Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną

15/10/2012 liryka

Jerzy Jarniewicz wprowadza w rzeczywistość, w której samotność jest bombardowana światem zewnętrznym: polityką i popkulturą, obrazami, które nie dają spokoju. Miłość jest uwikłana w fizjologię, w chaos miasta, w anonimowość hotelu. Istnieje tylko przypadkowy i nieoczekiwany czas teraźniejszy, do którego autor żywi jednak swoisty rodzaj czułości.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
I
Data wydania
2012-10-04
Gatunek
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
56
Format
162 x 215
Oprawa
Miękka
Papier
Munken Print Cream 1,5 90
Projekt okładki
Paweł Mildner
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-63129-17-0
spis treści

Spinario
Batman rzuca kością
Z archiwum kinematografii
Nike w kawałkach
Tranzyt Wenus w Zawierciu
Świerszcz za kominem
Trzydzieści siedem i trzy
Wiersz lotosowy
Nie Portos i nie Sobieski
Powrót drachmy
Zero zero
Zostanie bez imienia, co ukryte dla oka
W dzień wiatr wykręcił się na północny i dmie
Agent provocateur
Cisza w namiotach polarników
Julia w kolonii karnej
Zadie Smith czyta w Krakowie
Noce były białe, ale tylko z nazwy
Powiedz mi, z kim się kochasz, a powiem ci, kim jesteś
A na widoku to, czego już nie ma za szybą
Zmienne kadry
Ściany były podwójne, obite niedrogim perkalem
Jeśli dobry, działa w ciszy i miękko
Oświadczenie lustracyjne
Dzień był gładki jak porcelana
Wiersz w rozsypanym składzie
„Abrakadabra – ubranka do chrztu”
Błędne charty
Dopiero się tu zaczną Bondy i igrzyska
Blat
Wyliczanka na koniec lata
Równo mi, gdy tak patrzę, na którym oczy zatrzymam
I powoli weszli na tor niepewnych zwierzeń
Oddzielnie zbieraj całe, oddzielnie potłuczone
Spirit bezzapachowy
Pawana
Zdanie z Piotra

 

Nota

 

opinie o książce

To właśnie z detalicznych uwag, mimochodem rzuconych spostrzeżeń, szczegółów narzucających się swoją sensualnością Jarniewicz buduje przestrzeń w Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną. Na chwilę, oczywiście, tautologiczną i utopijną – żadnych hierarchii i żadnej pewności, który z pokazywanych elementów jest akcydentalny, a który istotny.

Anna Kałuża

Językowo Jarniewicz kontynuuje zwycięski marsz, na trasie którego jego poezja wchłania kolejne klisze językowe, szlagworty i konstruuje z nich raz zjadliwy obraz naszej rzeczywistości, a innym razem niespotykanie czuły portret bliskich sobie osób. Nasze miłosne wzloty i nasze ekonomiczne upadki. Stadionowe emocje i kameralne kontemplacje. Taką rozpiętość proponuje nam tomik Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną.

Tomasz Fijałkowski

W centralnym punkcie świata, zawartego w wierszach Jerzego Jarniewicza Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną umieszczono bardzo głośną orkiestrę, której hałas pozornie może wyzwolić człowieka od spraw gnębiących, bolesnych. Ale w jej cieniu, w cieniu tłumu, rozkoszującego się tańcem w rytm tego, co orkiestra zagra, kłebią się niezmiennie sprawy codzienne.

Joanna Roś

Siłą tomiku Jarniewicza, tak trudnego w analizie, znakomitego w lekturze, jest przestawienie właściwej literaturze sprzeczności. Utracone przez bohaterów chwile uobecniają się w mojej teraźniejszości. Tyle wystarczy. To bardzo dużo.

Michał Szymański

Jest Bóg – stwórca kamienia, którego sam nie potrafi unieść – i jest demiurgiczny Batman, od którego rzutu kością zależą losy człowieka. Jest obserwacja współczesnego wcielenia Spinario, tranzytu Wenus, ale jest też sztubackie przeglądanie pornografii w szkolnej ubikacji. Jest mężczyzna i jest kobieta, twórca i muza, w skomplikowany sposób od siebie zależni. Tylko jutra nie ma. Tak w dużym uproszczeniu można by zarysować sytuację liryczną wyłaniającą się z nowego zbioru Jerzego Jarniewicza.

Malwina Mus

Z najświeższego tomiku J. J. wyłania się konkretna, współczesna rzeczywistość zmultiplikowanych obrazów, sztucznych świateł, dystansu i chaosu. Dzisiejszy człowiek – gnany nieustannym pośpiechem, zapatrzony w szklany ekran, skazany na tymczasowość – traci z oczu to, co dzieje się tuż obok, nie potrafi dostrzec unikatowości zdarzeń ani głębi ludzkich doznań.  Zdaje się jednak, że wszechobecny nieład to naturalny porządek rzeczy –fragmentom można ufać, pomagają zakotwiczyć się w codzienności, uświadamiają, że wszystko się ze sobą łączy, jest pełne podobieństw, zależności i następstw. Mimo że ludzie zamykają się w sobie i znieczulają na otoczenie, istnieje podskórna wrażliwość, którą powinno się wydobywać na wierzch. Potrzeba patrzeć i chcieć zobaczyć – spróbować ujrzeć świat oczami dziecka, niecierpliwie łapać chwilę, dać ponieść się fantazji.

Zuza Kiełczykowska

inne książki autora

teksty i materiały o książce w bibliotece