wywiady / o pisaniu

Że czułość może być kształtem

Karolina Krasny

Marcin Czerniawski

Rozmowa Marcina Czerniawskiego z Karoliną Krasny, laureatką projektu „Połów. Poetyckie / Prozatorskie debiuty 2022”

Mar­cin Czer­niaw­ski: Boha­te­ro­wie two­jej „epo­pei miło­snej”, XY i Zet, to byty efe­me­rycz­ne, w pół dro­gi pomię­dzy czło­wie­kiem a mię­sną mia­zgą. Są to posta­ci wybra­ko­wa­ne, wywich­nię­te, ule­ga­ją­ce dziw­nym trans­for­ma­cjom zarów­no cie­le­snym, jak i psy­chicz­nym. Jak kon­stru­owa­ło ci się fabu­lar­nie ich dość, nazwij­my to, kar­ko­łom­ną rela­cję? Była to dobra zaba­wa kom­bi­na­to­rycz­na czy raczej dłu­go­trwa­ły, męczą­cy pisar­ski znój?

Karo­li­na Kra­sny: Tro­chę to wyszło samo z sie­bie. Muszę przy­znać, że jak zaczy­na­łam ich skle­jać, to nie wie­dzia­łam, że będą się tak moc­no kochać.

Cała moja przy­go­da z nimi zaczę­ła się chy­ba w momen­cie, kie­dy (w moich oczach) za powszech­nym dawa­niem miło­ści sta­nę­ło gigan­tycz­ne ego. Nie wiem, cze­mu zaczę­łam o tym wię­cej myśleć. To ego było jakąś potrze­bą dzie­le­nia się, stra­chem przed byciem nie­po­trzeb­nym, przed sze­ro­ko poję­tą samot­no­ścią. Zda­łam sobie wte­dy spra­wę, jak bar­dzo nie chcę widzieć tego uni­wer­sum przez pry­zmat nie­kon­tro­lo­wa­nych potrzeb.

Dla­te­go chcia­łam tę ich miłość tro­chę pocho­wać, zaplą­tać z inny­mi skraj­no­ścia­mi. Może też pobru­dzić, żeby uwol­nić się od defi­ni­cji. Potrak­to­wać tytu­ło­we love jako pod­kład, albo nawet jako wiel­kie rusz­to­wa­nie, a na koń­cu dać im cegły, żeby mogli z nimi zro­bić cokol­wiek. Zmiaż­dżyć sobie palec albo zbu­do­wać dom; i, co naj­waż­niej­sze, żeby to nie było istot­ne.

I tak, zga­dzam się że na począt­ku sto­ry są oni moc­no wybra­ko­wa­ni; ale w póź­niej­szej czę­ści? Wyda­je mi się, że zaczy­na­ją się już „uczło­wie­czać”. To jest tro­chę jak z dąże­niem do nie­skoń­czo­no­ści, że niby są cze­goś bli­żej, ale nie są też bli­żej nicze­go. No, w każ­dym razie idą.

Jak nazwa­ła­byś zwią­zek XY-ka i Zet? Czy jest to rodzaj jakiejś tok­sycz­nej rela­cji miło­snej? Przy­pad­ko­wa komi­ty­wa dwóch bez­bron­nych ciał w chro­po­wa­tym świe­cie? Sca­le­nie dziw­nych samot­no­ści? Czy może jesz­cze coś inne­go?

Dla mnie nie jest to ani przy­pa­dek, ani nic tok­sycz­ne­go. Lubię w tym to, że zde­cy­do­wa­łam o ich miło­ści i pozwo­li­łam sobie tego w żaden spo­sób nie uza­sad­niać. Wyda­je mi się też, że cał­kiem się lubią. Odpo­wia­da­ją sobie na wie­le pytań, pcha­ją do przo­du i popy­cha­ją (kie­dy trze­ba), two­rzą, zaczy­na­ją. Ale zga­dzam się – ten ich świat to taki ład­nie bar­wio­ny pumeks. Tyl­ko że z ich per­spek­ty­wy to może być cał­kiem przy­jem­na sce­no­gra­fia.

Czy XY i Zet zna­ją się na rze­czy czy to rzecz zna się na nich?

Rzecz zna się na nich bar­dziej niż oni na sobie samych, tak myślę. Ale myślę też, że rzecz pozwa­la im się cały czas pozna­wać. Więc tu raczej nic nie jest prze­są­dzo­ne.

Two­ja pro­za sta­wia opór, jest dla czy­tel­ni­ka wyma­ga­ją­ca, a jed­no­cze­śnie jest trans­owa, hip­no­tycz­na, wcią­ga­ją­ca. Jak uda­ło ci się osią­gnąć ten efekt naprze­mien­nych odpy­cha­nia i przy­cią­ga­nia? Jest to wyni­kiem swo­iste­go pisar­skie­go pro­gra­mu czy bar­dziej spon­ta­nicz­ne­go pro­ce­su twór­cze­go napę­dza­ją­ce­go tę spe­cy­ficz­ną, prze­wrot­ną, ory­gi­nal­ną treść?

Tej jesie­ni zaczę­łam uczyć się jeź­dzić autem. Nie mia­łam poję­cia, że pedał gazu jest tak bar­dzo czu­ły. Ani że sprzę­gło, któ­re w mojej gło­wie nigdy nie odpo­wia­da­ło za „stop” albo „start”, jest w tym wszyst­kim tak bar­dzo istot­ne. To tro­chę dla mnie nie­do­rzecz­ne, że nawią­żę teraz do samo­cho­du, ale spró­bu­ję: pedał jest ten sam, to ty chcesz wię­cej albo mniej, masz takie a nie inne buty, desz­czu jest tyle albo wca­le. I to te czyn­ni­ki, z two­ją decy­zyj­no­ścią na cze­le dopro­wa­dzą cię do jakie­goś tam miej­sca. Prze­są­dzą o ode­pchnię­ciu, przy­cią­gnię­ciu albo o ilo­ści tzw. kan­gur­ków. Nigdy nie chcia­łam, żeby moja pro­za była wyma­ga­ją­ca ani żeby wpro­wa­dza­ła czy­tel­ni­ka w stan hip­no­zy. Po pro­stu podzie­li­łam się tym, co w mojej gło­wie brzmia­ło cał­kiem ryt­micz­nie. A im mniej ludzi zgi­nie pod koła­mi, tym lepiej. Tak myślę.

Język Love song jest gęsty, sza­lo­ny, nie­okieł­zna­ny. Mie­szasz szy­ki sty­li­stycz­ne, zabu­rzasz hie­rar­chie cza­so­prze­strzen­ne, kreu­jesz oso­bli­we, nie­sza­blo­no­we obra­zy. Wszyst­kie­mu temu patro­nu­je dzi­wacz­na, wykrę­co­na cie­le­sność. Pro­za poetyc­ka to za mało, to zbyt wyświech­ta­ne wyra­że­nie. Zary­zy­ku­ję okre­śle­nie „oni­rycz­ny poemat soma­tycz­ny”. Czy zgo­dzi­ła­byś się z tą wymy­ślo­ną napręd­ce szu­flad­ką?

To bar­dzo przy­jem­na szu­fla­da, więc chęt­nie w niej na ten moment zosta­nę. To też nie jest tak, że robię to dla osią­gnię­cia jakie­goś cha­osu. Czu­ję, że ta książ­ka to tro­chę opie­wa­nie moje­go wła­sne­go odkry­cia: że nie muszę rozu­mieć, przyj­mo­wać ani zamy­kać w czymś tego, co widzę. Że zapach może być kształ­tem, imię skró­tem, a czło­wiek przy­jem­nym land­sza­ftem. Albo że brak wnio­sku może być naj­faj­niej­szym z klu­czy. To bar­dzo miłe, ale, przy­naj­mniej dla mnie, cza­sem też nie­sa­mo­wi­cie trud­ne.

Love song to współ­cze­sna epo­pe­ja miło­sna czy bar­dziej języ­ko­wa bom­ba lirycz­na wysa­dza­ją­ca w powie­trze gatu­nek roman­su, gdzie strzęp­ki po tej eks­plo­zji two­rzą swo­istą mozai­kę sza­leń­stwa?

Idąc tro­pem mozai­ki, powie­dzia­ła­bym, że naj­bli­żej jej do kalej­do­sko­pu. Takie­go, na któ­rym da się zaci­snąć łapę i oko, a śro­dek jedy­nie oglą­dać – uchwyt­ność i nie­uchwyt­ność w małej, odpu­sto­wej zabaw­ce. A nawet: w milio­nach odpu­sto­wych zaba­wek, któ­re z zewnątrz okle­jo­ne są tą samą taśmą, ale w środ­ku układ krysz­tał­ków jest zupeł­nie od cza­py. Bo obsta­wiam, że takich „miło­snych pio­se­nek” na świe­cie jest dość spo­ro. I że każ­da jest od cze­goś tam odkle­jo­na.

Stu­diu­jesz archi­tek­tu­rę. Jak wyobraź­nia prze­strzen­na i zmysł pla­stycz­ny, potrzeb­ne ci do zaj­mo­wa­nia się tą aka­de­mic­ką dział­ką, wpły­wa­ją na two­rze­nie lite­rac­kich świa­tów? Czy zacho­dzi mię­dzy tymi pola­mi jakiś zwią­zek, czy są to dwie kom­plet­nie nie­przy­sta­ją­ce do sie­bie rze­czy­wi­sto­ści kre­acyj­ne?

Nie wiem, na ile przez te lata utoż­sa­mi­łam się z samym stu­dio­wa­niem archi­tek­tu­ry, ale uwa­żam, że to bar­dzo czu­ła dzie­dzi­na. Albo przy­naj­mniej taka powin­na być. Szcze­gól­nie mam tu chy­ba na myśli kon­ser­wa­cję: podej­mo­wa­nie decy­zji o tym, co trze­ba uwy­dat­nić, a co zli­kwi­do­wać. I poja­wia­ją się tu dwa, bar­dzo ład­ne kry­te­ria – czas i przej­rzy­stość. Czym to jest, jeśli nie two­rze­niem nowych świa­tów?

Zaj­mu­jesz się rów­nież two­rze­niem opraw gra­ficz­nych do tek­stów kole­ża­nek i kole­gów po pió­rze. Czy to, że sama two­rzysz lite­ra­tu­rę, prze­kła­da się na lep­sze rozu­mie­nie potrzeb, inten­cji, gustów pla­stycz­nych innych auto­rów?

W jakiś tam spo­sób na pew­no. Cho­ciaż nie wiem, czy ma to szcze­gól­ny wpływ na koń­co­wy wynik takiej koope­ra­cji. Sku­piam się na mojej wła­snej inter­pre­ta­cji utwo­ru, bo tak mi naj­pro­ściej coś stwo­rzyć; ale czy to się bro­ni w oczach auto­rów? Chy­ba za rzad­ko o to pytam.

Co robisz, gdy nie piszesz? Cze­go nie robisz, gdy czy­tasz?

rysun­ki tech­nicz­ne, bo pie­nią­dze, i nie tech­nicz­ne, bo potrze­ba. oglą­dam gil­mo­re girls. jem nacho­sy z moim uko­cha­nym. odwie­dzam rodzi­ców, ich cava­lie­ra i moje­go rufu­sa, któ­ry teraz jest chy­ba już psem każ­de­go z nas. słu­cham, jak moja sio­stra uczy się suahi­li. zasta­na­wiam się. spo­ty­kam na piwo i śnia­da­nia. jeż­dżę na rowe­rze.

A co do pyta­nia o czy­ta­nie, to nie wiem. Raczej nie ma tu regu­ły.

Pod­czas pisa­nia bar­dziej szlug czy kawa? Czy jed­no i dru­gie? A może coś trze­cie­go?

Sok man­da­ryn­ko­wy. Albo IPA z Gro­dzi­ska. Papie­ros też, mam taką pięk­ną popiel­nicz­kę z ryb­ką na dnie, któ­rą przy­ja­ciół­ka przy­wio­zła mi z Taj­wa­nu. Sama zachę­ca.

O autorach i autorkach

Karolina Krasny

Ur. w 1999, mieszka w Krakowie, pisze i projektuje. Publikowała m.in. w „Wizjach”, „Stonerze Polskim”, „Stronie Czynnej” i „Drobiazgach”.

Marcin Czerniawski

Ur. 1989 w Węgorzewie. Ukończył studia filozoficzne. Mieszka w Gdańsku. Dżentelmen pośród blokowisk, łagodny biorca podłych fuch, okazjonalnie człowiek bez właściwości. Po godzinach prozaik

Powiązania

Rozmowy na koniec: odcinek 32 Marcin Czerniawski, Agata Dyczko, Karolina Krasny, Ewa Tondys-Kohmann, Łukasz Wojtysko

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Trzy­dzie­sty dru­gi odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Nowe poetyckie i prozatorskie głosy z polski 2023

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Czy­ta­nie z książ­ki Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2022 z udzia­łem Mar­ci­na Czer­niaw­skie­go, Aga­ty Dycz­ko, Miło­sza Fle­sza­ra, Jaku­ba Gra­bia­ka, Jaku­ba Gut­kow­skie­go, Karo­li­ny Kra­sny, Joan­ny Łępic­kiej, Ewy Ton­dys-Koh­mann, Łuka­sza Woj­tysk i Ame­li Żyw­czak w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2022 (proza)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2022, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Maszynka naiwnego bluźnierstwa na podobieństwo Maszyny Pragnącej

wywiady / o książce Karolina Krasny Marcin Czerniawski

Roz­mo­wa Karo­li­ny Kra­sny z Mar­ci­nem Czer­niaw­skim, lau­re­atem pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2022”.

Więcej

Do boju automaty, leśne skrzaty, maszyny do szycia fraz!

debaty / ankiety i podsumowania Marcin Czerniawski

Głos Mar­ci­na Czer­niaw­skie­go w deba­cie „Czy pró­bu­jesz zmie­nić świat swo­im pisa­niem?”.

Więcej

Łobuzy

utwory / premiera w sieci z Połowu Marcin Czerniawski

Pre­mie­ro­wa pro­za Mar­ci­na Czer­niaw­skie­go Łobu­zy. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2022”.

Więcej

Historia jednego akapitu: Pochwała flegmatycznego rozumu?

recenzje / KOMENTARZE Marcin Czerniawski

Autor­ski komen­tarz Mar­ci­na Czer­niaw­skie­go, lau­re­ata pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2022”.

Więcej

Love song

utwory / premiery w sieci Karolina Krasny

Pre­mie­ro­wa pro­za Karo­li­ny Kra­sny Love song. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2022”.

Więcej

Historia jednego akapitu: Ubrali się w kolor

recenzje / KOMENTARZE Karolina Krasny

Autor­ski komen­tarz Karo­li­ny Kra­sny, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Poetyc­kie / Pro­za­tor­skie debiu­ty 2022”

Więcej

Współczesna powieść łotrzykowska: Marcin Czerniawski, Łobuzy

recenzje / IMPRESJE Adam Kaczanowski

Impre­sja Ada­ma Kacza­now­skie­go na temat pro­zy Mar­ci­na Czer­niaw­skie­go, lau­re­ata pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2022”.

Więcej

Błądzę i chcę dalej błądzić

recenzje / IMPRESJE Adam Kaczanowski

Impre­sja Ada­ma Kacza­now­skie­go na temat pro­zy Karo­li­ny Kra­sny, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Poetyc­kie / Pro­za­tor­skie debiu­ty 2022”

Więcej