recenzje / ESEJE

Skamandryci i dinozaury

Emilia Walczak

Recenzja Emilii Walczak z książki Komiks wierszem w trybie żeńskim.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Rok temu wrocławskie Biuro Literackie wydało almanach zatytułowany Powrót Barbarzyńców i nie, w którym znalazło się 15 komiksów między innymi do wierszy tytułowych burzycieli czyli poetów, których utwory ukazywały się w latach 90. ubiegłego wieku w bibliofilskiej serii Barbarzyńcy i nie ( Marcinowie Świetlicki i Sendecki czy Darek Foks) – autorstwa laureatów konkursu Komiks wierszem. W tym roku ukazała się jego, almanachu, (poniekąd) kontynuacja, dla której punktem wyjścia były wiersze współczesnych polskich poetek.

W ramach odbywającego się we Wrocławiu, w dniach 24­–26 kwietnia 19. Europejskiego Portu Literackiego, jak co roku zaplanowano kilka otwartych konkursów – a wśród nich, między innymi, „Komiks wierszem w trybie żeńskim”. Dobrze, że organizatorzy posłużyli się tym słowem – „żeński” – a nie „kobiecy” na przykład. Bo to określenie: „poezja” czy też szerzej – „literatura kobieca” – nieustannie dostarcza wielu aporii badaczom czy też może właśnie – badaczkom literatury [bo który poważ(a)ny mężczyzna zajmowałby się tymi babami, którym pióro pomyliło się z warząchwią?]. Zwłaszcza teraz – w momencie, gdy przez kraj przetacza się spóźniona genderowa debata. Nie przez przypadek na łamach „Dziennika Opinii” Krytyki Politycznej od miesięcy trwa polemika na temat: literatura męska vs literatura kobieca, w której szaty drą między innymi Kaja Malanowska, Kinga Dunin, Inga Iwasiów czy Ignacy Karpowicz. Nie przez przypadek też Tawerna, czyli jeden z podprojektów Portu Literackiego, od kilku miesięcy snuje rozważania na tematy takie jak: „Czy istnieje podział na literaturę męską i kobiecą”, „Literatura a macierzyństwo”, „Jaką Pol(s)kę zobaczyli z drugiej strony lustra”, „Kobiecość i męskość literatury” czy w końcu „W trybie męskim / W trybie żeńskim”. Na zagadnienia te nie ma jednak jasnych odpowiedzi – literatura to nie jest bowiem czarno-biały program którejś z oszołomskich prawicowych partii politycznych, a jej płeć, podobnie jak i płeć ogólnie, może (a nawet musi) być wciąż na nowo redefinowana. Przykro mi, panowie szlachta.

W jakiś sposób znamienne jest jednak, iż w tomie Komiks wierszem w trybie żeńskim, będącym pokłosiem wyżej wspomnianego konkursu, poezję polskich autorek ilustrują za pomocą komiksu wyłącznie kobiety (jedyny, zdawałoby się, „rodzynek” Karol Król okazuje się tu być Karoliną Zalewską…). Czyżby więc po poezję „w trybie żeńskim” sięgały wyłącznie panie i cały ten projekt Portu, jakąś siłą rzeczy, nosi rys gettoizujący? Czy pokonkursową antologię przeczytają/obejrzą wyłącznie dziewczyny? To nie tak – pośród 88 komiksów spełniających warunki formalne konkursu było 49 autorek i aż 39 autorów! W skład czteroosobowego jury weszła natomiast jedna pani (Marta Ignerska) oraz trzech panów (Sebastian Frąckiewicz, Krzysztof Ostrowski i „barbarzyńca” Marcin Sendecki). A więc na szczeblu decyzyjnym jak zwykle sam testosteron. To zresztą stała praktyka w tego typu konkursach – zwłaszcza w skład kapituł turniejów literackich wchodzą zazwyczaj sami panowie i z grzeczności zaprasza się do tych zacnych gron tak z jedną panią.

Tak jak w polskiej polityce, tak jak w polskim biznesie, zabrakło tu więc, w jury, być może parytetu. „Liczą się umiejętności i wiedza” – powiedzą przeciwnicy tychże. Pewnie, umiejętności i wiedza również – obok równouprawnienia – są bardzo ważne. A w tego typu kompetycjach są one być może i najważniejsze: panie, których nazwiska weszły do pokonkursowego tomu, były po prostu najlepsze. Lepsze nawet od tych 39 panów, i bez znaczenia dla wyboru ich prac był, mam nadzieję, brak parytetu w konkursowej wierchuszce.

Hmmm, może zatem komiks, jak i cała sztuka, nie ma w ogóle płci lub też nie ma ona aż tak fundamentalnego znaczenia? Nie, to też nie jest tak… Lecz dla dobra tej recenzji porzucę już te okołogenderowe rozważania i przejdę teraz do sedna sprawy.

W gronie poetek, których wiersze zostały zilustrowane w tomie Komiks wierszem w trybie żeńskim, są w większości (oprócz Kamili Pawluś) autorki ściślej lub mniej ściśle związane z Biurem Literackim (Justyna Bargielska, Julia Fiedorczuk, Zuzanna Ginczanka, Kornelia Piela, Anna Podczaszy, Marta Podgórnik, Agnieszka Wolny-Hamkało); przeważnie są to roczniki „siedemdziesiąte” – wyjątkami są tu Kornelia Piela, rocznik 1987, oraz Zuzanna Ginczanka – związana ze Skamandrytami poetka żydowskiego pochodzenia, która w 1944 roku, w wieku 27 lat, zginęła w Płaszowie rozstrzelana przez gestapo. (Jej znakomity tom wierszy Wniebowstąpienie Ziemi – pod redakcją Tadeusza Dąbrowskiego – wydało BL w lutym tego roku).

Autorki komiksów (Katarzyna Balicka, Magdalena Chojnowska, Liwia Dzierżawa, Karol Król vel Karolina Zalewska, Anna Krztoń, Marta Kubiczek, Joanna Łańcucka, Judyta Mierczak, Monika Nowak, Oktawia Ogniew, Greta Samuel, Agnieszka Świętek) to roczniki 1978–1993, przeważnie studentki różnej maści akademii sztuk pięknych, graficzki, utytułowane już autorki komiksów… A więc młodość, młodość, młodość. No i te, wspomniane już wyżej, (akademickie) UMIEJĘTNOŚCI! I wiedza.

Skupię się tu jedynie na tych minikomiksach, które zrobiły na mnie najlepsze i największe wrażenie. Otwierająca antologię czarno-biała Przypowieść na podstawie wiersza Ginczanki, mimo że formalnie nie proponuje raczej nic nowego, jest w jakiś sposób ujmująca (może swą prostotą właśnie?) i sprawia, że czytelnik, rozpoczynając lekturę tych czterech plansz i zarazem lekturę całego tomu, pomyśli sobie: „No, no, no – jest dobrze!”. No a poza tym Zuzanna Ginczanka to przecież klasa sama w sobie!

Płynnie przeskakuję nad adaptacjami wierszy Fiedorczuk i Wolny-Hamkało i oczom mym ukazuje się Schizma na podstawie poezji Marty Podgórnik. A cóż to – czyżby Maciej Sieńczyk? Nie, to Oktawia Ogniew. Lecz zastosowana przez nią kreska i zielonobura, brudna paleta barw budzą nieodłączne skojarzenia z „Lampowym” kolaborantem. To chyba najlepsza praca tej pokonkursowej antologii; zachwyca zwłaszcza gra świateł i cieni na stronach 18–19! W końcu diabeł tkwi w szczegółach.

Dalej, przelatuję nad Fiedorczuk i pomijam też Podgórnik – tym razem w adaptacji Joanny Łańcuckiej (komiks ten jest tak mroczny i gęsty, że dla mnie aż nieczytelny) – i natrafiam na coś doprawdy… szokującego. Wiersz Ten dzień Justyny Bargielskiej w anarchistyczno-psychodelicznej adaptacji Karola Króla (czyli – jak już wiemy – Karoliny Zalewskiej). Wszystko sprawia tu wrażenie niedopracowanych i „krzywych” bazgrołów. Jest bardzo jaskrawo, kiczowato, mamy do czynienia z estetyką nadmiaru. Lecz w połączeniu z poetyckim geniuszem Bargielskiej Ten dzień Króla vel Zalewskiej w moim prywatnym rankingu śmiało konkurować może ze Schizmą Ogniew (vel Sieńczyka).

No i jeszcze jedna praca – Mała i dinozaury Kornelii Pieli w komiksowej odsłonie Magdaleny Chojnowskiej (autorki nagrodzonej również w poprzedniej edycji Portowego konkursu). Przytoczę wiersz w całości:

Mała płacze. Wyginęły dinozaury.
Mała płacze. Mama też wyginie.
Mała wyginie po mamie.
Łza rozmazuje ślady starego flamastra.
I przyjdzie potop, i zaleje ziemię.
I uderzy wielki meteoryt, i zmiażdży wszystkie dinozaury.
Mała pomalowała meteoryt na różowo.
Ta książeczka jest już nieodpowiednia dla jej wieku.
Dorosła. Przestała kolorować. Dopiero
teraz zauważa: obrazek wymaga uzupełnień.
Dorysowuje kir wokół zielonej łapki triceratopsa.
Kir to ta czarna kokardka, córeczko.

Ta jego, wiersza, cudownie naiwna forma (choć to oczywiście stylizacja taka) wymagałaby jakiegoś genialnego pomysłu na jego rysunkową adaptację. I ten pomysł Chojnowska niewątpliwie miała – jej komiks jest czystą stylizacją, stylizacją na prościutki dziecięcy rysunek. Jest tu mała, jest i mama; są dinozaury i różowy meteoryt. I triceratops z „czarną kokardką” wokół łapki. „Urocze…” – chciałoby się rzec. Lecz za tą rzekomą urokliwością czają się przecież katastrofizm i egzystencjalny strach. Na tym dysonansie opiera się właśnie błyskotliwy koncept duetu-konstruktu Piela/Chojnowska. Chapeau bas!


Artykuł ukazał się w czasopiśmie „fabularie” nr 2(4)2014. Dziękujemy Autorce za wyrażenie zgody na przedruk.

O AUTORZE

Emilia Walczak

Urodzona w 1984 w Łodzi. Autorka książki „Fake, czyli konfabulacje zachodzą na zakrętach” (Szczecin 2013). Publikowała w „Fabulariach”, „Dworcu Wschodnim” i „Inter-”, a także w 2014. „Antologii współczesnych polskich opowiadań” Wydawnictwa FORMA. Recenzje pisuje dla „Zeszytów Komiksowych” i „eleWatora”.

powiązania

Niebezpieczne związki…

recenzje / ESEJE Emilia Walczak

Recenzja Emilii Walczak z książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Panie dają radę

recenzje / ESEJE Maciej Jasiński

Recenzja Macieja Jasińskiego z książki Komiks wierszem w trybie żeńskim.

WIĘCEJ

Wierszodymkowe ilustracje

recenzje / ESEJE Paweł Chmielewski

Recenzja Pawła Chmielewskiego z książki Komiks wierszem w trybie żeńskim.

WIĘCEJ

Komiks „Pinktronic” z komentarzem

recenzje / KOMENTARZE Justyna Bargielska Liwia Dzierżawa

Komentarz Liwii Dzierżawy, finalistki konkursu “Komiks wierszem w trybie żeńskim”, do wiersza Pinktronic Justyny Bargielskiej.

WIĘCEJ

Komiks „Pole bawełny” z komentarzem

recenzje / KOMENTARZE Justyna Bargielska Karolina Zalewska

Komentarz Karoliny Zalewskiej, finalistki konkursu “Komiks wierszem w trybie żeńskim”, do wiersza Pole bawełny Justyny Bargielskiej.

WIĘCEJ

Kobieca wrażliwość w komiksie wierszowanym

recenzje / IMPRESJE Michał Chudoliński

Esej Michała Chudolińskiego towarzyszący premierze książki almanachu Komiks wierszem w trybie żeńskim.

WIĘCEJ