Zoom, ale czyj?
Paweł Mackiewicz
Głos Pawła Mackiewicza w debacie „Zoom Poland”.
strona debaty
Zoom PolandZdarza się, że pytany – nie znając odpowiedzi albo nie będąc przekonanym, że odpowiedź poprawna czy choćby wiarygodna istnieje – sam rewanżuje się pytaniami. Spróbuję w taki właśnie sposób uchylić się od jednoznacznej odpowiedzi, uniknąć konkretnych wskazań, próbując zarazem nie uciekać od tematu, przeciwnie – zbliżyć się do niego tam, gdzie (mnie) wydaje się on najciekawszy, bo najbardziej nieoczywisty. Pytanie ankietowe, z którym mam kłopot, brzmi bowiem: „Kogo z polskich autorek i autorów warto dziś pokazać światu?”.
W takim razie na początek kilka pytań o kwestie ogólniejsze i szczegółowe. Pytając o to, kogo warto światu pokazywać, mamy zapewne na myśli inne, bardziej pojemne zagadnienie: kogo wspierać i jak to robić? Zawiera się ono w przynajmniej czterech punktach: 1) kogo czytać (i czyje utwory nabywać)? 2) kogo nagradzać? 3) kogo tłumaczyć i eksportować? 4) o kim pisać książki, artykuły krytycznoliterackie, może rozprawy akademickie? Odpowiedzi na każde z tych pytań pomogą dookreślić to, jaką literaturą chcielibyśmy się pochwalić.
To jednak nie wszystko: już same punkty/pytania pokazują, jak bardzo różnić się będą oczekiwania „lobbystów”, jak osobne są interesy i cele tych, do których pytania te powinniśmy adresować. I tak w punkcie pierwszym – kogo czytać? – głos należy do najbardziej demokratycznych mas czytających, czyli tych kilku procent społeczeństwa, które czyta i czytając – wybiera autorów dla siebie ważnych. Wiadomo, nie wybiera w próżni, poddaje się różnym „lobbingom”, ostatecznie jednak samo lobbuje, nabywając utwory, wpływając na nakłady i zasięgi, wartościując w najbardziej wymierny sposób, czyli własnym portfelem. To wartościowanie na ogół nijak się ma do odpowiedzi, jakich udzielają gremia, którym zwykle (cyklicznie) stawiane są pytania o to – kogo nagradzać. I gremia te odpowiadają rozmaicie, ale – i to moja opinia – dobrze jest, gdy nagradzają odważnie, wbrew oczekiwaniom, hierarchiom, zasługom, miejscom siedzenia i zasiedzenia. Ryzykownie, po to, by cztery razy się pomylić, lecz raz rzucić światło na coś ciekawego, wcześniej nie dość dokładnie obejrzanego. Oczywiste, że wskazywanie światu literatury za pomocą tych niejednakowych narzędzi zwykle będzie miało rozbieżne skutki.
Jeszcze inne następstwa spowoduje odpowiedź na pytanie, kogo tłumaczyć i kogo promować w obcych kręgach językowych – zadane osobom i instytucjom kompetentnym w tym zakresie: tłumaczom, wydawcom, kuratorom festiwali. Ryzyko podejmowane w praktyce nagradzania i w tym obszarze uzasadnione – w przypadku strategii i planów eksportowych niekoniecznie się opłaci. Znowu dopowiem – moim zdaniem. Inne są cele, inny rodzaj odpowiedzialności, nie większy, nie mniejszy, po prostu inny. Czy eksportowana – a po drugiej stronie: importowana – literatura ma być reprezentatywna dla określonych tematów, problemów, form, procesów nie tylko literackich przecież, bo także społecznych, różnorakich? Rodzimych, ogólnoświatowych? Czy przeciwnie – lepiej, by pokazywała interesujący wycinek całości (ale czym jest całość?), proponowała analityczne, laboratoryjne zbliżenie? Jakiej by nie udzielić odpowiedzi, odnoszę wrażenie, że szanse na eksportowy sukces wzrastają w przypadku literatury wyżej pozycjonowanej na własnym podwórku, tej, która już wyszła z etapu „bycia na dorobku”. Ciekawe, że etap ten coraz częściej radykalnie się skraca, a zagraniczne podboje udają się autorkom i autorom, których jeszcze niedawno określano jako „młodych” (przykłady Urszuli Honek czy Małgorzaty Lebdy nie są odosobnione). Nadal jednak mowa o nazwiskach sprawdzonych, niezaskakujących.
Na koniec punkt czwarty, w większym, niż można by sądzić, stopniu nawiązujący do trzeciego. Za eksport literatury polskiej i jej transmisję do rąk i świadomości zagranicznego czytelnika odpowiadają między innymi zagraniczni poloniści, tłumacze i literaturoznawcy, choć oczywiście w różnych krajach recepcja ich pomysłów na przedstawianie światu polskiej literatury ma niejednakową intensywność. Oni sami zaś pozostają w łączności z polskimi kolegami, akademikami, krytykami literackimi, redaktorami czasopism, wydawcami. Ich jednak inaczej niż koleżanki i kolegów z polskiego podwórka – ze względów, których nie trzeba nikomu wyjaśniać – zajmuje pytanie, komu poświęcać książki, artykuły, rozprawy. Można narzekać na to, że akademia, krytyka literacka, instytucje z nimi współpracujące mają tendencję do tworzenia obiegów hermetycznych, w niedobrym znaczeniu tego słowa – elitarystycznych. Nie można mimo wszystko zaprzeczyć, że obiegi te są stosunkowo duże, międzynarodowe i – przynajmniej na razie jeszcze – stabilne. Niemniej każdemu, kto miał z nimi cokolwiek wspólnego, słusznie może się wydawać, że literatura, którą wybiera się tam po to, by ją komentować i następnie pokazywać światu, potrafi – jak zresztą same sposoby pokazywania – dość znacznie odróżniać się od tej, za którą „lobbować” chciałyby gremia pytane w punktach od jeden do trzy.
Czy to znaczy, że zamiast pytać o konkret, o nazwiska i twórczości warte zaprezentowania na zagranicznych festiwalach literackich – lepiej podzielić włos na czworo i zagrzebać się osobno, każdy w swojej działce? Niezupełnie. Działki te są wspólne, miedze pomiędzy nimi nie są ani święte, ani nawet wyraźne, lecz – tego jestem pewien – nie istnieje coś takiego jak literatura bezwzględnie warta pokazywania innym. Nie da się stworzyć programu eksportu polskiej literatury, podobnie jak, chyba na szczęście, nie można zaplanować jej rozwoju. On się dokonuje – czasami ze wsparciem wszystkich grup pytanych powyżej, a czasem (częściej?) tylko niektórych.
O AUTORZE
Paweł Mackiewicz
Ur. 1980. Historyk literatury, krytyk literacki, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Zajmuje się literaturą polską XX i XXI w. Autor książek: Pisane osobno. O poezji polskiej lat pierwszych (Poznań 2010), W kraju pełnym tematów. Kazimierz Wyka jako krytyk poezji (Kraków 2012), Małe i mniejsze. Notatki o najnowszej poezji i krytyce (Katowice 2013), Sequel. O poezji Marcina Sendeckiego (Poznań 2015), Spór o realizm 1945-1948 (Poznań 2020), Małe planety. O miejscach i ludziach (Kraków 2025). Opracował tomy: Kazimierz Wyka, Tylnym pomostem. Felietony zebrane (Kraków 2014), Kazimierz Wyka, Wybór pism (BN, Wrocław 2019), Jacek Łukasiewicz, Krok i rytm. Wybór szkiców (Wrocław 2024).
