teksty / Esej

Wypaczenie języka

Agnieszka Waligóra

Recenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki Telefon do domu Idy Börjel w tłumaczeniu Justyny Czechowskiej, wydanej w Biurze Literackim 21 kwietnia 2025 roku.

Biuro Literackie

Książ­ka Tele­fon do domu Idy Bör­jel, szwedz­kiej poet­ki, któ­ra funk­cjo­nu­je na lite­rac­kiej sce­nie od roku 2004, opa­trzo­na jest zna­mien­nym komen­ta­rzem: „poezja doku­men­tal­na”. Tom opar­ty jest o inter­pre­ta­cje zapi­sów roz­mów tele­fo­nicz­nych rosyj­skich żoł­nie­rzy wal­czą­cych w Ukra­inie, któ­re były udo­stęp­nia­ne przez ukra­iń­skie służ­by bez­pie­czeń­stwa i następ­nie tłu­ma­czo­ne na angiel­ski. Powsta­łe na ich bazie wier­sze Bör­jel zosta­ły zaś prze­ło­żo­ne z języ­ka szwedz­kie­go przez Justy­nę Cze­chow­ską, w pol­skim wyda­niu obu­do­wa­no je tak­że wstę­pem Kate­ry­ny Misz­czen­ko i posło­wiem samej autor­ki.

Dłu­gi łań­cuch języ­ko­wych prze­mian – z rosyj­skie­go na angiel­ski, z angiel­skie­go na szwedz­ki i wresz­cie ze szwedz­kie­go na pol­ski – oraz samo for­mal­ne opra­co­wa­nie mate­ria­łu budzą tu oczy­wi­ste pyta­nia o to, co z „fak­tycz­nych” roz­mów żoł­nie­rzy zacho­wa­ło się w poezji. Jak dekla­ru­je Bör­jel, wycin­ki pod­słu­chów są zapre­zen­to­wa­ne w nie­mal nie­zmie­nio­nej for­mie; dosta­je­my wyja­śnie­nie, że nie rusza­no imion i nazw miej­sco­wo­ści, zmie­nio­no pogar­dli­we okre­śle­nia Ukra­iń­ców w języ­ku rosyj­skim na neo­lo­gi­zmy (z „cho­choł” na „ukrar”) oraz jaki jest kon­tekst czę­sto poja­wia­ją­cych się w owych roz­mo­wach piesz­czo­tli­wych zwro­tów – na przy­kład tego, że dla Rosjan „zają­czek” jest popu­lar­nym zdrob­nie­niem, uży­wa­nym w roz­mo­wach z naj­bliż­szy­mi. To zresz­tą wła­śnie tych naj­bliż­szych – rodzi­ców, part­ner­ki, bab­cie czy dziad­ków – słu­cha­my w Tele­fo­nie do domu, i tak­że ten wybór – ogra­ni­cze­nie się do człon­ków rodzin czy towa­rzy­szek życia – zosta­je pod­kre­ślo­ny przez szwedz­ką poet­kę.

Wszyst­kie te kon­tek­sty nie odsu­wa­ją jed­nak z pola widze­nia pro­ble­mu lite­rac­ko­ści oma­wia­nej książ­ki – lite­ra­tu­ra, jak­kol­wiek opar­ta na fak­tach czy mate­ria­łach źró­dło­wych, zawsze pozo­sta­nie lite­ra­tu­rą. W tym wypad­ku podob­na dys­ku­sja – o pozio­mie inge­ren­cji, wybo­rze per­spek­ty­wy, uwy­pu­kle­niu wąt­ków i moty­wów, przy­ję­cia tona­cji czy sty­lu – będzie zresz­tą inna od ana­lo­gicz­nych roz­mów pro­wa­dzo­nych na przy­kład przy oka­zji repor­ta­żu lite­rac­kie­go i jego pro­ble­ma­tycz­ne­go sta­tu­su non-fic­tion. Doku­ment jest, przy­naj­mniej z zało­że­nia, twar­dym świa­dec­twem okre­ślo­ne­go sta­nu rze­czy, któ­ry czę­sto też sta­no­wi dla nas – jak­kol­wiek nie było­by to ide­ali­stycz­ne zało­że­nie – zobiek­ty­wi­zo­wa­ny dowód wyda­rzeń. Poezja nato­miast, nawet ta doku­men­tal­na, ope­ru­je nie tyl­ko na języ­ku rozu­mia­nym jako war­stwa zna­czeń, lecz tak­że na for­mie – i czy­ni to w spo­sób zgo­ła inny niż cho­ciaż­by takie repor­ta­że, któ­re w zamy­śle mia­ły być czy­ta­ne nie tyl­ko jako doku­men­ty, ale jako tek­sty lite­rac­kie.

W tym sen­sie szcze­gól­nie waż­na jest przed­mo­wa Kate­ry­ny Misz­czen­ko, zaty­tu­ło­wa­na „To nie są róże”. Autor­ka odwo­łu­je się w swo­im tek­ście do opi­sa­nej tak­że w samym Tele­fo­nie tor­tu­ry, któ­rą rosyj­scy żoł­nie­rze sto­so­wa­li wobec ukra­iń­skich jeń­ców: poprzez roz­ci­na­nie czę­ści cia­ła ofiar – pal­ców i człon­ka – two­rzy­li oni ludz­ki bukiet zło­żo­ny z dwu­dzie­stu jeden róż. Misz­czen­ko wska­zu­je, że podob­ne dzia­ła­nie, wyko­rzy­stu­ją­ce nośną lite­rac­ko i kul­tu­ro­wo meta­fo­rę kwia­tów i roz­kwi­tu, wypa­cza i desta­bi­li­zu­je język, któ­rym ope­ru­je­my: prze­chwy­tu­je i ośmie­sza meta­fo­ry, mie­sza porząd­ki tego, co dobre (życie, wzrost, owo­co­wa­nie) i tego, co złe (prze­moc, okru­cień­stwo, cier­pie­nie).

Być może wła­śnie dla­te­go Bör­jel decy­du­je się na suchy, oszczęd­ny język „roz­mow­nych” fak­tów, choć zara­zem nie stro­ni ona od umiesz­cze­nia go w bar­dzo kon­kret­nej per­spek­ty­wie: wspo­mnia­ny już „zają­czek” zosta­je przez nią w posło­wiu ulo­ko­wa­ny wobec anty­wo­jen­nej twór­czo­ści wybit­ne­go rosyj­skie­go poety Wie­le­mi­ra Chleb­ni­ko­wa i upo­ję­cio­wio­ny na płasz­czyź­nie defor­ma­cji języ­ka i wyobraź­ni. Zwie­rzę­ta – zają­ce, myszy czy kozy – sta­ją się tak­że boha­te­ra­mi tek­stu, któ­ry jako jeden z nie­wie­lu wymy­ka się tele­fo­nicz­nej nar­ra­cji: „Tele­fo­nu do babusz­ki”. Roz­ry­so­wu­je on – podob­nie jak wstęp Misz­czen­ko i posło­wie samej autor­ki – wymie­sza­nie war­to­ści wyni­ka­ją­ce z owej tra­we­sta­cji meta­fo­ry i języ­ko­we­go obra­zu świa­ta; wymie­sza­nie już nie czy­sto egzy­sten­cjal­ne, odno­szą­ce się do abs­trak­cyj­nych war­to­ści, lecz czy­sto poli­tycz­ne i mate­rial­ne, obej­mu­ją­ce poję­cia ofia­ry i spraw­cy oraz ich zło­żo­ne prze­ni­ka­nie się.

Wśród przed­sta­wio­nych w niniej­szym zbio­rze wier­szy poja­wia­ją się bowiem – co jasne – licz­ne utwo­ry obra­zu­ją­ce tra­ge­die rosyj­skich żoł­nie­rzy: dzwo­nią­cych do matek i opo­wia­da­ją­cych im o stra­chu, któ­ry odczu­wa­ją; o kłam­stwach i pro­pa­gan­dzie, któ­rą roz­po­zna­ją w rosyj­skim dys­kur­sie o ope­ra­cji spe­cjal­nej, oka­zu­ją­cej się peł­no­praw­ną woj­ną, w jakiej ich cia­ła są wyzy­ski­wa­ne; o gło­dzie, opusz­cze­niu i tęsk­no­cie, noc­nych kosz­ma­rach i ata­kach pani­ki oraz chę­ci uciecz­ki lub powro­tu do domu:

20 czerw­ca
Dima

Zde­cy­do­wa­łem się

Na co

O czwar­tej będę zastą­pio­ny

Co wte­dy

Jakoś
zła­mię nogę na scho­dach
tato nie mogę tyl­ko się trzę­sę
to jest kur­wa potwor­ne
nie mogę tu dłu­żej być

Dima rozu­miem

Wczo­raj jeden z naszych chło­pa­ków
wpadł do dołu zła­mał nogę
wywieź­li go z tego popier­do­lo­ne­go miej­sca
kur­wa już nie mam siły

No to złam Dim­ka prze­wróć się
wal­nij gło­wą do dia­bła z tym
w domu się wyle­czysz
jakoś się prze­wróć byle jak
żebyś zła­mał rękę albo nogę

Zara­zem jed­nak poja­wia­ją się tam też tek­sty opi­su­ją­ce dzia­ła­nia woj­ska z innej per­spek­ty­wy: punk­tu widze­nia tych, dla któ­rych kon­flikt jest kata­li­za­to­rem destruk­cyj­nych pra­gnień i popę­dów, tych, któ­rzy lubu­ją się w agre­sji i prze­mo­cy. Naj­bar­dziej ude­rza­ją­ce przy­kła­dy doty­czą zapew­ne wspo­mnia­nych przez Misz­czen­ko tor­tur, któ­rych obser­wa­tor stwier­dza, że wresz­cie może spać spo­koj­nie:

22 kwiet­nia
jestem tu spo­koj­niej­szy

*głę­bo­kie wes­tchnie­nie* coś cię boli syn­ku

Nie co mia­ło­by mnie boleć

Nie da się przy­zwy­cza­ić
zaj­czo­nok nie da się przy­zwy­cza­ić
do cze­goś takie­go

Z moją dia­gno­zą moż­na
się przy­zwy­cza­ić to nawet dobre
dla moich
psy­chicz­nych pro­ble­mów sły­szysz prze­cież
jaki jestem spo­koj­ny

Spo­koj­ny pew­nie no nie

Jak jakiś sza­le­niec seryj­ny mor­der­ca
spo­koj­ny jak Czi­ka­ti­ło

No no pew­nie masz dziw­ny głos
dziw­nie mówisz

Co

Jesteś tro­chę dziw­ny

Jak

Nie wiem

W jaki spo­sób

Pew­nie zachwia­ła ci się psy­chi­ka
czy coś

Aha no prze­cież mówię ci
że jest odwrot­nie że tu
się uspo­ko­iłem to okrut­ne

Pro­wa­dzi to zresz­tą do znacz­nie szer­szej dys­ku­sji, tak­że zary­so­wa­nej przez Bör­jel i Misz­czen­ko: pro­ble­mu rela­cji spo­łecz­nych w kon­tek­ście woj­ny. Żoł­nie­rze dzwo­nią­cy do swo­ich rodzin ocze­ku­ją od nich emo­cjo­nal­ne­go wspar­cia i pra­cy opie­kuń­czej na odle­głość – cza­sem ją otrzy­mu­ją, zwłasz­cza wte­dy, gdy bli­scy wspie­ra­ją ich i pocie­sza­ją. Innym razem rodzi­ny oka­zu­ją się śro­do­wi­ska­mi repro­du­ku­ją­cy­mi pro­pa­gan­do­we nar­ra­cje o ukra­iń­skich faszy­stach i nawo­łu­ją­cy­mi do eska­la­cji prze­mo­cy. Owo odwró­ce­nie ste­reo­ty­po­wych ról spo­łecz­nych i zła­ma­nie wszel­kich zasad soli­dar­no­ści – z mat­ka­mi wzy­wa­ją­cy­mi do zabi­ja­nia cudzych synów i kobie­ta­mi wzy­wa­ją­cy­mi do prze­mo­cy wywie­ra­nej na inne kobie­ty – jest jed­nym z naj­bar­dziej rażą­cych i prze­ra­ża­ją­cych wypa­czeń, na któ­re wska­zu­je Tele­fon:

12 kwiet­nia
a gwałć

Dro­ga wol­na do gwał­ce­nia
ukra­iń­skich dziew­czyn okej
tyl­ko nic mi nie mów rozu­miesz
*chi­chot*

Mhm

Gdy­by poja­wi­ła się taka potrze­ba

Cze­kaj a więc gwał­cić ale nic
ci nie mówić *śmiech*

Tak żebym nic nie wie­dzia­ła
dla­cze­go pytasz

Czy­li wol­no mi tak *śmiech*

Tak pozwa­lam tyl­ko pamię­taj
żeby się zabez­pie­czyć

Wszyst­kie owe kon­tek­sty – wymie­sza­nia, zabu­rze­nia, odwró­ce­nia, prze­chwy­ce­nia usta­bi­li­zo­wa­nych spo­so­bów mówie­nia o życiu i śmier­ci, bez­pie­czeń­stwie i zagro­że­niu, ofie­rze i spraw­cy – zosta­ją stresz­czo­ne przez Bör­jel na kan­wie wspo­mnia­ne­go już odnie­sie­nia do Chleb­ni­ko­wa. Oto frag­ment wspo­mnia­ne­go wier­sza, w któ­rym odstę­pu­je ona od nar­ra­cji tele­fo­nicz­nej – „Tele­fo­nu do babusz­ki”:

(…)
Dmi­trij, Alek­siej, Niki­ta
Zykin, Now­ru­zow
waszych nazwisk nie ma
w żad­nych papie­rach

falu­ją na wie­trze
cicho jak myszy
– sło­wo nie jest wró­blem

Sło­wo nie jest wró­blem
– to myszy
je zabra­ły!

A myszy szep­czą,
że śmierć ma język
bez kości, a

kie­dy przy­tra­fia się śmierć
koń­czy się umie­ra­nie
żoł­nie­rza jak
zwie­rzę­cia, Piotr
Niki­ta, Sasza, Afo­nia

Dimocz­ka, Artiom­czik, Dani­lo
jak kóz­ki, psi­ny
jak kóz­ki, Safro­now
Filip­pow, Geliw, Kilin

Czy to powie
Mak­sym­ka, Wania, Roma
Radio­now, Zajęć
– zającz­ki, kóz­ki

Oraz frag­ment posło­wia, w któ­rym autor­ka książ­ki upo­ję­cio­wu­je wła­sną pra­cę i ukon­tek­sta­wia roz­mo­wy rosyj­skich żoł­nie­rzy, tak czę­sto ope­ru­ją­ce czu­łym zdrob­nie­niem, zara­zem iro­nicz­nym i uka­zu­ją­cym naszą małość w kon­tek­ście wiel­kiej poli­ty­ki: „«plu­ska­jąc zbli­ży­ła się do mnie myśl o mnie samym i woj­nie: Jestem tyl­ko mil­czą­cym kró­li­kiem», tak brzmi inny spo­śród wie­lu frag­men­tów Weli­mi­ra Chleb­ni­ko­wa na temat zaję­cy i kró­li­ków”.

Widzi­my zatem po raz kolej­ny, że meta­fo­ry, obra­zy i sen­sy to coś, co wyko­le­jo­no i ruszo­no z posad. Stra­te­gia samej Bör­jel była zatem inna – wra­cam tu do idei poezji doku­men­tal­nej: powsta­ła ona nie na pod­sta­wie gry zna­cze­nia­mi, ale przede wszyst­kim na bazie selek­cji tre­ści i ich ukła­du. Ten zaś, jak­kol­wiek zwy­kle trak­to­wa­ny w dys­ku­sjach o lite­rac­ko­ści dość pobocz­nie, oka­zu­je się tu klu­czo­wy: roz­pi­sa­nie roz­mów tele­fo­nicz­nych na wer­sy pod­no­si ich wymo­wę, pod­kre­śla kon­kret­ne miej­sca i mini­ma­li­zu­je inne; naśla­du­je zakłó­ce­nia i chwi­le ciszy codzien­nej mowy, lecz jed­no­cze­śnie przy­zna­je kon­kret­nym miej­scom wagę i dono­śność. W tym też sen­sie mówie­nie o poezji doku­men­tal­nej zawsze będzie rodzić pyta­nia o inge­ren­cję czy repre­zen­ta­cję – pyta­nia te zada­je sobie zresz­tą sama poet­ka, któ­ra zasta­na­wia się nad miej­scem tra­dy­cyj­nych narzę­dzi lite­ra­tu­ry wobec języ­ka pro­pa­gan­dy czy poli­ty­ki. Osta­tecz­nie bowiem żon­glo­wa­nie ukła­da­mi i meta­fo­ra­mi, wydo­by­wa­nie na jaw ich nie­przy­dat­no­ści czy poni­że­nia, pro­wa­dzi do pyta­nia pod­sta­wo­we­go w obli­czu każ­dej woj­ny, w każ­dej sytu­acji, w któ­rej zacho­dzi prze­moc: gdzie są ofia­ry? Gdzie są spraw­cy? Jak może­my prze­ciw­sta­wić się agre­sji, zatrzy­mać ludo­bój­stwo?

Oczy­wi­ście – odpo­wiedź jest jed­na: spraw­cą jest Rosja, ofia­rą Ukra­ina. Co jed­nak rozu­mie­my pod ich poję­cia­mi? Czy każ­dy Rosja­nin jest współ­win­ny? Bör­jel wska­zu­je na fakt, że w obec­nej woj­nie stro­na rosyj­ska wyko­rzy­stu­je oby­wa­te­li mniej­szo­ści naro­do­wych i pobo­ro­wych z naj­bied­niej­szych rejo­nów kra­ju. Czy są więc oni nie­win­ni? Autor­ka zauwa­ża, że wie­lu gło­śnych zbrod­ni doko­na­ły wła­śnie te mniej­szo­ści. Ale co z Dimą, któ­ry chciał­by uciec z pola wal­ki? A znów z dru­giej stro­ny: co z żoł­nie­rzem, któ­ry odczu­wa kom­fort po obser­wo­wa­niu tor­tur? W dobie myśle­nia sys­te­mo­we­go, gdzie zwra­ca­my uwa­gę na wiel­kie mecha­ni­zmy repro­duk­cji prze­mo­cy oraz ogól­ne uwa­run­ko­wa­nia prze­kła­da­ją­ce się na indy­wi­du­al­ne wybo­ry, a raczej ich brak – pro­pa­gan­dę, cen­zu­rę czy kon­kret­ne nar­ra­cje wycho­waw­cze i edu­ka­cyj­ne – jeste­śmy goto­wi sta­nąć po stro­nie zwy­kłe­go czło­wie­ka, wplą­ta­ne­go w kon­flikt, z któ­rym nie utoż­sa­mia się w żad­nym stop­niu. A jed­nak przy­naj­mniej część z wal­czą­cych – jak wska­zu­ją zapi­sa­ne tu roz­mo­wy – anga­żu­je się w woj­nę z dozą prze­ko­na­nia: ktoś tor­tu­ru­je, zabi­ja i krad­nie.

Jak wska­zu­je Bör­jel w swo­im posło­wiu, podob­ne wymie­sza­nie ról spraw­cy i ofia­ry pozo­sta­je cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną nar­ra­cji obec­nych w rosyj­skiej kul­tu­rze, gdzie okru­cień­stwo jest odpła­ce­niem za ból, któ­re­go dozna­ło się same­mu – i wciąż go dozna­je; wyda­je się to zresz­tą uni­wer­sal­ną cechą spraw­cy, ulo­ko­wa­ne­go w odwiecz­nej spi­ra­li prze­mo­cy, któ­rej nie sta­ra się prze­rwać i któ­rej dzia­ła­nie napę­dza­ne jest przez wspo­mnia­ny sys­tem. Tę plą­ta­ni­nę zależ­no­ści sys­te­mo­wych, indy­wi­du­al­nych, egzy­sten­cjal­nych i mate­rial­nych być może naj­le­piej roz­ry­so­wu­je zaś wła­śnie wiersz – łączą­cy wszyst­kie owe per­spek­ty­wy, jed­nak bez dba­ło­ści o neo­li­be­ral­ny syme­tryzm, a raczej przez samą swą struk­tu­rę, seg­men­tu­ją­cą zara­zem to, co „spraw­cze” i to, co „ofiar­ne”, uka­zu­ją­cą i pod­kre­śla­ją­cą to, co sta­je się nie­odzow­ną bolącz­ką naszych cza­sów: dez­in­for­ma­cję, zmie­sza­nie per­spek­tyw i utra­tę punk­tów opar­cia.

Choć jed­nak – jak czy­ta­my – spraw­ca może być jed­no­cze­śnie ofia­rą, ofia­ra nie może zostać zró­wa­na­na ze spraw­cą: zniu­an­so­wa­nie nar­ra­cji, choć w pew­nych wymia­rach tak bar­dzo potrzeb­ne, nie może zaciem­nić nam pew­nych bar­dzo wyraź­nych zależ­no­ści – jed­ną z nich, zda­ją się prze­ko­ny­wać i Bör­jel, i Misz­czen­ko, jest to, na czy­ich cia­łach wyra­sta­ją róże. Jak pisze Bör­jel, „Żoł­nie­rze opo­wia­da­ją rodzi­nom o popeł­nia­nych przez sie­bie zbrod­niach wojen­nych. Tyl­ko raz ktoś cze­goś żału­je. Że w ogó­le tam pojechał./ O czym myśli, jak się czu­je? Do znu­dze­nia słu­cha­łam tym pytań. Nie są kie­ro­wa­ne do ofiar woj­ny w Ukra­inie, tyl­ko do spraw­ców. Do zbrod­nia­rzy wojen­nych na Krem­lu. Cze­go on chce? To wyglą­da na tro­skę”.

Dalej stwier­dza ona jed­nak: „Czy­tam Chleb­ni­ko­wa, a gdzie indziej o żoł­nier­zach rosyj­skiej armii, któ­rzy odma­wia­ją wyko­ny­wa­nia rozkazów./ Temat uciecz­ki powra­ca w roz­mo­wach tele­fo­nicz­nych. Okręż­nie wyra­żo­na namo­wa do zło­że­nia bro­ni i sprze­ci­wie­nia się nie­udol­nym dowód­com, kie­dy ci trak­tu­ją cię jak mię­so armat­nie, zda­je się być oczy­wi­stym powo­dem, dla któ­re­go ukra­iń­ska służ­ba wywia­dow­cza posta­no­wi­ła upu­blicz­nić wła­śnie te frag­men­ty”.

A zatem – za czym opo­wia­da się poet­ka? Za syme­try­zmem? Za jed­no­znacz­nym zakwa­li­fi­ko­wa­niem rosyj­skich żoł­nie­rzy jako zbrod­nia­rzy? Wyda­je się, że staw­ka jest tu tro­chę inna: Bör­jel zda­je się stać przede wszyst­kim za rekon­struk­cją języ­ka woj­ny w prze­strze­ni spo­łecz­nej, żeby poka­zać różę, któ­ra prze­sta­ła być różą – mowę, któ­ra zaczę­ła wypa­czać wła­sne zasa­dy, dys­kur­sy, któ­re wpły­wa­ją na umoc­nie­nie kon­flik­tów – i roz­pacz­li­we, nie­licz­ne pró­by wypo­wie­dze­nia praw­dy o sobie samym i świe­cie. Ten zaś język przy­na­le­ży do jed­nej ze stron woj­ny, czy­li tych, któ­rzy muszą się bro­nić – po któ­rej­kol­wiek ze stron by nie sta­li: co do tego nie ma poet­ka wąt­pli­wo­ści.

O autorze

Agnieszka Waligóra

Literaturoznawczyni, krytyczka literacka i tłumaczka. Ukończyła filologię polską i filozofię. W 2022 roku obroniła na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu rozprawę doktorską poświęconą metarefleksyjności polskiej poezji najnowszej. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się głównie wokół metodologii badań literackich, liryki XX i XXI wieku (jej kontekstów teoretycznych, filozoficznych i politycznych) oraz przekładoznawstwa. Laureatka Diamentowego Grantu na lata 2018-2022. Redaktorka naukowa książki Nowy autotematyzm? Metarefleksja we współczesnej humanistyce (Poznań 2021). Autorka monografii Nowy autotematyzm? Metarefleksja w poezji polskiej po roku 1989 (Kraków 2023). Teksty naukowe publikowała między innymi w „Porównaniach”, „Forum Poetyki”, „Wielogłosie”, „Przekładańcu” i „Przestrzeniach Teorii” oraz w monografiach wieloautorskich. Jej teksty krytyczne można znaleźć m. in. w „Twórczości”, „ArtPapierze”, „Kontencie”, „Notatniku Literackim” czy „Czasie Kultury”. Stale współpracuje z Wydawnictwem WBPiCAK w Poznaniu oraz angażuje się w poznańskie i ogólnopolskie życie literackie i kulturalne jako animatorka czy prowadząca spotkania  autorskie. (Współ)tłumaczyła na polski teksty Elaine Showalter, Emily Apter i Rity Felski.

Powiązania

O krok od porcelany

recenzje / ESEJE Agnieszka Waligóra

Recen­zja Agniesz­ki Wali­gó­ry, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2023, któ­ra uka­że się 1 lip­ca 2024 roku.

Więcej

Serce poezji

recenzje / ESEJE Agnieszka Waligóra

Recen­zja Agniesz­ki Wali­gó­ry, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czer­wo­ny śli­ski pałac Ievy Tole­iky­tė w tłu­ma­cze­niu Domi­ni­ki Jagieł­ki, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 5 lute­go 2024 roku.

Więcej

Słodycz mroczna i zabójcza. „jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata” Oli Lewandowskiej

recenzje / ESEJE Agnieszka Waligóra

Recen­zja Agniesz­ki Wali­gó­ry, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki jeste­śmy pierw­szą ciem­no­ścią tego lata Oli Lewan­dow­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 stycz­nia 2024 roku.

Więcej

Wzmocnieniu układu odpornościowego na kłamstwa i rozczarowania

wywiady / o książce Ida Börjel Justyna Czechowska

Roz­mo­wa Justy­ny Cze­chow­skiej z Idą Bör­jel, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Idy Bör­jel Tele­fon do domu w prze­kła­dzie Justy­ny Cze­chow­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 21 kwiet­nia 2025 roku.

Więcej