debaty / książki i autorzy

„Czy Nobel zasłużył na Różewicza?”: podsumowanie

Redakcja biBLioteki

Podsumowanie debaty "Czy Nobel zasłużył na Różewicza?".

strona debaty

Czy Nobel zasłużył na Różewicza?

„Na co komu Nobel, a szcze­gól­nie komuś takie­mu jak Tade­usz Róże­wicz? Żeby oka­za­ło się, że nie­prze­jed­na­ny kry­tyk kul­tu­ry może zostać przez tę kul­tu­rę zaadop­to­wa­ny do jej celów i rytu­ałów? Żeby poeta prze­stał nas boleć? Żeby­śmy upew­ni­li się, że jest wybit­ny napraw­dę? Żeby zale­czyć nasze kom­plek­sy?” – pytał w zakoń­czo­nej deba­cie w Przy­sta­ni! Piotr Śli­wiń­ski. Dys­ku­sja o tym, czy Tade­usz Róże­wicz powi­nien otrzy­mać lite­rac­ką Nagro­dę Nobla sta­no­wi­ła przy­czy­nek do innych roz­wa­żań – o samej nagro­dzie, przy­zna­wa­nej przez Aka­de­mię Szwedz­ką, jak i o twór­czo­ści auto­ra Nie­po­ko­ju.

Posta­wio­ne w deba­cie pyta­nie wzbu­dzi­ło nie­ma­łe poru­sze­nie. Obe­rwa­ło się nagro­dzie i sztok­holm­skie­mu jury – za pomi­nię­cie kil­ku wiel­kich twór­ców, za corocz­ny, przy­pa­da­ją­cy na paź­dzier­nik „dzień hipo­kry­zji, w któ­rym nastę­pu­je „nagłe zwięk­sze­nie zain­te­re­so­wa­nia jed­nym pisa­rzem” (Adam Popra­wa), za to, że nagro­da jest „wykal­ku­lo­wa­na, sta­no­wią­ca nie tyle kom­pro­mis gustów arty­stycz­nych, ile, w dużej mie­rze, «sub­tel­nych» racji poli­tycz­nych” (Leszek Sza­ru­ga).  Według dys­ku­tan­tów Nagro­da Nobla jest po pro­stu jed­ną z wie­lu nagród lite­rac­kich – co praw­da naj­gło­śniej­szą – któ­ra obro­sła mitem (jak zauwa­ża Leszek Sza­ru­ga – jest to mit wąt­pli­wy, jeże­li zasta­no­wić się ilu wiel­kich pisa­rzy zosta­ło przez szwedz­kich aka­de­mi­ków pomi­nię­tych).

Jak więc ma się kan­dy­da­tu­ra Róże­wi­cza do Nobla? Uczest­ni­cy dys­ku­sji wska­zy­wa­li na ‘osob­ność’ auto­ra Nie­po­ko­ju, jego bez­kom­pro­mi­so­we, kry­tycz­ne podej­ście do kul­tu­ry. W nie­co iro­nicz­nej wypo­wie­dzi Sta­ni­sław Bereś zada­je reto­rycz­ne pyta­nie: „Za jakie zasłu­gi dla ludz­ko­ści aka­de­mi­cy szwedz­cy mie­li­by mu dać tę nagro­dę? Jakież to szczę­sne wia­do­mo­ści dla cywi­li­zo­wa­ne­go świa­ta ma nasz pisarz? Że czło­wiek jest gor­szy niż zwie­rzę, bo mor­du­je dla przy­jem­no­ści zabi­ja­nia? Że z krwi i łez jego ofiar dało­by się stwo­rzyć oce­an?”.  Podob­nie myśli Tade­usz Dąbrow­ski: „Jak nagro­dzić lite­ra­tu­rę, któ­ra zada­je ból sku­tecz­niej niż fizycz­ny przed­miot, któ­ra wyrze­ka się lite­rac­ko­ści na rzecz bycia po pro­stu? Poezja zwró­co­na prze­ciw­ko sobie może być dla szwedz­kich aka­de­mi­ków pro­po­zy­cją zbyt rady­kal­ną”.

Rola Róże­wi­cza w pol­skiej poezji nie budzi­ła wąt­pli­wo­ści wśród dys­ku­tan­tów (zwra­ca­ła na nią uwa­gę mię­dzy inny­mi Joan­na Muel­ler), jed­nak sko­ja­rze­nie nagro­dy z poetą wywo­ła­ło kil­ka cel­nych uwag – nie tyl­ko doty­czą­cych samej Nagro­dy Nobla i jej przy­zna­niu bądź nie Róże­wi­czo­wi – ile o poezji auto­ra Do pia­chu. Być może Nobel i Róże­wicz zwy­czaj­nie do sie­bie nie pasu­ją, wywo­łu­jąc dziw­ne koja­rze­nia, o któ­rych wspo­mi­na Jacek Guto­row: „obraz auto­ra Nie­po­ko­ju we fra­ku, odbie­ra­ją­ce­go zasłu­żo­ną nagro­dę z rąk jakie­goś szwedz­kie­go ary­sto­kra­ty, wyda­je się dzi­wacz­ny i w dużym stop­niu gro­te­sko­wy. Moż­na tyl­ko zasta­na­wiać się, skąd wra­że­nie dyso­nan­su”.