24/06/19

Dwa różne sposoby patrzenia na kształty Boga

Lynn Suh

Strona cyklu

Wytłumaczenia
Lynn Suh

Urodzony w 1982 roku w Bostonie, USA. Tłumacz współczesnej poezji polskiej. Były redaktor naczelny czasopisma poświęconego współczesnej poezji amerykańskiej i polskiej, WIDMA. Jego eseje, przekłady i wiersze są publikowane m.in. w "Berlin Quarterly", "biBLiotece", "Fence", "Kontencie" i "Versopolis". Obecnie mieszka w Seulu w Korei Południowej i jest doktorantem na Wydziale Polonistyki na Hankuk University of Foreign Studies.

(Fragment z „Berlin Porn” Joanny Oparek)

A jeśli powiem że trwało to tylko kilka minut
a jeśli kilka minut było lepsze od kilku lat nie wiem już co myśleć
moje myśli są głupie jak Polki uparte jak Ukrainki
Tak dobrze jest się kochać seks jest cudowny jest miłością
tylko czemu tak łatwo obchodzi się bez niej jak mam to odróżnić
kiedy mogę kochać wszystkich i wszystko
tłumaczenie jest symultaniczne
może dla równowagi pozwól mi przywołać właśnie teraz
starych mężczyzn
martwych poetów baroku bo wiadomo
erotyzm jest związany ze śmiercią
pętla Homer Rhode jest ulubionym węzłem wędkarzy
mocujących przynętę do grubej końcówki żyłki
erotyzm pływa w śmierci
a na brzegu zawsze jest Bóg
stoi u wezgłowia metalowych łóżek
wypina pierwszą literę
jest dumny z każdej trumny czuwa nad wszystkim
jak stróż jak nocny portier
oko boga jest okiem kamery ułóż się
tak żeby twój mały dylemat był widoczny
żeby wydawał się większy
zawsze można zrobić to lepiej
nie wiem czy będziesz kochał mnie bardziej gdy rozsypię
pomarańczowy puder na twoim ciele
i rozprowadzę go delikatnie
pędzelkiem z piór
czy lekki efekt rozgrzewający doda autentyczności
moim pocałunkom
czy grzech naprawdę już nie wystarczy żeby podniecić się
choć trochę
czy to dlatego że grzech jest za darmo
a puder i żel stanowią pewien wydatek
tak jak kajdanki ten zabawny pejczyk świeca do masażu
zachwyca mnie ile różnych smaków ma ludzkie ciało
teraz wcale nie myślę już o tym
że nie możesz
przełknąć mojej miłości bez niczego

Klienci sushi baru wstydzą się zwykłego głodu
Syrena nawet martwa nie jest zwykłą rybą

(A fragment from “Berlin Porn” by Joanna Oparek)

And if I say that it lasted just a few minutes
and if a few minutes were better than a few years I don’t know what to think
my thoughts are silly like a Polish girl’s stubborn like a Ukrainian’s
It’s so good to love and sex is marvelous and sex is love
just why is it so easy to do without love and how am I to distinguish it
when I love everyone and everything
translation’s simultaneous
maybe for the sake of balance allow me now to summon
aged men
dead poets of the baroque because as we know
eroticism is tied to death
the Homer Rhode Loop is the favorite knot of fishermen
fastening the bait to the fish hook
eroticism swims in death
and on the shore God is always there
standing by metallic bedsteads
he shows off the booty-curve of His first letter
He’s content with every coffin he attends to everything
like a watchman like a night porter
the eye of God is the eye of a camera comport yourself
so that your little dilemma is visible
so that it appears bigger
it can always be done better
I don’t know whether you’ll love me more when I sprinkle
orange powder on your body
and smear it gently
with a feather teaser
Will a light warming effect add authenticity
to my kisses
is sin really not enough to feel aroused nowadays
even a little
is it because sin is free of charge
and powder and gel come with a certain price tag
just like handcuffs or this amusing whip or a massage candle
I’m delighted by how many different appetites the human body has
now I no longer think about the fact
you can’t
swallow my love alone

Clients at the sushi bar are ashamed of their vulgar hunger

A siren even a dead one isn’t a vulgar fish

*

Mówi się, że wszystkie religie świata są różnymi ścieżkami pnącymi się po stokach tej samej góry. Nie zamierzam tu argumentować za czy przeciw temu poglądowi. Interesuje mnie natomiast to, że można postrzegać języki świata w ten sam sposób – mianowicie, że są różnymi ścieżkami do rozumienia naszej rzeczywistości. Jak mówimy, „granice (naszego) języka oznaczają granice (naszego) świata”, a dokładnie, granice naszej częściświata. Jak wspomniałem w odcinku o Dawidzie Mateuszu, istnieje jednak nie tylko semantyka słów i wyrażeń, ale także znaczenie, jakie niosą z sobą inne cechy języka, takie jak rytm, który wprowadza nas w żywą moc samych słów i wyrażeń. Istnieją ponadto takie cechy języka, jak jego moc, aura, tchnienie życia i pewna fizyczność na poziomie samego języka, a wszystkie te rzeczy zdają się ginąć w trakcie przekładu. Jeśli chodzi o sferę fizyczną języka, języki europejskie przykładowo (z wyjątkiem języka maltańskiego) są zapisywane od lewej do prawej. Język maltański i inne semickie języki są zapisywane od prawej do lewej. W Chinach, Korei i Japonii tradycyjny jest zapis od góry do dołu. Z kolei rdzenni mieszkańcy Meksyku pisali kiedyś od dołu do góry, a czasem nawet spiralnie. Jak pisze Foucault w swojej lekkiej do czytania przed snem książce Słowa i rzeczy. Archeologia nauk humanistycznych, lingwiści w XVI wieku, jak Claude Duret przykładowo, uważali, że takie różne sposoby pisania starały się odzwierciedlić tajemnicze ruchy i działania niebios – języki naśladowały tym samym „muzykę sfer”.

Pisarze, a w szczególności poeci wciąż postrzegają język w ten przestarzały sposób, do pewnego (ograniczonego) stopnia. Mam tutaj na myśli sposób organizacji tekstu w wersy, ale nie tylko. Wydaje mi się, że poeci traktują język tak jakby byli kabalistami odblokowującymi różne tajemne rysy słowa pisanego, a czynią to przez rymy, rytmy, a także przez nieodłączne właściwości samych słów, liter, aby dostrzec surowe formy języka. Przez takie podejście zbliżamy się do rzeczowości języka, przez taką fizyczną bliskość do słów, podobieństwa (tj. porównania oraz metafory) mogą działać nie tylko na szczeblu semantycznym między rzeczami wskazanymi przez słowa, ale także na szczeblu semiotycznym między rzeczą i samym słowem. Powtarzając pytanie Julii, czymże zatem jest nazwa? Nie tylko zupełnie przypadkowo osobą, która ją nosi, ale bardziej konkretnie ręką, stopą, twarzą czy innymi częściami ciała sugerowanymi przez kształty samych liter tej nazwy. A w przypadku litery B, jak w słowie „Bóg”, można rozpoznać biust kobiety, ewentualnie wykształcone męskie piersi, czyli „man boobs”. Dlatego Bóg w wierszu Joanny Oparek „u wezgłowia metalowych łóżek / wypina pierwszą literę”.

Tak więc powstało pytanie: jak można przetłumaczyć na język angielski to zjawisko specyficzne dla języka polskiego jeśli chodzi o słowo „Bóg”? Jak można przetłumaczyć kształt, wykształcony biust litery B w odniesieniu do Boga? Jakie rozwiązanie istnieje w tej sytuacji? Joanna przyszła mi z pomocą, na szczęście, zauważając, że litera G w słowie „God” ma imponujący tyłek, i pomyślałem sobie: no właśnie, tak okrągły jak tyłek Kim Kardashian, ewentualnie zapaśnika sumo. A to prowadzi nas do następnego pytania: co należy do obowiązków tłumacza, który stoi w obliczu takiej sytuacji, a jeśli można, w obliczu Boga, który pokazuje swój biust przez pierwszą literę po polsku, i swój tyłek przez pierwszą literę po angielsku. Czy tłumacz powinien przetłumaczyć semantyczną treść danego języka źródłowego lub jego surową, „semiotyczną postać” na język docelowy? Nie mam na to właściwej odpowiedzi. W tym przypadku, wybrałem drugie rozwiązanie, pozwalając geniuszowi języka angielskiego powołać do życia inną część ciała Boga, bowiem taka możliwość zaintrygowała mnie, a dodatkowo, tak doradziła mi sama poetka. Tak więc wracamy do punktu wyjścia. Napisałem powyżej, że języki świata są różnymi ścieżkami do rozumienia świata. W przypadku tego wiersza i jego tłumaczenia dwujęzyczny czytelnik może na Boga spojrzeć na przynajmniej dwa sposoby w zależności od tego, którą literę akurat „dumnie wypina”.