KONIEC ŚWIATA
W Poncie, ach, to tam,
w Poncie, którego pielgrzymi nie znaleźli,
nie udawaj, że się przechadzałaś
tam gdzie ja, nie jesteś z rodu szczęśliwych.
Postaw sobie pasjansa na stoliku do kart,
nawet ja ci nie wyjdę, nie udawaj szczęścia,
nie wyjdzie ci krajobraz z parkiem i domem Rousseau,
wyjdzie ci krajobraz z białą pianą, daleko od nieba
i jeźdźcami.
Krajobraz ze sztuczką karcianą,
krajobraz z ogrodem szpitala wariatów.
Całkiem na górze jeźdźcy zatoczą końmi i nagle zobaczysz,
że ich konie idą z powrotem,
całkiem na górze śni się góra, żebyś wiedziała, że tam końca
świata jeszcze nie ma.
Nie udawaj, że się przechadzałaś
tam gdzie ja, nie jesteś z rodu szczęśliwych.
WISIELCY
co chwila na wietrze
kiwamy głowami
tak tak tak
z poduszczenia wiatru
zaczynamy się kołysać
machając rękoma
jak przy szybszym marszu
lub ożywionej dyspucie
tak oto ożywamy
przytwierdzamy wszystkiemu
już od końca świata
tak tak tak
ŚMIERĆ UMARŁYM!
W ogrodowej altance – drzewa, pośród nich pobrzaski maszyny do szycia. Muchomory szerzą się w półmroku. Piwo macha z daleka – niepewna, drzemiąca ruina zamku.
W alkowie roją się skrzynie. Brzytwa wstydliwie się rumieni. Brutalna kobieca rdza! Rosochaty akordeon! Wydymają się jak wargi górą doliną,
Śmierć umarłym – razem z ich papierowymi tutkami i szafami z orzecha!
Widzieliśmy już ogrodnika niosącego polewaczkę?
(1958, 2009)
ROZRZUCONA SŁOMA
Przedstawiciel handlowy dużej pracowni kapeluszniczej
Ożenił się z piękną i ponętną kobietą
Jego nogi, gdy chodził, zgrzytały, jakby były z cyny
W zimie nosił ten sam płaszcz co w lecie
A każdy, kto go spotkał, wołał
O jakżeś szczęśliwy, bo dobre dzieci masz!
Chociaż pouczająca, ta historyjka jest absolutnie prawdziwa
Czy krawiec szyje według tego samego wzoru?
Jego stół ma krótkie nogi
Tam w ogrodzie widzę mężczyznę, z którego się dymi
Tam w ogrodzie widzę mężczyznę, z którego wylatują pszczoły
POETA
Stoi nad miską klozetową
Drze czystą kartkę papieru
I spuszcza wodę
A taką ma przy tym nieszczęśliwą minę
Gdybyście go widzieli
Wybuchlibyście śmiechem
A gdybyście wiedzieli,
Z czego się właściwie śmiejecie
Śmialibyście się jeszcze bardziej
W DŻUNGLI
Za oknem pracowni
żeński manekin krawiecki
panna na drewnianej nodze,
stoi nad rozsypanymi szpilkami
i rozdeptaną kredą
sama w wielkim domu,
całkiem sama w mieście w dżungli,
gdzie w dziwnych zaroślach
i zrujnowanych folwarkach
oszalałe małpy śpiewają pieśni zaręczynowe.
KIEDY W LESIE JEST DUŻO GRZYBÓW
Kiedy w lesie jest dużo grzybów, będzie wojna,
kiedy księżyc jest nalany krwią, będzie wojna,
kiedy jest wojna, roją się pszczoły,
kiedy roją się pszczoły, kobietom będzie dokuczać swędzenie,
gdy dziewczyna ma swędzenie, to nie nasze utrapienie,
nie baw się ptaszkiem, bo ci odpadnie.
BIDET NAGLE SIĘ ZACHWIAŁ
Bidet nagle się zachwiał,
gdyż panna Hedvika wstała,
wskazała na drzwi
i powiedziała Precz!
takim głosem, że sama się przeraziła
A ten, kto by tam był w tej chwili,
Skuliłby się i zmył
