debaty / ankiety i podsumowania

Poezja, czyli zapas tlenu

Piotr Śliwiński

Głos Piotra Śliwińskiego w debacie "Mieliśmy swoich poetów".

strona debaty

Mieliśmy swoich poetów

W latach dzie­więć­dzie­sią­tych poczu­cie zmia­ny, zacho­dzą­cej wewnątrz i wokół lite­ra­tu­ry, było moc­ne i dość powszech­ne. Zmie­niał się kli­mat czy­ta­nia, poja­wia­ły się nowe nume­ry pism lite­rac­kich („bru­Lio­nu”, „Nowe­go Nur­tu”, „Cza­su Kul­tu­ry”, „Kre­sów”, „FA-artu”, „Ex Libri­su”) i nowe książ­ki poetyc­kie, nazwi­ska nowych auto­rów i nowych kry­ty­ków, nowe festi­wa­le i pro­gra­my tele­wi­zyj­ne, kon­cer­ty, wie­czo­ry poetyc­kie, nagro­dy, dys­ku­sje, wszyst­ko to mia­ło sta­tus wyda­rzeń. Czy­ta­ło się Świe­tlic­kie­go i Sośnic­kie­go, pole­mi­ki Mali­szew­skie­go z Klej­noc­kim, deba­tę w „Tygo­dni­ku Powszech­nym”, mło­do­li­te­rac­ki zeszyt „Kre­sów”, o tek­sty na temat mło­dej poezji dobi­ja­ły się media poważ­ne (jak „Res Publi­ca Nowa”) i nie­po­waż­ne. Sta­rzy lub star­si pisa­rze zabie­ra­li głos w spra­wie mło­dych, czę­sto skraj­nie scep­tycz­ny – jak Jaro­sław Marek Rym­kie­wicz na łamach „Fron­dy” (1996 nr 6).

Skąd ta gorącz­ka? Z ape­ty­tu na prze­mia­nę, o któ­rej mówił Jerzy Jarzęb­ski, czy może jed­nak z prze­ko­na­nia, utwier­dzo­ne­go przez wier­sze, że to, czym są, czym się sta­ły, prze­ko­nu­ją­co odzwier­cie­dla nasze prze­czu­cia doty­czą­ce­go tego, kim jeste­śmy, kim będzie­my? Bar­ba­rzyń­ski duch doko­nu­ją­cej się i nie­do­ko­nu­ją­cej zara­zem prze­mia­ny dobrze opi­sy­wał odno­szą­cą się wów­czas do nie­omal wszyst­kich nie­pew­ność, co się wła­ści­wie dzie­je. Bo coś się dzia­ło.

Głos Świe­tlic­kie­go, Sen­dec­kie­go, Bara­na, ale tak­że bar­dziej eks­klu­zyw­ne gło­sy Dyc­kie­go i Sosnow­skie­go, wkrót­ce innych, dosko­na­le wplo­tły się w to zdez­o­rien­to­wa­nie, zadzi­wie­nie codzien­no­ścią i cie­ka­wość przy­szło­ści. Ich szorst­kość, ego­cen­tryzm (w pozy­tyw­nym sen­sie), emo­cjo­nal­ność, iro­nicz­ność, opor­ność wobec rysu­ją­cej się per­spek­ty­wy homo­ge­ni­za­cji, aser­tyw­ność (według ład­ne­go okre­śle­nia, któ­re zapro­po­no­wał Piotr Kępiń­ski) tra­fia­ły w moment głę­bo­kiej i nie­po­ko­ją­cej roz­ter­ki, kie­dy zda­wa­ło się jesz­cze, że nie wszy­scy muszą być jak wszy­scy – choć wszy­scy byli przez to zagro­że­ni.

Więc tak, mie­li­śmy swo­ich poetów, przy czym „swo­ich” zna­czy­ło magne­tycz­nie „innych”, a nawet „obcych”. Mie­li­śmy, mia­łem, mam nadal.

A potem, co się wyda­rzy­ło? Potem, kie­dy kon­sump­cyj­na mono­kul­tu­ra okrze­pła, gło­sy poetów, choć­by naj­sil­niej­sze, prze­sta­ły być sły­szal­ne. Wyda­rzy­ło się mnó­stwo świet­nych wier­szy, poja­wi­li kolej­ni świet­ni poeci, jed­nak poezja jako całość zepchnię­ta zosta­ła na mar­gi­nes respek­tu. Cze­ka tam na resz­tę lite­ra­tu­ry, na huma­ni­sty­kę, na poważ­niej­szą kul­tu­rę, wła­ści­wie już się docze­ka­ła. I teraz wszyst­ko to razem cze­ka, aż zwy­cię­ski świat pie­nią­dza zacznie się dusić, już zaczął, już pra­wie się udu­sił, swym prag­ma­ty­zmem. O mar­gi­ne­sie myślę bowiem z sza­cun­kiem i nadzie­ją, jak o zapa­so­wym powie­trzu.

O AUTORZE

Piotr Śliwiński

profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Kierownik Zakładu Poetyki i Krytyki Literackiej UAM. Krytyk literacki, redaktor, badacz polskiej poezji współczesnej. Autor i współautor książek, m.in. Awangarda przedwojenna, Kraków 2004; Po całości. Szkice, punkty, Poznań 2016 ‒ razem z K. Hoffmannem i M. Jaworskim, a także redaktor blisko dwudziestu książek na temat poezji współczesnej (ostatnio Jakieś rozwiązania. Szkice o poezji (nie tylko) najnowszej, Poznań 2016).