recenzje / IMPRESJE

Przeskoki, zgłębienia (nad Gubionym Krystyny Miłobędzkiej)

Paweł Próchniak

Esej Pawła Próchniaka z książki Gubione Krystyny Miłobędzkiej.

Biuro Literackie

1.

Miłobędzka jest poetką zarysów. Zapisuje same kontury doznań i zdarzeń. Szkicuje jedynie obrysy obrazów. Ich ostre krawędzie zwykle są ledwie widoczne, giną w ciemności. I właśnie ta ciemność jest stawką wiersza, który próbuje wtargnąć w gęstą noc pozasłownej rzeczywistości. W tym mroku zakorzenia się poezja skupiona na istnieniu, na “jest jest”, wyrastająca z wiedzy, że “jesteś samo śpiewa”. Za tym śpiewem biegną słowa. Starają się nadążyć.

2.

Na pytanie: “w jakim ty świecie żyjesz?”, poetka odpowiada: “w pędzącym” i dodaje w innym wierszu, na granicy zrozumiałości: “gubienie po drodze / – a to pole, a to się, a to siebie, a to kurz”. W tym kurzu, w piasku, w ciemności otwiera się “czarne w głąb” otwierają się “przeskoki, zgłębienia”, w których znika wszystko, co jest. Można to sformułować ostrożniej. Można powiedzieć, że dla kogoś, kto mówi w tomie Gubione, rzeczywistość to bieg – “nasz bieg”, “bieg rzeczy”, “bieg nic”. Taki świat jest jak “złota karuzela” porywa i unosi “jej moje biegnące”, rwie we wszystkich kierunkach – rwie szybciej od myśli i niezmiennie rwie na strzępy każdy ze swoich obrazów. I zarazem właśnie ten nieustanny ruch spina istnienie, nadaje mu spoistość, czyni z niego całość – zmienną, zdarzeniową, pełną możliwości. W niej chce uczestniczyć wiersz. Przybierający formę nakazu –

mów
nie zatrzymuj się

(nie zatrzymuj siebie)

Odpowiadający pragnieniu –

chciałabym tylko biec biec po nic
biec do nic
samo biec
żeby biec

biec

Bieg bez zatrzymania jest bowiem samą istotą istnienia. Jest esencją bycia w świecie. Jest wszystkim. I jest – zamiast wszystkiego. To dlatego podpowiada pamięci i słowom. Podpowiada życiu. Spina myśl – drażni ją i popędza. Podążające za nią wiersze próbują biec równie szybko. Starają się – jak myśl – pozostać otwarte, wciąż w drodze. Wiedzą bowiem, że głębokie znaczenie zawsze jest poruszone, nieostre, zdyszane, i jeśli rzeczywiście znaczy intensywnie, w sposób poruszający, to dlatego, że biegnie, że wybiega naprzeciw czemuś, co samo jest w ruchu i niekiedy – zawołane po imieniu – nadbiega z ciemności.

3.

Tymoteusz Karpowicz pisał przed laty, że domeną Miłobędzkiej jest “metafora otwarta” – “metafora z urwanym brzegiem znaczenia”. Zapisywane przez poetkę zdania bywają płynne, zwichnięte, gubią się, nawracają szukają po omacku własnych granic, by je przekroczyć i porzucić. W taki sposób do głosu dochodzi poczucie, że poezja zaczyna się tam, gdzie słychać odważne: “co dalej, nie wiem”. Za krawędzią tego “nie wiem”, za jego urwanym brzegiem rozpościera się terytorium, w głąb którego prowadzą językowe skróty, nagłe przesieki, ścieżki fraz usiłujących mówić więcej niż mówią. Brzmi to w ten sposób –

w oczy temu, w twarz, w liście

piasek

Lub tak –

wszystko jedno ze mną

Znaczenie takich zapisów jest pozbawione wyraźnej intencji, niekiedy bywa nieprzewidywalne. Układają się w szeregi uformowane z gramatycznych i leksykalnych asocjacji, z projekcji stojących przed słowem i za słowem, z domyślnych powiązań i odesłań, z niekończących się odbić, z pracy językowych przyzwyczajeń, i z tego, co w słowie przekracza jego składniowe i frazeologiczne możliwości. Notacje autorki Imiesłowów sprzeciwiają się temu, co w języku gotowe i oswojone. Stawiają opór. Stąd ich skupienie, ascetyczna oszczędność, milczące nasłuchiwanie. Stąd ostrożność granicząca niekiedy z chłodem. Jeśli bowiem są w języku nurty przydające słowom tych żywych, jednokrotnych znaczeń, których nie rejestrują żadne słowniki, to przecież ten sam język odpowiada za rozpad świata, rozparcelowuje życie między słowa, wstrzymuje jego bieg, tamuje oddech istnienia, zadaje kłam przeczuciu, że jest “sama przejrzystość”, że samo się mówi “słońcem, wiatrem // chmurą”. Dlatego poetka napisze –

mówiąc milczę

mycie szklanek, patrzenie pod światło

wrześniowe niebo i te chmury przejrzyste

I w innym wierszu, oddając głos marzeniu –

że jesteś w rozłożystym powietrzu
otulona w chmury

(otulające cię chmury)

(chmury)

4.

Wiersze Miłobędzkiej przypominają, że życie nie zna ludzkiej mowy, że jest go więcej niż słów. Ale pokazują też, że słowa dają życiu nową przestrzeń do zagarnięcia, że pośród słów życie może biec głębokim nurtem, że mówienie “w kolory bez oparcia” pozwala zaistnieć mocniej i pełniej. Pozwala być –

bez stąd

bez dotąd

bez jest

Być tak bardzo, że bycie sobą, może obyć się bez bycia kimś – jak pisze poetka; “bez tej która usiłuje być mną”. W taki sposób odzywa się podmiotowa obecność – oczyszczona, odkrywająca siebie jako “to samo co ten świerk ten śnieg ten ukos”, pogodzona z własnym istnieniem w słowie i przez słowo, bez reszty oddana mówieniu, powierzona komuś, kto czeka po drugiej stronie, w miejscu językowej wyobraźni, gdzie wszystko jest cudownie intensywne i zmienne niczym świat widziany z karuzeli.

5.

Gubione to zbiór gnomicznych zapisów – poetyckich not i dyrektyw, które układają się w hybrydyczny poemat. Jego fabuła opowiada o przemianach czegoś w nic, o “nie ma” przenikającym “jest”, i o biegu, który to “jest” podtrzymuje, wybiega naprzeciw niczemu, krąży wokół pustki. Ten ruch zanikania naśladuje poezja –

(obracaj to w kółko, w kółko
aż ci się zrobi pusto)

Jej pracę inicjuje i zamyka powtarzane uparcie, po wielokroć: “no mów”, “mów”, “mów!” (na ucho można je wziąć za angielskie “move” – zwłaszcza gdy opatrzone wykrzyknikiem kończy wiersz, lub kiedy jako osobny zapis tworzy wygłos całego tomu).

Sformułowany tak dobitnie nakaz kłóci się z mocnym rozpoznaniem, że mówienie jest gubieniem, że wypowiedziane słowa to słowa zgubione, wyprowadzone w pole, porzucone po zmroku, z dala od domu –

słońce idzie po niebie.
i zaszło.
słowom robi się zimno, ciemno
i nijako.
słowom robi się zimno, ciemno
i do domu daleko.

czy mi idzie o słońce?

czy szło ci, dziecino, o słońce?
czy o blask słowa słońce?

o co ci idzie, dziecino?
o blask słowa słońce?
o słońce?
o które?

Od tej ciemności, która zapada nad słowami, wieje chłodem. W jej gęstej materii rośnie noc wiersza, bezgwiezdna noc poezji, która idzie w nieznane. Jej szukanie, szukanie wiersza – “po cichutku po morzach po górach po nie”, to “gubienie po drodze”. Gubienie tak zupełne, tak bardo rzetelne, że nie wiadomo –

z czego moja?

z czego obca?

z czego czyja?

ile z kotów?

ile z patyków?

6.

Gubienie, o którym opowiada Miłobędzka, jest również przybliżaniem się do bliskich, “których tu już nie ma”, jest biegiem w stronę tego, co wyłania się z głębi istnienia, z powtarzającej się wciąż sekwencji: “zakwita – rozkwita – przekwita”. Kiedy cykl kwitnienia urywa się w rozkwicie, kiedy pada finalne, żartobliwe “i kwita!” – wszystkie rachunki zostają ostatecznie wyrównane. Co zostaje? Nic nie zostaje. Zimne nic, o którym czytamy –

nie myśleć nic

strach pomyśleć nic

Miłobędzka nie cofa się przed grozą myśli dotykającej niczego. Umie być wobec niej czuła. Umie łagodnie spojrzeć jej w oczy. Ale widzi przecież wyraźnie, że “dziewczynka na osiołku”, to “jest biegnące, jest latające” – znika w oddali; że porywa ją –

jest nie to, jest do końca

jest nie ma

Dlatego prawdziwy krajobraz tych wierszy tworzy “to co się zamgli zasłoni zapomni” – niejasne, nieoczywiste nic, któremu przyglądamy się z niedowierzaniem ilekroć otrze się o nas i o wypowiadane przez nas słowa.

7.

Myli się Marcin Sendecki, kiedy powiada, że zapisy autorki Wykazu treści “niczego nie uczą”, że “zapierają dech w piersiach i odbierają głos”. Wiersze Krystyny Miłobędzkiej uczą “biec po nic / biec do nic”. Uczą obchodzić się z tym nic, które łasi się do nas i do naszych słów. Uczą “być sobą tak, że już nie być”. Uczą mowić.


Tekst opublikowany w książce Zamiar ze słów (szkice, notatki) (Pasaże, Kraków 2011). Dziękujemy Wydawnictwu i Autorowi za udostępnienie materiału.

O AUTORZE

Paweł Próchniak

Profesor doktor habilitowany. Urodził się 22 listopada 1966 roku w Krakowie. Jest historykiem literatury i krytykiem literackim. Wykłada na Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie.

powiązania

Przeciw liczmanom (dwadzieścia lat później)

debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA Paweł Próchniak

Głos Pawła Próchniaka w debacie “Barbarzyńcy czy nie? Dwadzieścia lat po ‘przełomie'”.

WIĘCEJ