recenzje / ESEJE

Na zielonej Ukrainie

Anka Czytankowa

Recenzja z książek Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko oraz Powieść o ojczyźnie Dzwinki Matijasz.

Biuro Literackie wydało niedawno w krótkim odstępie czasu dwie powieści młodych ukraińskich autorek, co stanowi dużą odmianę w promowaniu literatury ukraińskiej w naszym kraju. Jak dotąd znacznie częściej drukuje i cytuje się u nas panów z tego rejonu, panie dopiero się przebijają. I dobrze, bo niewątpliwie zasługują na uwagę czytelników. Może nawet większą niż niektórzy z ich kolegów.

Książka Dzwinki Matijasz nie jest wbrew tytułowi powieścią i nie opowiada o ojczyźnie, przynajmniej o tej przez duże „O”. Gdyby jednak chcieć ją koniecznie odnaleźć, musielibyśmy zadowolić się najbliższym otoczeniem narratorek: ogrodem, wsią, lasem czy podwórkiem. Ojczyzną staje się każde miejsce związane z bliską a nieobecną osobą: zmarłą matką, mężem pełniącym służbę wojskową z dala od domu, przyjaciółką, która wyjechała do rodziny. W wielogłosowej narracji najdotkliwiej daje o sobie znać odczucie braku i osamotnienia jakże różne u każdej z bohaterek. Bez względu na wiek i pochodzenie łączy je jedno: tęsknota. Powieść o ojczyźnie jest przykładem wyjątkowo oryginalnej prozy – proste w swej wymowie zwierzenia kobiet ubrane zostały w nowoczesną formę, czyli wyraźnie zindywidualizowane monologi wewnętrzne. To połączenie przyniosło świetny efekt, trzeba jedynie poddać się rytmowi każdej z opowieści.

W Lubczyku na poddaszu Natalka Śniadanko również odwołuje się do uczuć i przeszłości, a polski tytuł nadzwyczaj celnie sygnalizuje clou powieści. Młode, wypalone małżeństwo zaczyna wymieniać się listami, które nieoczekiwanie stają się dobrym sposobem na wyjaśnienie niedomówień. Siłą rzeczy odżywają wspomnienia, u obojga inne, co pokazuje, jak odrębne życia prowadzą małżonkowie. W oczach postronnych mogą uchodzić za udany, zgodny związek, w rzeczywistości funkcjonują bezkolizyjnie chyba już tylko z przyzwyczajenia. Historia Sarony i Sarona byłaby zapewne bardzo banalna, gdyby nie lekko fantastyczna otoczka i urokliwe obrazki przywołane z pamięci. Na pytanie, czy tytułowy lubczyk suszy się w celach rozbudzenia miłości, czy też po prostu wysechł z powodu zapomnienia, czytelnik będzie musiał odpowiedzieć sobie sam.

Z tych dwóch książek zdecydowanie bardziej odpowiada mi Powieść o ojczyźnie – trudniejsza w odbiorze, ale pozostawiająca o wiele trwalsze wrażenie. Lubczyk na poddaszu wypada w tym zestawieniu blado: konstrukcja powieści nie jest na początku zbyt spójna, a bohaterowie wydają się nieco płascy. Matijasz przewyższa Śniadanko literacką dojrzałością i głębią; to autorka, która dobrze rokuje na przyszłość i wzbudza zainteresowanie. Będę wyczekiwać kolejnych przekładów.


Artykuł ukazał się na blogu Czytanki Anki. Dziękujemy Autorce za wyrażenie zgody na przedruk.

O AUTORZE

Anka Czytankowa

Prowadzi bloga Czytanki Anki (http://czytankianki.blogspot.com/). Z wykształcenia lingwistka, z zamiłowania czytelniczka i widz teatralny. Hołduje zasadzie, że dzień bez czytania to dzień stracony.

powiązania

Henry Green Kochając

recenzje / ESEJE Anka Czytankowa

Recenzja z powieście Henry’ego Greena Kochając, która ukazała się na blogu Czytanki Anki.

WIĘCEJ

(Nie)przeźroczyste ciała

recenzje / ESEJE Anka Czytankowa

Recenzja z książki Portret kobiety w opowiadaniach dziesięciu hiszpańskich autorek w wyborze i przekładzie Małgorzaty Kolankowskiej.

WIĘCEJ

Szaleniec z Placu Wolności

recenzje / ESEJE Anka Czytankowa

Recenzja z książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.

WIĘCEJ

Ten paskudny Nowy Jork

recenzje / ESEJE Anka Czytankowa

Recenzja z książki Hotel de Dream Edmunda White’a, która ukazała się w sierpniu 2013 roku na blogu Czytanki Anki.

WIĘCEJ