Kirszenbaum jest jak Wyspiański na mefedronie. Krakowski duet ożywia postfolkowe zgliszcza, wyznacza im świeże kierunki i wrzuca prosto na loopery, ze słowiańskim przytupem zderzając Toma Waitsa i Junip. Zola krzyczy na klezmerów, Henry Miller tańczy z Muminkami, a efektem jest melancholijna intertekstualna karuzela. To wspólne przedsięwzięcie Kacpra Szpyrki (filozofa, księgarza i skrzypka, który nagrywał m.in. z HellHaven) oraz Jakuba Wiśniewskiego (anglisty, muzyka i techwritera). Kirszenbaum zagrał już ponad 100 koncertów w całej Polsce, Czechach, Niemczech i na Słowacji, wydał dwie płyty. Kierkegaard pisał o nich: „To chyba jazz”. Nic bardziej mylnego.