debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Bohater liryczny

Krzysztof Szeremeta

Głos Krzysztofa Szeremety w debacie "Poeci na nowy wiek".

strona debaty

Poeci na nowy wiek

Obserwując poezję minionej dekady, zwłaszcza lat ostatnich, nie mogę oprzeć się wrażeniu, jakoby odchodziła ona od owoców przełomu roku ’89: liryka się zdepersonalizowała, zaczęła mówić coraz donioślej – choć ciągle jeszcze nieśmiało, zapominając słów i jąkając się co kilka minut – o wypaleniu wiodących idiomów lat dziewięćdziesiątych, o wyczerpaniu ich możliwości, o konieczności znalezienia nowego języka i podjęcia nowych tematów. Liryka, w osobach jej twórców, na mówieniu nie poprzestała i już początek wieku przyniósł nam neolingwizm, którego manifest drukowano nawet w podręcznikach do języka polskiego w liceum, a którego efekty, czy raczej ostatnie podrygi, możemy oglądać (a potem z niedowierzaniem mrugać i dziwić się, do czego doszło i co nazywa się literaturą) chociażby w niedawno wydanym, kuriozalnym tomie Mnemotechniki Jarosława Lipszyca, stanowiącym niejako ironiczne epitafium dla założeń ruchu. Można zauważyć podobieństwa między neolingwizmem a tym, co się teraz praktykuje w internecie – chociażby w dość ciekawym, mimo wszystko, projekcie Romana Bromboszcza, Tomasza Pułki (autora skądinąd kapitalnej Paralaksy w weekend) i Łukasza Podgórniego – albo w tomie digital.prayer pierwszego z wymienionej trójcy; głównym celem, a zarazem wspólnym mianownikiem, zdaje się w obu tych przypadkach uczynienie poezji skrajnie nieprzyjemną w lekturze (celowo unikam wartościowania, ot, prywatne preferencje – zawsze ceniłem sobie, cenię niezmiennie, zdrowy konserwatyzm, nie wykluczam jednak, że w tym szaleństwie jest metoda i jeszcze się do tego przekonam). Dlatego projektom tego typu, hermetycznym i odpychającym dla samej zasady, nie wróżyłbym powodzenia, większą wagę przykładam do dykcji w naturalny sposób rozwijających dokonania i tradycje polskiego wiersza ostatniego dwudziestolecia, z obu jego – że tak się podeprę wytartym już nieco podziałem na “klasycyzm” i “barbaryzm” – nurtów. Czyli: jest człowiek, człowiek mówi, człowiek mówi do człowieka językiem człowieka. Warto wymienić zarówno pozostających w mniejszości autorów klasycyzujących, na przykład Jacka Dehnela czy Dariusza Adamowskiego, jak i innych – wypromowanych dzięki nagrodzie im. Bierezina Edwarda Pasewicza, Bartosza Konstrata, Szczepana Kopyta i Przemysława Owczarka oraz młodszych, chociażby Konrada Cioka, Kubę Przybyłowskiego czy Krzysztofa Bąka. Również miniony rok wydał na świat dwie szczególnie ciekawe debiutanckie propozycje – mowa tu o tomach Antypody Sławomira Elsnera i Gruba tańczy Dominika Bielickiego. Obie te książki mają coś, czego ostatnimi czasy brakuje coraz bardziej – wyrazistego bohatera lirycznego, czyniącego wyjątkowymi poezję kanonicznych już niemal Świetlickiego, Podsiadły, Wiedemanna, Foksa. I to właśnie pozycjom umiejscowionym w tym miejscu sceny poetyckiej byłbym skłonny przypisać odegranie determinującej roli w odbiorze zjawiska, jakie za parę lat będziemy nazywać “poezją współczesną”.

O AUTORZE

Krzysztof Szeremeta

Urodzony w 1990 roku. Poeta, student krytyki literackiej na Wydziale Polonistyki UJ. Związany z pismem "Pressje". Publikował m.in. w "Odrze", "Portrecie", "Ricie Baum". Autor arkusza Długi dystans (Wrocław 2009) i tomiku Nowy dokument tekstowy (Gniezno 2011). Mieszka w Krakowie i w Prudniku.