recenzje / ESEJE

Wysokie Skoki

Maria Nowakowska

Recenzja Marii Nowakowskiej z książki Skaczący Myszka Briana Pattena.

Biuro Literackie

“Ja i Ty jesteśmy jednej krwi!” powiedział w ekranizacji Księgi Dżungli wąż Ka, z ekranu telewizora, w Polsce, na początku lat 90-tych. I czy to zaskoczenie, że wąż może mówić, czy głębokie echo, które odezwało się we mnie pod wpływem tych słów – fakt faktem, że zdanie to zostało w moim życiu do dziś i nic nie wskazuje, by jego moc miała kiedyś osłabnąć. Podobny oddźwięk i nieco większe zdziwienie, przyniosła mi lektura Skaczącego Myszki, którą to książką uraczyło nas w tym roku wrocławskie Biuro Literackie, znane przede wszystkim ze swych serii poetyckich.

Skaczący Myszka z tej “lirycznej” konwencji się nie wyłamuje – raczej ją uzupełnia. W końcu Brian Patten, podobnie jak Biuro, wyrobił sobie markę przede wszystkim w dziedzinie mowy wiązanej. Predylekcja Poety mocno odcisnęła się na jego książce adresowanej do dzieci. Już wyimek na dołączonej zakładce zapowiada ducha całości: “Ten donośny szumiący pogłos / Sączy się przez moje palce jak deszcz – / Nic nie może go powstrzymać, / Nawet zapewnienia moich przyjaciół”. Wrażenie zrobiło to na mnie na tyle duże, że odłożyłam Skaczącego Myszkę na dobre dwa tygodnie. Rozczarują się jednak wszyscy ci, którzy myślą, że całość pisana jest wierszem.

Skaczący Myszka ma konstrukcję trójdzielną; rozpoczyna się odautorskim wstępem, po nim następuje historia prozą, a na końcu – aneks poetycki. Wstęp jest przede wszystkim opowieścią o opowieści; Patten pozwala nam śledzić mysi trop od swojego z nim poznania, po szkic bibliograficznego drzewa “mysich bajek”, którego najmłodszą gałęzią jest trzymany w ręce tomik.

Sam Autor poznał tę historię jako ustny przekaz; w błędzie są jednak wszyscy, którzy wyobrażają sobie starego szamana i białego turystę w ciepłym kręgu ognia; nic z tych rzeczy. Losami Skaczącego Myszki podzieliła się z Pattenem jego znajoma – podczas jazdy autobusem po pogrążonym w zimowym letargu Dublinie; i nie wiem, czy nie jest to w naszych czasach bardziej egzotyczne niż wyprawa przez ocean do rezerwatu. Skoro dotykamy już historii Skaczącego Myszki – przede wszystkim nie należy jej streszczać. Dlaczego? Bo każde, choćby i najdokładniejsze, streszczenie zetnie cudowny nadmiar jej sensów. Bo czyż powiedzenie, że jest to “bajka o myszy, która postanowiła wędrować i jej się to udało, spotkała kilka zwierząt i miała coś na kształt przygód, a koniec naprawdę jest dziwny” wniesie coś poznawczego? Dlatego warto czytać w całości – i to nie jeden raz.

Moją ulubioną częścią pozostaje bez wątpienia aneks poetycki, spisany pierwotnie na “płaskich kamieniach i świeżych liściach”. Lapidarne drobiazgi mają intensywność, czar i nasycenie przyrodą haiku. Nieco żałuję, że Patten nie odwrócił proporcji – wolałabym tomik tych wierszy, niż choćby dwa razy dłuższą opowieść prozą. Opowiadaniu nie sposób odmówić uroku, na pewno jest zajmujące, ale nie wywraca świata tak szybko jak wiersz; wyjątkiem jest pointa “większego” tekstu.

Osoby paragraf należy, trzeba i warto poświęcić wspaniałym pracom Julity Nowosad, która zilustrowała Skaczącego Myszkę. Czego tu nie ma! Precyzja, kolor, weryzm, magia, wieloznaczność, ruch i piękno! Autorka bardzo zręcznie manewruje między różnymi konwencjami ilustrowania “książek zwierzęcych”, nie zapominając nawet o mapce na wyklejce (czy właściwie wewnętrznych okładkach). Rysunki dobrze przekazują emocje tekstu; zakon biologów może przyczepić się do pewnej antropomorfizacji mimiki, ale dla mnie tkwi w tym niezaprzeczalny urok i niczego bym nie zmieniała. No, może dodałabym żabie orle pióro, ale czemu – to już każdy powinien wyczytać sam. Bardzo podobają mi się dyskretne nawiązania do strojów szamańskich. Jednym słowem – praca na medal!

Ostatnie zdanie należy się Piotrowi Sommerowi za przekład i Skaczącego Myszkę – trudno wyobrazić sobie bardziej trafny tytuł. Skaczący Myszka ma w sobie radość, dynamizm i – związane z przesunięciem gramatycznym – napięcie, które zgubiłyby się w innych formach. Także – gratulacje!

powiązania

Nie podskakuj! Czyli o tym, czy mysz udźwignie przesłanie?

recenzje / ESEJE Joanna Żabnicka

Recenzja Joanny Żabnickiej z książki Skaczący Myszka Briana Pattena.

WIĘCEJ

Testowane na dzieciach

recenzje / KOMENTARZE Filip Zawada

Komentarz Filipa Zawady do książki Skaczący Myszka Briana Pattena, wydanej nakładem Biura Literackiego 28 kwietnia 2011 roku.

WIĘCEJ

Od autora

recenzje / KOMENTARZE Brian Patten

Autorski komentarz Briana Pattena do ksiażki Skaczący myszka, wydanej nakładem Biura Literackiego 28 kwetnia 2011 roku.

WIĘCEJ