04/12/23

„Boom-Bust”

Grzegorz Wróblewski

Strona cyklu

Matrix
Grzegorz Wróblewski

Urodzony w 1962 roku w Gdańsku. Poeta, prozaik, dramatopisarz i artysta wizualny. Autor wielu książek (poezja, dramat, proza); ostatnio m.in. Miejsca styku (2018), Runy lunarne (2019), Pani Sześć Gier (2019), Tora! Tora! Tora! (2020), Cukinie (2021), Letnie rytuały (2022), Niebo i jointy (2023), książka asemic writing Shanty Town (2022), tłumaczony na kilkanaście języków, m.in. na język angielski (Our Flying Objects - selected poems (2007), A Marzipan Factory - new and selected poems (2010), Kopenhaga - prose poems(2013), Let's Go Back to the Mainland (2014), Zero Visibility (2017), Dear Beloved Humans (2023). Dwukrotnie wyróżniony w Konkursie na Brulion Poetycki (1990, 1992). Stypendysta Duńskiej Rady Literatury i Duńskiej Państwowej Fundacji Sztuki. Należy do Duńskiego Związku Pisarzy (Dansk Forfatterforening). Od 1985 roku mieszka w Kopenhadze.

Z regu­ły bar­dzo lubi­my egzo­tycz­ne wyciecz­ki. Zdję­cia z pal­ma­mi koko­so­wy­mi, plu­ska­nie się w błę­kit­nych, peł­nych uśmiech­nię­tych meduz głę­bi­nach. Albo tro­pie­nie bru­ta­li­zmu w archi­tek­tu­rze. Hote­lo­we base­ny, drin­ki, ludzie o innych odcie­niach skó­ry. Na tym pole­ga życie. Na zasu­wa­niu przez cały rok i na dwóch tygo­dniach wol­ne­go. U mnie ten sys­tem jest i był zawsze poważ­nie zakłó­co­ny. W zasa­dzie, mimo kopen­ha­skiej bazy, cią­gle się gdzieś prze­miesz­cza­łem. Ostat­nio tra­fi­łem do wia­do­mej kra­iny. Na nie­co dłu­żej niż zwy­kle. Oto mój krót­ki repor­taż. Wiersz „BOOM-BUST”.

BOOM-BUST
Pamię­ci Hugo Bal­la

Kwe­sty na war­szaw­skich cmen­ta­rzach przy­nio­sły
ponad ćwierć milio­na zło­tych. Pew­nie będzie nawet
o wie­le wię­cej po prze­li­cze­niu każ­de­go gro­sza.
Miesz­ka­nie w sto­li­cy sta­je się luk­su­sem.

Ceny eks­plo­do­wa­ły, a podaż skur­czy­ła się jak balon
prze­bi­ty gwoź­dziem. Tyl­ko we Wszyst­kich Świę­tych
zebra­no 200 tysię­cy zło­tych. Zwięk­sze­nie dostęp­no­ści
miesz­kań sta­ło się ilu­zją. Kolej­ne śmier­tel­ne pobi­cie.

Kobie­ta usły­sza­ła zarzut nie­udzie­le­nia pomo­cy
pokrzyw­dzo­ne­mu. Sąd zde­cy­do­wał. Infor­mu­je pro­ku­ra­tor.
Nato­miast biblio­te­ka nie doko­na­ła audy­tu zbio­rów.
I nie wdro­ży­ła środ­ków zabez­pie­cze­nia.

Para­graf o kra­dzie­ży mie­nia olbrzy­miej war­to­ści,
zagro­żo­ne­go karą do 10 lat pozba­wie­nia wol­no­ści.
Kon­cert Wie­deń­ski! Teatr Sce­na Relax.
Orkie­stra Księż­ni­czek. Czy­li nie jest wca­le tak źle.

Wyso­ce uto­wa­ro­wio­ne są miesz­ka­nia z ryn­ku pier­wot­ne­go.
Rynek ma wypa­czo­ny, nie­tra­fio­ny obraz prze­cięt­ne­go najem­cy.
A de fac­to gros najem­ców… Zja­wi­sko boom-bust.
Pie­nią­dze star­cza­ją jak lodów­ka się roz­kra­czy.

Zabaw­ni są pośred­ni­cy zachwa­la­ją­cy miesz­ka­nia po bab­ci z wan­ną
w kuch­ni. Nie będzie­my mie­li cza­su na dzie­ci.
Kisi­my się i szu­ka­my. Popar­cie dla par­tii spa­dło. Kie­dyś Polo­nia
była bar­dziej pra­wi­co­wa niż ogól­no­pol­ska śred­nia.

Kan­dy­da­ci od dzie­sią­te­go miej­sca w dół nie wal­czy­li o gło­sy.
Poza gra­ni­ca­mi aglo­me­ra­cji. Efekt feno­me­nal­nej fre­kwen­cji.
Dzia­ła­cze szu­ka­ją ratun­ko­wej sza­lu­py. Nasze uko­cha­ne lagu­ny.
Ole­jek, ana­na­so­we napo­je.

Para­graf o kra­dzie­ży mie­nia olbrzy­miej war­to­ści. Ale za to odby­ła się
msza świę­ta w inten­cji repre­zen­ta­cji. Medu­zy… I nie wdro­ży­li
środ­ków zabez­pie­cze­nia.
Pie­nią­dze star­cza­ją jak lodów­ka się roz­kra­czy.

Zain­te­re­so­wa­ni ape­lo­wa­li o utwo­rze­nie socjal­nych pomiesz­czeń,
gdzie była­by kana­pa i czaj­ni­ki. Sku­pia­nie się na dziec­ku jako odręb­nej
jed­no­st­ce. Z prze­zna­cze­niem na pro­wa­dze­nie dzia­łal­no­ści
gastro­no­micz­nej (mała gastro­no­mia). Kisi­my się i szu­ka­my.

Potem ktoś poszedł na L4. Podaż skur­czy­ła się jak balon prze­bi­ty
gwoź­dziem. Ktoś, kto dopusz­cza się cze­goś takie­go, nie powi­nien
nawet pro­wa­dzić warzyw­nia­ka.
Albo tro­pie­nie bru­ta­li­zmu w archi­tek­tu­rze.

Ma to miej­sce coś z kli­ma­tu pra­cow­ni elik­si­rów. Zado­wo­le­ni klien­ci
popi­ja­ją ziół­ka w masyw­nych kub­kach z wytło­czo­ny­mi gałąz­ka­mi
polnych myszy, czy­li maków i kuku­ry­dzy. Poza gra­ni­ca­mi aglo­me­ra­cji.
Para­graf o kra­dzie­ży mie­nia olbrzy­miej war­to­ści.

Już mnie nie kochasz, wyda­nie tak boga­te­go asor­ty­men­tu z pły­ty
induk­cyj­nej prze­kra­cza moje moż­li­wo­ści. Z wan­ną w kuch­ni.
Ale moż­na osta­tecz­nie spró­bo­wać tor­tu pokrzy­wo­we­go lub kar­ta­czy
z far­szem z sele­ra lub innych warzyw oko­po­wych.

I nie wdro­ży­li środ­ków zabez­pie­cze­nia. Popar­cie dla par­tii spa­dło.
Hote­lo­we base­ny! Kana­pa, czaj­ni­ki… Mło­dzież mamy kar­ną, zawsze
pod­po­rząd­ko­wu­je się pole­ce­niom. Trze­ba koniecz­nie, oprócz
odgrze­wa­nia w mikro­fa­li, pamię­tać o dziec­ku jako odręb­nej jed­no­st­ce.