debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Dwa debiuty

Mateusz Kotwica

Głos Mateusza Kotwicy w debacie "Poeci na nowy wiek".

strona debaty

Poeci na nowy wiek

Kto zadebiutował na tyle mocno, żeby zapisać się na stałe w pamięci czytelników? Myślę, że ciężko wyrokować w tak delikatnej sprawie, jaką jest debiut, ponieważ odpowiedzialność zawsze spada na osobę poety. Czy świadomy pokładanych w nim nadziei podejmie wyzwanie i posunie się jeszcze dalej ze swoją twórczością? Jeśli tak, to miejsce wśród najlepszych będzie na wyciągnięcie ręki. A jeśli nie, czy zniknie, mimo rewelacyjnego startu? Kiedy rozważam debiuty nasuwa mi się wiele pytań z tej kategorii.

Jeśli jednak mam wybrać, to moją uwagę najbardziej przykuły dwa debiuty, których wymienienie, jak mi się zdaje, nie będzie żadnym zaskoczeniem. Sławomir Elsner z tomem Antypody i Julia Szychowiak z Po sobie. Niezwykle ważne jest, aby autor po debiucie był w stanie utrzymać się w świadomości czytających. Odnoszę wrażenie, że tej dwójce ta sztuka się udała. Tomik Julii Szychowiak zaskakuje mnie pojemnością słów, świadectwem, że w prostych połączeniach między wyrazami może rozgrywać się dynamiczna akcja wiersza, rozterki bohaterów, filozofia, detale. To wszystko znajduje swoje miejsce i zaskakująco uderza w odbiorcę. Z tego względu w tej poetce widzę osobę zdolną do ciągłego rozwoju. Jeśli pierwsza książka była tak udana, to jaka będzie druga? W którą pójdzie stronę? Po lekturze Po sobie pozostałem z takimi właśnie rozterkami, a myślę, że nie jestem osobnym przypadkiem.

Z kolei Antypody to dla mnie przykład debiutu idealnego – mocny, wyrazisty, świadomy i dopracowany. Każde słowo ma w tej książce swoje miejsce i swój czas. Biegłość, z jaką autor posługuje się językiem, znaczeniami, zestawieniami jest zaskakująca. A igranie z konwencją pozostawia czytelnika z niedosytem, że to już ostatni utwór. Tak postrzegam Antypody. Świadectwem tego, że mamy do czynienia z dojrzałym debiutem, są wyróżnienia, nominacje i nagrody dla tego znakomitego zbioru wierszy.

Nie wyobrażam sobie poetyckiej przyszłości bez Elsnera i Szychowiak. Jeśli tylko w przyszłości nie wyginą odbiorcy poezji, krytycy i wszystkie osoby życzliwe tej dziedzinie sztuki, wtedy dwa wymienione przeze mnie nazwiska będą miały pełne pole do tego, aby kolejne książki nadawały autorom coraz większą rangę. I tak aż do panteonu.