książki / POEZJE

Baśń o zwichnięciu stawu biodrowego

Adam Jaworski

Fragmenty książki Adama Jaworskiego Baśń o zwichnięciu stawu biodrowego, wydanej w Biurze Literackim 10 lutego 2025 roku.

Biuro Literackie

upiór

zala­ni po gło­wy po zmro­ku
wycho­dzi­li­śmy z domów
do ludzi mówi­łeś
roz­trzę­sio­nym języ­kiem

z cukru i z wil­go­ci
któ­ry cią­gle wcie­kał
w nerw mlecz­nych zębów
by dźgnąć szpil­ką w pier­si

aż pęka­ły nam ser­ca
gum­ki i żyły w ciem­no­ści
wszyst­ko wyle­wa­ło się
z sza­fy

jak tru­ją­ca krew
na któ­rą trze­ba było uwa­żać
gdy te potwo­ry dźga­ły nas raz
po raz na raz na oślep sine

wybro­czy­ny przy­by­wa­ły
na szyi
a my docho­dzi­li­śmy
dłu­żej niż wyni­ki z Lux Medu

 


szkic do tryptyku „Święty Sebastian”

W rze­czy­wi­sto­ści chcia­łem nama­lo­wać bar­dziej krzyk niż strach. Myślę, że gdy­bym lepiej prze­my­ślał przy­czy­ny, któ­re wyzwa­la­ją krzyk, mógł­bym oddać to o wie­le traf­niej. Powi­nie­nem w pew­nym sen­sie mieć więk­szą świa­do­mość stra­chu, któ­ry wywo­łu­je krzyk. Moje obra­zy były zbyt abs­trak­cyj­ne.
Fran­cis Bacon

lewe skrzy­dło:

w naszej rodzi­nie nie było waria­tów
no może Głu­pi Ignac jak pochlał
to dosta­wał bia­łej gorącz­ki
i po poko­jach lata­ły tale­rze

i frag­men­ty praw­dzi­wej pol­skiej poezji no
może Sta­ra Celej­ka
któ­rej sty­ki za mło­du prze­grza­ła roz­pu­sta
wycią­ga­ła drza­zgi z oka języ­kiem

i kot­ki z rze­ki na usta-usta no
może na sta­rość pra­bab­ka Wik­to­ria
rzu­ca­ła w kury pie­niędz­mi
ale prze­cież nie była groź­na

dla­te­go napraw­dę pojąć nie moż­na:
dla­cze­go się uro­dzi­łeś

dla­cze­go to nam tra­fił się taki nie­do­ro­zwój
dla­cze­go to nam tra­fił się taki tyfus

pra­we skrzy­dło:

w naszej rodzi­nie nie było samo­bój­ców
oprócz wuj­ka A któ­ry po pro­stu wypił tro­chę za dużo
Roun­du­pu i spa­lił sobie wnętrz­no­ści
z bólu odgryzł usta napraw­dę

nie było w naszej rodzi­nie samo­bój­ców
oprócz wuj­ków B i C
któ­rym puści­ły ner­wy
zwie­ra­cza gdy sznur nie puścił

i od tam­tej pory B i C stra­szą
w łysa­kow­skim lasku i mojej poezji
tak napraw­dę nie było
samo­bój­ców oprócz mnie

odkąd A B i C zapu­ka­li
w geny o trze­ciej nad ranem i prze­mó­wi­li
w tym swo­im strasz­nym języ­ku
co wca­le nie jest śmiesz­ne

a jeśli jest to jest
to żart
pokro­ju: two­ja sta­ra
ubie­ra się w Smy­ku

i cho­dzi na Tele­express do teatru
cho­ciaż to tyl­ko mar­gi­nal­na uwa­ga
na kie­szon­kow­ców:
cen­ne rze­czy trzy­mać przy sobie

w zasię­gu wzro­ku

ołtarz:

byłeś tyl­ko chłop­cem
moc­no zwią­za­nym z prze­szło­ścią
sznu­rem któ­ry udźwi­gnie
pęk­nię­cie rdze­nia krę­go­we­go dla­te­go

że byłeś tyl­ko chłop­cem
z małej miej­sco­wo­ści
roz­sy­pa­łeś się
w cia­łach obcych męż­czyzn

„jak zasu­szo­ne w książ­kach kwia­ty”
gdy prze­mie­rza­łeś mia­sta
buj­ne od chłop­ców o zło­tych maskach
to mia­sta

odwie­dza­ły cie­bie
dogłęb­nie
i od każ­dej stro­ny
i nikt nie schy­lił się

by pod­nieść ci gło­wę
z kału­ży wymio­cin
chuch­nąć ci w zim­ne dło­nie
ści­szyć twój płacz przez sen


powrót Jagny

pra­wie począ­tek waka­cji: wieś to maszy­na
do pro­duk­cji zbo­ża i dzie­ci
– pani kate­chet­ka wyostrza
wła­dze moral­ne i tnie się

nimi po kasi gdy mówi o samo­gwał­cie
(o mastur­ba­cji) w kon­tek­ście ludo­bój­stwa
mój kole­ga patus ma bekę
że ma miej­sce sie­dzą­ce

obok Hitle­ra
dla klu­cza jest zamek (1 Kor 6:9–10)
a tam z tyłu są zęby
– dla prze­gry­zie­nia

nowo­rod­ków – po kry­jo­mu
z tor­ren­tów pobie­ram
ten osca­ro­wy film o spe­da­lo­nych kow­bo­jach
w Łysa­ko­wie umie­ra ostat­nia kro­wa

play


zmartwychwstania – tryptyk

lewe skrzy­dło:

Łysa­ków, 2010. Kie­dy Tu-154 zaha­cza o brzo­zę
pobie­ram pierw­sze­go gejow­skie­go por­no­sa
ter­ra­in ahe­ad pull up ter­ra­in ahe­ad pull up
napy­cha boże jeli­ta jak wiej­ską kieł­ba­sę

ołtarz:

pole­ro­wa­łem języ­kiem poci­ski żalu i gnie­wu
mówiąc nie­na­wi­dzę za nie­na­wi­dzę
sto­jąc pro­sto i pew­nie mówiąc
jej to w oczy i bez zawa­ha­nia

a mia­ła oczy jak mój miś
i pła­ka­ła rano dziś

pra­we skrzy­dło:

mam pedal­ską fry­gij­ską cza­pecz­kę
i T‑shirt popla­mio­ny tanim winem
gdy ten pija­ny chło­pak wije się po moim brzu­chu
wyczu­wam na bio­drze ziar­no tyta­nicz­nej płyt­ki

jej brud­ny lodo­wa­ty kant


romantyczność

prze­cież chwi­lę temu sta­ło tu dziec­ko teraz
z lustra napły­wa­ją zmarszcz­ki moja bab­cia
wysie­dzia­ła jaja wykar­mi­ła mło­de
gdy Zby­szek Nowak na Pol­sa­cie

ener­ge­ty­zu­je z nią wodę
wzbie­ra zie­mia
i wyła­żą na pod­ło­gę
śle­pe siły instynk­tu i wege­ta­cji – i iskrzą

na wsi dzie­ci nie mają waka­cji
migo­czą­ca żarów­ka wydo­by­wa na jawę
ślad po nożu wyżar­tą rakiem pierś
weź

jej dziec­ko prze­tłu­macz
prze­ko­naj jak kro­wie na rowie powiedz
w sypial­ni papież a ta jak śle­pa i głu­cha
bab­ciu słu­chaj: to zjeb i kono­wał

ona nie słu­cha


pierwszy krok w chmurach, klub Wyrko, Lublin

                                           Póki umie­my stą­pać za kro­ka­mi nocy
                                           w ciem­no­ści, z któ­rą szu­ka­my bra­ter­stwa
                                           Julia Har­twig, wiersz nama­lo­wa­ny na ścia­nie moje­go liceum

jesz­cze
wszyst­ko się uło­ży jesz­cze
jeden kie­li­szek
tań­czą­ce wzwo­dy

popa­rzo­ne nocą
świt szarp­nie do góry
tłok strzy­kaw­ki
i wyssie

z ulic wszyst­kie kolo­ry
chło­piec z wyżar­tą prze­gro­dą
noso­wą mówi: gdy ścią­gnął majt­ki
mię­dzy nami dyn­dał mały

gołąb smut­ku ale bynaj­mniej był miły
zjazd go jesz­cze nie puścił
ale drzwi puści­ły – a mówi­li
o nim Łako­me Jeli­to

bo miał tam zasy­sacz
i chla­my­dię nie­my­tą
wyrze­kła się go cała rodzi­na
bo był prze­gię­ty jak­by miał Heine­go-Medi­na

więc chłop­cy jesz­cze
jesz­cze jed­na lini­jecz­ka
żeby nie iść spać
tak pięk­nie gra muzy­ka

nie idź­my jesz­cze spać
nim świt wyje­bie w nas kor­ki

 

O autorze

Adam Jaworski

Rocznik 1995. Poeta, arachnofil. Laureat projektu ,,Połów. Poetyckie debiuty 2024”. Pochodzi z Łysakowa pod Lublinem. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

Od zawsze moim crushem był ksiądz Baka

wywiady / o książce Adam Jaworski Joanna Mueller

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler z Ada­mem Jawor­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Baśń o zwich­nię­ciu sta­wu bio­dro­we­go Ada­ma Jawor­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 10 lute­go 2025 r.

Więcej

Od zawsze moim crushem był ksiądz Baka

wywiady / o książce Adam Jaworski Joanna Mueller

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler z Ada­mem Jawor­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Baśń o zwich­nię­ciu sta­wu bio­dro­we­go Ada­ma Jawor­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 10 lute­go 2025 r.

Więcej