. W 1996 roku zdobyła nagrodę The Best Poems of the ’90s. Wydała tomiki: Droga (1995), Cień żywego drzewa (1998), Kręgi piachu i planeta mgieł (2001). Jej wiersze zostały opublikowane w antologiach Seasons to Come i Journey of Mind.