Oranżada

13/09/2012 liryka

Cykl złożony z na pół zapomnianych szlagwortów, z tytułów nie wznawianych książek, z imion, których nosiciele odeszli wraz z epoką; a przede wszystkim z cudzych, pogubionych fraz, które przypominają o sobie niejako mimowolnie, wkradając się cichcem do naszych zdań, pozornie najbardziej osobistych wypowiedzi.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2005-09-28
Gatunek
Liryka
Seria
Więcej poezji
Ilość stron
52
Format
145 x 205 mm
Oprawa
miękka
Papier
Amber Volume 1.5 90g
Projekt okładki
Artur Burszta
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
83-88515-76-4
spis treści

Etykieta zastępcza
Znikający punkt
Emo
Idą leśni
Wszystkie drogi
Miękkie podbrzusze
Stan zapalny
Sól
Cover-Girl
Noc po ciężkim dniu
Z niewielką pomocą moich przyjaciół
Na skuterze
Nowy zeszyt “Ryzyka”
Bojler, jawa, ogrody
Sezam
Orwo Color
Korytarze
Połów
Noc na Łysej Górze
[Ryby śpiewają w Ukajali]
Wszyscy jesteśmy berlińczykami
Dlaczego moja gitara tak żałośnie łka?
Szczęście jest ciepłą strzelbą
Tomek u źródeł Amazonki
Praska astronomia
Timur i jego drużyna
Czterej pancerni i pies
Wiesołyje kartinki
W noża
Plan Rapackiego
Kalkomania
Dom wypoczynkowy
Jedno z dwojga (ty pójdziesz górą)
Mógłbym zacząć od Lenina
Jak by nie było
Weszła przez okno od łazienki
Glamour
Dni otwarte
Wyjazd z miasta
Sztafeta pokoleń

 

Źródła wybranych cyatów

 

opinie o książce

Wbrew zdjęciu stylowej butelki z ceramicznym korkiem i odpowiednią etykietką na okładce, tomik Oranżada nie jest kolekcją gadżetów z peerelowskiej rekwizytorni. To cykl wierszy splecionych z na pół zapomnianych szlagwortów, z tytułów nie wznawianych książek, z imion, których nosiciele odeszli wraz z epoką; a przede wszystkim z cudzych, pogubionych fraz, które przypominają o sobie niejako mimowolnie, wkradając się cichcem do naszych zdań, wyłaniając się spod pozornie najbardziej osobistych wypowiedzi. Te językowe plecionki, wybrzmiewające niczym niezdyscyplinowany chór, w którym każdy śpiewa we własnym języku, wywołują, bo wywoływać powinny, nieco rozchwiany obraz mijającego czasu.

Jerzy Jarniewicz

Ten tomik, przywołujący w tytule smak oranżadki w proszku, nie jest zbiorem wierszy nostalgicznych i nie otwiera nostalgicznego nurtu w poezji polskiej. Tu nie chodzi tylko o wspomnienia z PRL-u. Odebrałem te wiersze jako kierowane do kogoś “próbki stylu”, liryczne dokumenty pokazujące działanie pewnej sondy językowej. Efektem tej lingwistycznej wiwisekcji jest ujawnienie rupieci leżących w kącie pokoju, szczątków tkwiących w podświadomości. Pewne cechy naszego języka, jego narowy i przyzwyczajenia (np. gotowość do cytowania rosyjskich i radzieckich klasyków) określone zostały w warunkach społecznej i politycznej indoktrynacji. Zdaje się, że Jarniewicz to nam chciał pokazać. Chciał pokazać język wraz z jego prehistorią, pozostawioną w piaskownicach, na szkolnych akademiach, przed telewizorami marki “Wisła” czy “Beryl”.

Karol Maliszewski

Te trzy motywy – szczątki PRL-u, bezradność wobec języka i obcość w świecie – są tłem dla intymnych refleksji na temat przemijania, miłości i śmierci. I tu znów jest Jarniewicz niebanalny, wzruszający, przekonujący. Oranżada pokazuje, że intelekt może iść w parze z ciepłem i emocjonalnością, że o miłości i śmierci można mówić od początku, w zupełnie nowy sposób.

Agnieszka Wolny-Hamkało

Podziw budzi przede wszystkim konsekwencja, z jaką poeta przymierza się do podstawowych pytań o tożsamość i o własne miejsce w konkretnym czasie i miejscu. W tomie najnowszym przeważa perspektywa nostalgiczna, ale w jej ramach pojawiają się obrazy przewrotne, ironiczne i jakby wykradzione – już to z katalogu prywatnych wspomnień, już to z głębokich pokładów języka. W którym przecież nic nie ginie.

Jacek Gutorow

Nowe, naprawdę godne obszernych roztrząsań, wiersze Jarniewicza stają się przeto zdarzeniami nie tylko językowymi, ale i somatycznymi, współżyją z przemijającym twórcą, który odkryty związek lirycznej gry słownej z własną śmiertelnością oddał z lekka humorystyczną, “katarynkowo” brzmiącą formułą: “pantaranta-reipei”.

Tomasz Mizerkiewicz

W Oranżadzie, która jest popisem pamięci i fantastycznym centonem peerelowskich języków, oprócz rozważań o tym, jak wygląda przeszłość z perspektywy teraźniejszości, chodzi jeszcze o to, co wiersz przechowuje – niczym – spiżarnia – i czy niczym spiż – tekst zachowa to, co przechowuje.

Anna Kałuża

inne książki autora

teksty i materiały o książce w bibliotece