debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Wakacje z książkami

Przemysław Rojek

Wprowadzenie do debaty "Wakacje z książkami".

strona debaty

Po całej serii debat poruszających tematy społecznie nieobojętne, sąsiadujące (niebezpiecznie blisko) z polityką, kontrowersyjne, proponujemy dyskusję, która być może pozwoli nam na chwilę wytchnienia, a jednocześnie z pewnością dotyczyć będzie spraw kto wie, czy nie najważniejszych…

Niemal równo czterdzieści lat temu, w 1973 roku, ukazała się tyleż niewielka, co szalenie ważna – a prędko się okazało, że równocześnie szalenie dyskusyjna – książka Rolanda Barthesa, zatytułowana Przyjemność tekstu. Wielki francuski literaturoznawca był podówczas – przypomnijmy – guru europejskiej wiedzy o literaturze, który swą pozycję zbudował nade wszystko na wnikliwych studiach uważanych za szczytowe osiągnięcia strukturalizmu i semiologii, a zatem takich, które skłaniały się ku bezosobowemu, obiektywistycznemu spojrzeniu na twórczość słowa. Tymczasem Przyjemność tekstu upominała się – co dla wielu akolitów Barthesa było woltą trudną do zaakceptowania – o coś, co w literaturze podstawowe, czyli o radość, o rozkosz (rozumianą całkowicie cieleśnie) czytania.

No właśnie: czy nie jest przypadkiem tak, że szukając w książkach wagi i powagi, ciężaru i ważkiego sensu, żądając od nich, by odpowiadały na ważkie kwestie natury społecznej, politycznej, religijno-światopoglądowej, filozoficznej, tożsamościowej i egzystencjalnej – nie tracimy z oczu tego, co podstawowe, czyli po prostu przyjemności? A przecież nie będzie przesadą sąd, że ta właśnie funkcja – prócz magiczno-rytualnej – leży u podstaw wszelkiej mowy wiązanej, która od początku swego istnienia chciała i musiała się najzwyczajniej w świecie podobać. Zanim zatem my, wielbiciele formalnego eksperymentu, estetycznej i etycznej prowokacji, awangardowego nowatorstwa, zaczniemy obśmiewać się z tych zaczytujących opasłe tomy wypełnione fantasy, romansem i kryminałem, przyznajmy – choćby na prawach pewnego myślowego eksperymentu – że to właśnie im dostępne jest coś, co nam, snobom i ponurakom, stanowczo nazbyt często ucieka, a czym jest źródłowe doświadczenie czytania jako niczym nieograniczonej frajdy.

Idą wakacje, które są – jak się zdaje – czasem, gdy Polacy, czytaniu na co dzień dość niechętni, sięgają jednak po książkę częściej niż zwykle. Biuro Literackie temu właśnie zapotrzebowaniu wychodzi naprzeciw, startując z nową inicjatywą, czyli z projektem Wakacje z książkami. 14 i 15 lipca w dwóch bardzo wakacyjnych miastach – czyli w Świnoujściu i Kołobrzegu – odbędą się dwie odsłony tego przedsięwzięcia, podczas których zażywający letniego rozleniwienia będą mogli spotkać się ze znanymi pisarzami i ich twórczością, opakowanymi (jak to zazwyczaj w pomysłach Biura bywa) w komiks, rozmowę, muzykę. A że nic, co Biurowe, nie jest Tawernie obce, postanowiliśmy więc zapytać naszych dyskutantów: co czytają dla przyjemności?

Jaka książka, jaki pisarz szczególnie nadają się do tego, by poświęcać im czas na plaży bądź na górskiej łące? Co relaksuje bardziej: poezja czy proza, a może wakacje to czas, kiedy mózg znajduje wreszcie siłę, by zmierzyć się z hermetyczną filozofią lub z erudycyjnym esejem, nad którymi w znojnym pozaurlopowym czasie zasypia się po jednej stronie? Czy wśród grona książek-towarzyszek letniego rozleniwienia znajdzie się coś, co zostało wydane przez Biuro Literackie? A może – strach pomyśleć – urlop ma nas uwolnić również od wszelkiego słowa pisanego? Liczymy na szczere odpowiedzi: jeśli tym, co czytamy dla przyjemności, będą przygody superbohatera rozprawiającego się zaostrzonym kawałkiem blachy z monstrami zaludniającymi ponure nibylandie, rozterki otoczonego papierosowym dymem i oparami whisky z kawą prywatnego detektywa, sercowe porywy pary odnajdującej miłość pod palmami, z dala od codzienności życia w parysko-nowojorskich wyższych sferach – proszę o tym napisać! No i rzecz najważniejsza: dlaczego właśnie to? Czemu tylko taka i żadna inna literatura przywraca nam przyjemność czytania w tym najprzyjemniejszym momencie roku?

 

O AUTORZE

Przemysław Rojek

Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.