13/12/21

Kartoteka 25: Piosenki (17)

Filip Łobodziński

Strona cyklu

Kartoteka 25: Piosenki
Filip Łobodziński

Ur. w 1959 r. Iberysta, dziennikarz, muzyk i tłumacz z języków: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, katalońskiego, portugalskiego oraz ladino. Laureat Nagrody Instytutu Cervantesa w Warszawie w 2005 r. za najlepszy przekład literacki. Przez lata pracował jako dziennikarz (TVP, Polsat News, Trójka, Inforadio, „Non Stop”, „Rock’n’Roll”, „Machina”, „Przekrój”, „Newsweek”), a obecnie współprowadzi program telewizyjny „Xięgarnia”. Współzałożyciel Zespołu Reprezentacyjnego (od 1983, sześć płyt) oraz dylan.pl (od 2014, jedna płyta), specjalizującego się w wykonywaniu przekładów piosenek Boba Dylana. W Biurze Literackim ukazały się przetłumaczone przez niego książki Dylana: Duszny kraj (2016) oraz Tarantula (2018), Patti Smith: Tańczę boso i Nie gódź się oraz Salvadora Espriu Skóra byka. Mieszka w Warszawie.

Radek Łukasiewicz
NIE TAK MIAŁO BYĆ
[2008]

To skończy się źle
udusimy tu się nie ma szans
zamknięci pod kluczem
w kartonowych pudełkach bez dziur
nie tak miało być…

Nie ma końca ten stan
nie zasypia się nam byle gdzie
ścianom bliżej do ścian
sufit niżej niż przedwczoraj był
nie mogę dziś wstać…

Za ciasno dla słów
by mogły znaczyć co chcą
za ciemno dla głów

Za ciasno dla słów
by mogły znaczyć co chcą
za ciemno dla głów

Gdy na klatkach psy
na balkonie niedobrze mi
dziesięć pięter w dół
leci ślina nim pęknie na pół
chybiłem o metr…

Za ciasno dla słów
by mogły znaczyć co chcą
za ciemno dla głów

Za ciasno dla słów
by mogły znaczyć co chcą
za ciemno dla głów

Kiedyś wydawało się, że poczucie klaustrofobii i coraz bardziej zaciskającej się opresyjnej obręczy to motyw właściwy bardziej latom osiemdziesiątym. Przebieg transformacji społecznej i mentalnej dokonał jednak tak radykalnych przewartościowań, a swoje dołożyła jeszcze bezprecedensowa rewolucja teleinformatyczna, że poczucie ciasnej – nomen omen – pustki wcale tak nie dziwi. Pytania są wciąż takie same – jak śpiewał klasyk.


Grzegorz Kwiatkowski
I HATE
[2012]

and everybody and everybody and everywhere i hate
and also you and even you and also you my friend i hate

wish you were raped
wish you were dead

and everybody and everybody and everywhere i hate
and even the pope and even the pope and even the pope in rome i hate

wish you were raped
wish you were dead

and everybody and everybody and everywhere i hate
and even my wife and even my wife and even my son i hate

wish you were raped
wish you were dead

wish you were raped
wish you were raped
wish you were raped
wish you were raped

murder

Prawidłowe leczenie musi być poprzedzone diagnozą i nazwaniem schorzenia. Dopóki człowiek nie nazwie tego, co zamąca mu myśli i czyni zeń istotę wrogą innym istotom, dopóty na temat sensownej przyszłości nie ma co strzępić języka. Kwiatkowski jest anteną przekazującą głosy – ale anteną świadomą. Sam wybiera, czyjemu głosowi da przemówić i w jakim zakresie. W „I Hate” pozwala wykrzyczeć nienawiść ze wszystkimi jej konsekwencjami. Po to, by łatwiej było nam znaleźć osinowy kołek.


Grzegorz Kwiatkowski
DREAM ABOUT
[2018]

no one
no way
no one
nowhere

I dream about

„nikim/ nijak/ nikim/ nigdzie// żyję w snach” – tak mogłaby zabrzmieć polska wersja tego krzyku Trupy Trupa. Krzyku o tych, którzy, by przywołać tytuł zbioru poezji Kwiatkowskiego, POWINNI SIĘ NIE URODZIĆ. Krzyku w imieniu tych, którzy świecą nieobecnością.