21/03/16

Czytając Szymborską

Michał Domagalski

Strona cyklu

Re:cyklizacje
Michał Domagalski

Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota  w latach 2015-2016. Debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015, w 2018 roku ukazała się jego pierwsza książka poetycka - Poza sezonem. Mieszka w Poznaniu.

1. Czy­ta­jąc wiersz Wisła­wy Szym­bor­skiej Dłoń, przy­po­mi­nam sobie pio­sen­kę Pidża­my Por­no oraz ese­je Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

2. Dłoń Wisła­wy Szym­bor­skiej odna­leźć moż­na w Wystar­czy. To tomik pre­zen­tu­ją­cy ostat­nie wier­sze Poet­ki. Ukoń­czo­nych pomie­ścił trzy­na­ście, ale poza tym odnaj­dzie­my tak­że kil­ka, nad któ­ry­mi trwa­ła cią­gle pra­ca. Dzię­ki umiesz­cze­niu w tomi­ku fak­sy­mi­liów, może­my przyj­rzeć się śla­dom pozo­sta­wio­nym przez dłoń.

3. Trze­ba się przy­znać. Wiersz Dyla­na Tho­ma­sa pozna­łem dzię­ki pio­sen­ce Pidża­my Por­no. Naj­pierw oczy­wi­ście tłu­ma­cze­nie Sta­ni­sła­wa Barań­cza­ka. Dopie­ro póź­niej ory­gi­nał. I nie mam naj­mniej­sze­go zamia­ru uda­wać, że spra­wy mia­ły się ina­czej. I nie mam zamia­ru się tak­że roz­wo­dzić nad dzi­wacz­nym zacho­wa­niem tych, któ­rzy uwa­ża­ją, że trze­ba znać wszyst­ko i wszyst­kich. Że jak już się zaj­mu­jesz lite­ra­tu­rą, to od Pod­ręcz­ni­ka spa­wa­nia ace­ty­lo­we­go po pro­zę Rober­ta Wal­se­ra prze­czy­ta­łeś wszyst­ko.

4. Spra­wa nato­miast wyglą­da zgo­ła odwrot­nie: im wię­cej czy­tasz, tym bar­dziej uświa­da­miasz sobie ogrom lite­ra­tu­ry, do jakiej nigdy nie będzie dane ci nawet zaj­rzeć. Gro­ma­dzisz nazwi­ska auto­rów, co do któ­rych żywisz nadzie­ję, że ich dzie­ła znaj­dą się na two­jej czy­tel­ni­czej orbi­cie.

5. Takim przy­pad­kiem jest w mojej podró­ży przez lite­ra­tu­rę twór­czość Rober­ta Wal­se­ra. Odnaj­du­ję ją w zbio­rze Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza Uchodź­cy z zie­mi Ulro. I wła­śnie w ese­ju Laku­na czy­tam o „mozol­nej pra­cy ręki zapi­su­ją­cej sło­wa”. Czy­tam nie tyle o dło­ni, któ­ra pod­pi­sa­ła, co któ­ra zapeł­ni­ła papier.

Wal­se­ro­wi ponoć „sam akt zapi­sy­wa­nia, czer­nie­nia papie­ru, sta­wia­nia liter spra­wiał fizycz­ną roz­kosz”. Już tyl­ko krok do bycia kopi­stą.

6. Czy­ta­jąc Szym­bor­ską, przy­po­mi­nam sobie ese­je Jan­ko­wi­cza. Czy­ta­jąc Jan­ko­wi­cza, przy­po­mi­nam sobie Gogo­la. A wła­ści­wie kopi­stę Aka­kiu­sza Aka­kiu­szo­wi­cza Kamasz­ki­na. Przy­po­mi­nam sobie cier­pie­nie tego ostat­nie­go, gdy miał w prze­pi­sy­wa­nym doku­men­cie doko­nać jakiej­kol­wiek zmia­ny.

Pra­ca kopi­sty może być odtwór­cza. Może być tak­że bliż­szym niż czy­ta­nie pozna­niem tek­stu. Pozna­niem struk­tu­ry, zasta­no­wie­niem nad skład­nią, nad ukry­ty­mi w naj­mniej­szych dro­bi­nach języ­ka sen­sa­mi.

Praw­do­po­dob­nie więc prze­pi­sa­nie Dło­ni Wisła­wy Szym­bor­skiej nie jest złym pomy­słem. Prze­ry­wam więc, aby pod­jąć się owe­go nie­oczy­wi­ste­go zada­nia (jak widać ze zdję­cia, jestem już w poło­wie).