debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA

Najlepsze z 2011 roku

Daria Paryła

Głos Darii Paryły w debacie "Biurowe książki 2011 roku".

strona debaty

Biurowe książki 2011 roku

Grudzień to czas podsumowań, bilansów. Jaki był 2011 rok, który powoli odchodzi do historii? Każda książka wydana przez Biuro w mijającym roku moim zdaniem zasługuje na uwagę. Do moich ulubionych należą: Stojąca na ruinie Jacka Łukasiewicza, Nigdy samotniej i inne wiersze (1912-1955) Benna Gottfrieda.

*

Co ja z tym życiem zrobiłem?
Co?
To co jest ważne ukryłem
to co jest bliskie wtopiłem
w tło.

Jacek Łukasiewicz pisze: “Co ja z tym życiem zrobiłem?” Pełna melancholii, goryczy opowieść o starości i śmierci, która idealnie kontrastuje i komponuje się ze śniegiem. Biel kojarzy się z siwymi włosami, patrząc na śnieg, mam na myśli zimę życia, ostatni etap ziemskiej wędrówki. Każdy pejzaż ukazany w tej książce jest oddechem wspomnienia. Fascynuje mnie podejście Łukasiewicza; w jego wierszach jest miejsce na miłość, nadzieję, a inspirację stanowi sztuka: muzyka, malarstwo, muzea. Pełno w tej książce symboli: lato (symbol młodości, dojrzałości) zmienia się w jesień – nadchodzi czas pogodzenia się z nieodwracalnymi zmianami, pustką po pożegnaniach z bliskimi. Każda transformacja ma swoje głębokie uzasadnienie.

Przyznam szczerze: lubię wiersze, które wprowadzają mnie w stan zadumy; poezja Łukasiewicza, dopracowana i przemyślana, fascynuje swą szorstkością. Erotyka, rymy, subtelność i czas, sprawujący i mający władzę nad życiem. Znamienny jest fakt, że Łukasiewicz w swoich wierszach pominął… wiosnę, natomiast najwięcej uwagi poświęcił jesieni.

Poruszające są wspomnienia przywołujące ukochaną. Erotyzm jest wyrazem absolutnej dojrzałości i pogodzenia się z upływem czasu, starością. Wszystko w tych wierszach jest wymowne: pory roku, czerwone kwiaty, tęsknota, oczekiwanie, nadzieja.

Jaką odpowiedź uzyskamy, gdy sami sobie zadamy pytanie: “Co ja z tym życiem zrobiłem?”

*

Jestem pod wrażeniem Benna Gottfrieda (Nigdy samotniej i inne wiersze). Jego poezja – choć niezwykle trudna, zachwyciła mnie do tego stopnia, że Nigdy samotniej… czytałam kilka razy. Benn nie potrafił pogodzić się ze starością, śmiercią. Desperacko chciał wymiksować się z zamkniętego kręgu niemocy, mając pełną świadomość, że przemijanie ma najwięcej do powiedzenia. Śmierć towarzyszy Bennowi, czyha na niego, wygrywa na oddziałach paliatywnych i w prosektoriach. Ciekawe okazało się podejście Gottfrieda do przemijania; umarli brzydzą go, wywołując jednocześnie litość i tkliwe myślenie. Jestem zafascynowana liryką Benna, jego poszukiwaniem sensu, opisami działającymi na wyobraźnię:

Wszystko to przeszłość.
Siwe serca, siwe włosy
ogród w polskich rękach,
groby trochę tu, trochę tam
ale wszystkie słowiańskie,
linia Odra – Nysa,
dla zawartości trumien bez znaczenia,
są we wspomnieniach dzieci,
przez chwilę jeszcze w pamięci małżonków
trochę tu, trochę tam,
póki i oni nie odejdą,
sela, koniec psalmu.

Starość i śmierć. Benn nie koloryzuje rzeczywistości, dlaczego mamy nie mówić o starości, o siwych włosach, o przemijaniu? Dlaczego surowy i jednocześnie hermetyczny język budzi tyle kontrowersji? Dlaczego Gottfried nie wstydzi się opisywać to, co już uległo, bądź ulega rozkładowi? Nie wstydzi się, ponieważ jest świadomy, oddaje się temu z dewiacyjną rozkoszą, nie kamufluje swoich potrzeb, nie zamyka się na wejście w głąb siebie. Wiersze Gottfrieda są dla mnie symbolem poezji absolutnej, dramatycznej, ukazują bowiem wszystkie etapy jego twórczości, heroiczną walkę o siebie i z samym sobą.

*

Biuro Literackie w 2011 roku zapisało się w historii wieloma książkami, spotkaniami poetyckimi, warsztatami “Połów 2011”. Nie trzeba być jasnowidzem, by przepowiedzieć BL świetlaną przyszłość: zapowiedzi ciekawych książek, dyskusje, kolejny Port, debiutanci, komentarze czynią wrocławskie wydawnictwo liderem. Wierzę, że zbliżający się 2012 rok przyniesie wiele sukcesów autorom współpracującym z Biurem, a czytelnikom wiele fantastycznych emocji. BL i Czytelnikom życzę wszystkiego poetyckiego.