moja jest ta ziemia

08/08/2013 liryka

Książka moja jest ta ziemia to debiut poetycki Martyny Buliżańskiej. Na tej ziemi dużo się dzieje, choć – paradoksalnie – wszystko jakby stało w miejscu, zatrzymane, skadrowane przez wyobraźnię poetycką autorki. I tak dostajemy tu obok motta z Baudelaire’a odniesienia do Biblii, kabały czy kultury rosyjskiej, a na deser – język pełen gęstych metafor, ośmielony, co prawda, dokonaniami poprzedników, ale w jakiś bardzo prosty sposób własny.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2013-09-26
Gatunek
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
40
Format
169 x 228 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 90g
Projekt okładki
Wojtek Świerdzewski
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-63129-48-4
spis treści

bydgoskie; mówi burżuazja

spektakl I: ukoronowanie

święto małża; odchodzenie

ślady pamięciowe; pobrzeża

edgar allan poe umarł

mówisz, żegnaj bossawalo

roza dma, misza

jeanne; konstelacje-rozwarstwienia

hanoi, sześćdziesiąte I

hanoi, sześćdziesiąte II; moja jest ta ziemia

der jäger

parti pris

pięć sił z długą łodygą

archipelag 164

oczyszczanie; w niebo

już sprzedają magdalenki

dzieci wdowy, do mnie

jak nie jadać z jehoszuą

post: regresowe

kamienice; wadowice

tretiakova; nic prawdą

liebling: ludzie z szafą

podmoskiewskie; jednostajnie

neszama

kobiety: duo-cities

exodus

 

opinie o książce

Szczęśliwie w tekstach Buliżańskiej znajdują się strzępy jakiejś być może rodzinnej biografii i stoi za nią wrażliwość na szepty tradycji, a do tego wyobraźnia, otwierająca przed nią drogi ucieczki z przestrzeni oswojonego wolapiku ku czemuś równie zagadkowemu, lecz mocniej nacechowanemu sensem.

Piotr Śliwiński

Tom moja jest ta ziemia brawurowo wkroczył na scenę polskiej poezji współczesnej. Można uznać go za próbę oddania fascynacji autorki kulturą Wschodu, lecz nie jest to wyłącznie puste opakowanie naszpikowane bogactwem stylistycznym. Za tymi wierszami coś się kryje, a jest to malowniczy świat Kujaw, bliska autorce i mityczna kraina Kuyavia-Pomerania.

Patrycja Wojkowska

moja jest ta ziemia Martyny Buliżańskiej to rzecz nieoczywista i niepoddająca się łatwej interpretacji. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to poezja niedefiniowalna, pozostająca gdzieś na uboczu słowa. To odbijająca się od Paula Celana piłka, która wiruje w powietrzu.

Piotr Kępiński

Buliżańska nie wchodzi w koleiny modnych obecnie poetyk, nie ugłaskuje wiersza, nie nagina go pod preferencje czytelnika, czym niewątpliwie się wyróżnia. W młodym wieku pisze nieporównywalnie oryginalniejsze wiersze niż cały zbiór jej znacznie starszych koleżanek i kolegów po piórze, którzy musieli nauczyć się tego, co Buliżańska – nie mam żadnych wątpliwości, że dzięki talentowi – posiada już teraz.

Roman Honet

moja jest ta ziemia Martyny Buliżańskiej łączy język anachroniczny z nowoczesnym. Po stronie anachroniczności mamy wizyjność, religijno-patetyczny wymiar świata i modlitewne frazy. Po stronie nowoczesności – kolaże, ostre zestawienia i pastiszowe gry. Buliżańska z tych napięć buduje wiersz.

Tygodnik Powszechny

W wierszach laureatki Silesiusa głos – wypada dodać głos oszczędny, na granicy milczenia – dostaje to, co w europejskiej kulturze bywało jednak wykluczone, wtórne, wyparte. To głosy kobiet, a może raczej jednej kobiety, kobiecości jako bóstwa, Matki Ziemi – na przykład w postaci nawracającej bogini Eostre, znanej na wyspach brytyjskich bogini odrodzenia, od której zresztą miała się wziąć w języku angielskim nazwa Świąt Wielkiej Nocy – Easter. Te wiersze mówią kobietami, kobietom oddają głos i zdają się mówić o tym, że to one posiadły już dawno Ziemię, tę Ziemię. 

Radosław Wiśniewski

moja jest ta ziemia, debiutancki (i bardzo, bardzo dobry) tomik Martyny Buliżańskiej ukazuje je w pełnej krasie – prawdziwej krasie, czyli w pięknych, poruszających, często bolesnych wierszach. Stylistyką zupełnie współczesną, cytatami, kolażem demontuje tutaj utopię/dyktaturę współczesności, jej dążenia do uniformizacji, do globalnego. Pytając o korzenie samej siebie i miejsca, w którym się znalazła, autorka nie tworzy skansenu, przeciwnie, przesuwa nad przed oczyma kalejdoskopy różnorakich odniesień (pop)kulturowych, lecz jedynie po to, by dokonać wiwisekcji wszystkich możliwych tożsamości “ja”, które sobie, przypadkiem, żyje akurat w takim miejscu i czasie, które temu miejscu i czasowi ostatecznie przyznaje znaczenie kluczowe i nie zamierza, przynajmniej w pisaniu, go porzucać, zostawiać dla tematów bardziej “światowych”. Świat, jak najbardziej, ale przesączony przez okoliczne czarnoziemy. W tej książce mówi Historia, przez wielki i małe “H”, nie-uniwersalna, opowieść, która się mogła przydarzyć tylko tutaj – i  która się tego ani trochę nie wstydzi.  

Dominika Parszewska

Przez tom Buliżańskiej przewija się wiele kobiet, które stają się jego wiodącymi bohaterkami. Poetka ukazuje je przez pryzmat wielorakich tradycji: chrześcijańskiej, żydowskiej, prawosławnej, a może przede wszystkim patriarchalnej. I są to kobiety doświadczające zła, przemocy i niesprawiedliwości w sferze społecznej i rodzinnej. (…) świat kreowany przez Buliżańską jest skażony grzechem, a podmiot przejawia tendencje do “samozniszczenia” (…). Poezja ta wręcz “razi” dojrzałością, a sama autorka w jej tworzeniu nie jest z pewnością dziewczyną o “landrykowych paznokciach”.

Patrycja Homętowska

inne książki autora

teksty i materiały o książce w bibliotece