Oddam wiersze w dobre ręce (1988-2010)

13/09/2012 liryka

Poezje zebrane laureata nagród literackich Nike i Gdynia czyta się niczym tom znakomitej powieści-rzeki, w której żadne wydarzenie nie bywa jednoznaczne ani do końca oczywiste. Przejmująca jest szczerość, niemal nagość tych wierszy. Groteskowy humor oraz kolista, narracyjna budowa tekstów sprzyjają zaskakującym puentom. Tom zawiera dodatek multimedialny.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2010-05-20
Gatunek
Liryka
Seria
Dożynki
Ilość stron
452
Format
162 x 215 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1.5 90g
Projekt okładki
Nina Łupińska
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-62006-33-5
spis treści

Oddam wiersze w dobre ręce (1988-2010)

 

NENIA I INNE WIERSZE (1990)
Księga pierwsza
I. [w moim małym domu zamieszkała niewiara]
II. [przysięgam schizofrenia jest jak pies bez kości]
III. [w moim małym domu zamieszkała skrucha]
IV. [schizofrenia to ten ptak wczoraj]
V. [przechodził anioł koło]
VI. [Panie ja nie odbiegłem]
VII. [gwiazdo niespełna rozumu ziemskiego]
VIII. [z naszego nasienia nie będzie tego co jest i tego]
IX. [to Ty stworzyłeś brzuch mojej matki] X. [moja matka kościół osobny]
XI. [krzyk jest powrotem do matki]
XII. [piasek to sypkie ssące usta śmierci]
XIII. [mój przyjaciel jest chory]
XIV. [w niedzielne popołudnie pracowało trzech półnagich żołnierzy]
XV. [moja siostra Wanda przynosi ze spaceru lilię]
XVI. [lilia zepsuła się w garnuszku wody]
XVII. [on umarł śpiewaliśmy wieczne]
XVIII. [moi przyjaciele piszą wiersze]
XIX. Do A(…) N(…) pod jego bytność w Przemyskiem
XX. [w lubelskich domach publicznych]
XXI. [w lubelskich domach publicznych moich przyjaciół]

XXII. [w lubelskich domach publicznych moich przyjaciół/ materace]
XXIII. [znienawidziliśmy miasta do których przyjeżdżaliśmy]
XXIV. [umyśliłem pisać wiersze o twojej śmierci]
XXV. [zamykanie oczu to kłamstwo] XXVI. [zanim odkryłem twoją śmierć w pokoju]
XXVII. [od nocy do świtu ćwiczenie pamięci]
XXVIII. [gdybyś choć otworzył oczy zobaczyłbyś]
XXIX. [jeszcze nie dzisiaj i jeszcze nie jutro]
XXX. [elegancka kobieta której jedyny syn]
XXXI. [kobiety z którymi spędziłem noce nie ukrywały]
XXXII. [przyjaciele nie umierają w ramionach obcej kobiety]
XXXIII. [oto złożyliśmy ciało do trumienki]
XXXIV. [kto cię nakarmił kiedy umarłeś zwymiotowawszy]
XXXV. Pan Gemlaburbitsky
XXXVI. [znowu przyjechałem w przemyskie]

 

Księga druga
XXXVII. [w domu naszych matek była miłość]
XXXVIII. [należy od nowa przywitać się ze śmiercią]
XXXIX. Idziemy we dwóch i nie boli
XL. [w przemyskiem wciąż najważniejsze cmentarze]
XLI. [szedłem za twoją trumną aż po dzień dzisiejszy]
XLII. [to jesteś ty która mnie wysławiasz]
XLIII.
Baka uwodzi Stefanię Dycką
Baka winny istnieniu Stefanii Dyckiej
Stefania Dycka poruszona widokiem Baki
XLIV. [młody mężczyzna idzie przez cmentarz]
XLV. Na pogrzebie A(nny) S(uchożebrskiej)
XLVI. Oczy
XLVII. [i nic nie pozostaje pewnego z nas]
XLVIII. Szpital św. Klary
XLIX. [ludzie obnażają ciało i mówią]
L. Inskrypcja

 

PEREGRYNARZ (1992)

 

LI. Ad benevolum lectorem

 

Księga pierwsza
LII. [schizofrenia jest domem]
LIII. [mój przyjaciel jest martwy i z martwych]
LIV. [powiedział to czy mnie przygarnąłeś]
LV. Początek piosenki
LVI. Piosenka.
LVII. [nigdy nie chcieliśmy tej miłości naprawdę]
LVIII. [mój przyjaciel jest martwy]
LIX. [martwy jest mój przyjaciel]
LX. [zwróciłem się do was a wy nie powiedzieliście]
LXI. [tej nocy panie profesorze nie było]
LXII. Awantura z powodu listy obecności
LXIII. [przyszedłem do domu twojej matki]
LXIV. [od tamtego dnia słońce wschodzi]
LXV. Do studentki UMCS w Lublinie
LXVI. [chcesz powiedzieć że jesteś sam]
LXVII. [niekiedy jak zwierzęta a prawie zawsze]

 

Księga druga
LXVIII. Dławiąc się sobą, idzie prosto do nieba
LXIX. Waleta.
LXX. [najpiękniejszych chłopców spotykam]
LXXI. [szliśmy za trumienką lubaczowską]
LXXII. Piosenka wieczorna
LXXIII. [nie pójdziemy na cmentarz pod Lipkami]
LXXIV. Genetliakon.
LXXV. Stypa w domu pani R(uszkowskiej)
LXXVI. Do niegrzecznej
LXXVII. [wybacz że o tym mówię oddałbym bigos]
LXXVIII. Dżdża.
LXXIX. Ad benevolum lectorem

 

MŁODZIENIEC O WZOROWYCH OBYCZAJACH (1994)

 

LXXX. Stancja na Lubomelskiej
LXXXI. Stancja na Bocznej Lubomelskiej
LXXXII. Piosenka dla p. Mościckiej
LXXXIII. Na miasteczku uniwersyteckim
LXXXIV. [frajer z którym dzisiaj bydlę]
LXXXV. [zapewne jesteś jako mówią z ciała]
LXXXVI. [pijemy alkohol na żydowskim cmentarzu]
LXXXVII. [pijemy alkohol na żydowskim cmentarzu/ tłuczemy]
LXXXVIII. [śpiewaliśmy kiedy umarłeś: wąż pierwej]
LXXXIX. [śpiewaliśmy kiedy umarłeś: zachowaj nas]
XC. [jakże polskie musiały być ich kości skoro dzisiaj]
XCI. [to się nazywa odjazd zostawić cmentarz]
XCII. Gente Ruthenus, natione Polonus
XCIII. Areszt
XCIV. [w tej części świata nie mieszkam]
XCV. [zaczyna się moje wielkie ciepłe]
XCVI. Piosenka dla Funi Bełskiej
XCVII. Piosenka utracjusza
XCVIII. Piosenka o jarmarcznym kogutku
XCIX. [przeto każdy jest znikąd jeżeli nie obrodził tutaj]
C. [niechaj będzie przeklęty]
CI. Nosiciele na schodach katedry
CII. Bojkot radia i telewizji w latach osiemdziesiątych
CIII. [przyjechałem do Lublina ponieważ tu jest]
CIV. [od dwóch dni sposobię się]
CV. Młodzieniec o wzorowych obyczajach
CVI. Piosenka dla burmistrza.
CVII. [przekonałeś się o gościnności zamkniętych szpitali]
CVIII. [czas jest ślepy i ślepe są wnętrzności]
CIX. [proszę otworzyć przyniosłem pani pomidory]
CX. [dziwię się iż moje ręce są moje]
CXI. Elegia in obitum

 

LIBER MORTUORUM (1997)

 

CXII. Odpowiedzialność
CXIII. Nagły deszcz
CXIV. [jestem ponownie w lubelskich domach]
CXV. [frajer z którym bydlę dzisiaj]
CXVI. [to niebezpieczna pora początek wiosny]
CXVII. Wycieczka do lasu
CXVIII. Wiadomość z ostatniej chwili
CXIX. [matka myje chore bardzo chore]
CXX. [kiedy umiera przyjaciel co czynią]
CXXI. [co czynią twoje usta kiedy umiera]
CXXII. [i byłem bardziej nagi aniżeli]
CXXIII. Księżyc wschodzi nad Wisłą
CXXIV. [wszystko to są rzeczy niepewne ziemia]
CXXV. [nie znam twojej śmierci choć zapamiętałem]
CXXVI. [lecz wnet wyniosłem resztki swojego dobytku]
CXXVII. Na rogu Farbiarskiej i Szymonowica
CXXVIII. [stało się że nawet nie wiemy]
CXXIX. [jesień już Panie a ja nie mam domu]
CXXX. [jesień już Panie a ja nie mam domu/ kiedyś]
CXXXI. Po dzień dzisiejszy
CXXXII. [twoja matka jest piękna odkąd choruje]
CXXXIII. [chociaż choruje na głowę i ma przy tym]
CXXXIV. Kobieta z radioodbiornikiem
CXXXV. Niebezpieczeństwo
CXXXVI. Ostatni krzyk mody
CXXXVII. [Gemlaburbitsky z którym od kilku]
CXXXVIII. [wprowadzę się do ciebie i jak pies]
CXXXIX. [dawniej kiedy umierał stary Dycki]
CXL. Upał
CXLI. Przebudzenie
CXLII. [jeszcze jedna daleka noc i dzień]
CXLIII. [zasiedziałeś się w przemyskiem i nie chcesz]
CXLIV. Manifestacja
CXLV. Nieśmiałość
CXLVI. Pieszczoch
CXLVII. Znak z nieba
CXLVIII. [kobieta nie zapomina że jestem mężczyzną]
CXLIX. [kobieta nie zapomina że jestem mężczyzną/ i mówi]
CL. [samotność jest jak wizyta u ginekologa]
CLI. Szkoła podchorążych
CLII. Bażant
CLIII. [odejdź jedną z tych ciemnych]
CLIV. Piosenka o wolności
CLV. Rekolekcje w 1988 roku

 

KAMIEŃ PEŁEN POKARMU (1999)

 

CLVI. [moi przyjaciele Zbychu i Andrzej]
CLVII. [moi przyjaciele Zbychu i Andrzej piszą]
CLVIII. [powiadam wam że zamknie się wnet]
CLIX. [dopiero wypłakaliśmy oczy po tobie]
CLX. [to nieprawda że przyjaciele chorują]
CLXI. Wakacje
CLXII. Przyjście i odejście
CLXIII. [ślepniemy głuchniemy od byle poruszenia]
CLXIV. [siedzimy trzymając się za ręce]
CLXV. [codziennie umiera ponad 1000 chorych]

 

PRZEWODNIK DLA BEZDOMNYCH NIEZALEŻNIE OD MIEJSCA ZAMIESZKANIA (2000)

 

CLXVI. [w lubelskich domach publicznych moich]
CLXVII. [w lubelskich domach publicznych moich/ przyjaciół]
CLXVIII. [w lubelskich domach publicznych moich/ przyjaciół chłopcy]
CLXIX. [w lubelskich domach publicznych moich/ przyjaciół chłopcy o imionach]
CLXX. Na korytarzu szpitala wojewódzkiego
CLXXI. Tumor linguae
CLXXII. Promocja
CLXXIII. [jesień już Panie a ja nie mam domu/ i coraz trudniej]
CLXXIV. Początek tygodnia
CLXXV. [wsłuchuj się w przeszłość]
CLXXVI. [wsłuchuj się w przeszłość w wiatr]
CLXXVII. [jutro przyjdą Rosjanie tylko ich wyglądać]
CLXXVIII. [jestem ponownie w lubelskich domach/ publicznych]
CLXXIX. [płomieniom zabiera się każdy dzień pobytu]
CLXXX. [przemierzaliśmy miasta w obojętności wielkiej]
CLXXXI. [przemierzaliśmy miasta w obojętności wielkiej/ do mostów]
CLXXXII. [słyszę cię przez zamknięte drzwi z innego]
CLXXXIII. [lecz ja ci ich nie dam mówi spokojnie matka]
CLXXXIV. Źródełko
CLXXXV. Epitalamium
CLXXXVI. Kamień pełen pokarmu
CLXXXVII. Piosenka o sytuacji bez wyjścia
CLXXXVIII. [opowiem ci o śmierci w moim niedoskonałym]
CLXXXIX. [mam dwadzieścia pięć lat i dwa księżyce]
CXC. [nigdy nie byłem tak blisko]
CXCI. [sięgając po biszkopty i spoglądając na film]
CXCII. [w sąsiednim pokoju umiera moja matka]
CXCIII. [nie to jest ważne ile przepłaciłem]
CXCIV. Statki
CXCV. Kółko i krzyżyk
CXCVI. [śmierć jest po nas jak deszcz wiosenny]
CXCVII. [śmierć jest po nas jak deszcz wiosenny/ i przed nami]
CXCVIII. [jesień już Panie a ja nie mam domu/ kiedyś mieszkałem]
CXCIX. [jakże byłem pewien iż między twoim]
CC. [w lubelskich domach publicznych moich/ przyjaciół nie rozbiorę się]
CCI. Darczyńca
CCII. Przepustka
CCIII. [twoja matka mówi że jestem]
CCIV. [twoja matka pewnie się wygłupia]
CCV. Priapea
CCVI. Bezczynność
CCVII. [coraz mniej pamiętam krzyk twojej matki]
CCVIII. [jesień już Panie a ja nie mam domu/ wprawdzie]
CCIX. [jesień już Panie a ja nie mam domu/ wprawdzie jestem]
CCX. Haloperidol
CCXI. Nadmiar
CCXII. Piosenka w obronie własnej
CCXIII. Dobranocka

 

DALEKO STĄD ZOSTAWIŁEM SWOJE DAWNE I NIEDAWNE CIAŁO (2003)

 

CCXIV. [pewnie jej włosy po chemioterapii]
CCXV. [wszędzie pusto i łyso tylko listopad]
CCXVI. [jesień już Panie daleko stąd]
CCXVII. [zatem wybieraj mój diabełku rodzaj]
CCXVIII. [w lubelskich domach publicznych moich przyjaciół/ którzy]
CCXIX. [moje zamykanie się na podwórku]
CCXX. [nie połykaj białych proszków]
CCXXI. [nie połykaj białych proszków/ jak nasza]
CCXXII. [wyjechałaś z miasta w którym nikt ci nie umarł]
CCXXIII. Życzymy państwu przyjemnej podróży

 

PRZYCZYNEK DO NAUKI O NIEISTNIENIU (2003)

 

CCXXIV. [o gdybym dysponował widnym pokoikiem]
CCXXV. [jesień już Panie a ja nie mam domu/ w domu]
CCXXVI. [jesień już Panie a ja nie mam domu oprócz]
CCXXVII. [doglądałem właśnie od lat chorej matki]
CCXXVIII. Okrucieństwo
CCXXIX. Niezgoda na siebie
CCXXX. [nie odrzucam ich ciekawości dla zdjęć]
CCXXXI. [doglądałem właśnie od lat chorej matki/ której nie pozwalam]
CCXXXII. Imiona
CCXXXIII. [krzyk kobiet w długich czarnych sukniach]
CCXXXIV. Usługi dla ludności
CCXXXV. [co ze sobą zrobić kiedy się tamten]
CCXXXVI. Bryndza
CCXXXVII. [w tym małym przygranicznym miasteczku]
CCXXXVIII. [jesień już Panie a ja nie mam domu/ ani jednego]
CCXXXIX. Powołanie
CCXL. [stoi nade mną ciemna gwiazda]
CCXLI. [śpiewaliśmy wieczne odpoczywanie i słonko]
CCXLII. Uwodziciel.
CCXLIII. [tu leż tu jest twoje miejsce i nie powiadaj]
CCXLIV. Piosenka o kamieniu bruśnieńskim
CCXLV. [umarłem dnia wczorajszego umarło]
CCXLVI. [mówiłeś uspokojenie jest w modlitwie]
CCXLVII. [jadłbym truskawki z panią bibliotekarką]
CCXLVIII. Uciekinier
CCXLIX. Szmugler
CCL. Płaszcz przeciwdeszczowy
CCLI. Donos.
CCLII. Piosenka o przejściu granicznym
CCLIII. [Miranda całuje zanim ziemia zdąży]
CCLIV. [zanim ktokolwiek zdąży nas znienawidzić]
CCLV. Piosenka z okolic Lubaczowa
CCLVI. Tajemnica
CCLVII. Niedziela
CCLVIII. Miłosierdzie
CCLIX. [najpierw zabrakło nam matek które porzuciliśmy]
CCLX. [słońce uproszę jutro na wasze wesele]
CCLXI. [a potem porozmawiam ze słońcem o Panu Bogu]
CCLXII. Obiecanki cacanki
CCLXIII. [jutro się wyjaśni czy suknie mojej matki]
CCLXIV. [jutro się rozstrzygnie czy ciotka Dycka]
CCLXV. Uciekinier
CCLXVI. [matka myje chore bardzo chore nogi]
CCLXVII. [matka myje chore bardzo chore nogi/ i mówi]
CCLXVIII. [o poezji rozmawia się najlepiej]
CCLXIX. Wielokwiat
CCLXX. [nie śmiej się chodzą za mną skwarki]
CCLXXI. Przebierańcy
CCLXXII. Dziękczynienie

 

DZIEJE RODZIN POLSKICH (2005)

 

CCLXXIV. [w sąsiednim pokoju umiera moja matka/ która]
CCLXXV. [nawet sny docierają do nas uszkodzone]
CCLXXVI. Zbiory
CCLXXVII. Piosenka o kataklizmach
CCLXXVIII. [i kto tu (oprócz mnie) ściemnia]
CCLXXIX. Pieczątki
CCLXXX. [jesień już Panie daleko stąd/ zostawiłem]
CCLXXXI. Obchód
CCLXXXII. Piosenka opryszka
CCLXXXIII. [oni mają usta ręce i nogi]
CCLXXXIV. [i ja w to wierzę iż pocałunek]
CCLXXXV. [doglądałem właśnie od lat chorej matki/ której nie pozwalam dotknąć]
CCLXXXVI. Piosenka dla bezdzietnej Białokurskiej
CCLXXXVII. [nawet pod moim jasieczkiem znalazłem]
CCLXXXVIII. [to chyba dobrze iż w nocy]
CCLXXXIX. [wciąż jestem małym chłopcem i nie umiem]
CCXC. [nie wolno mi bawić się z innymi dziećmi]
CCXCI. Bohaterstwo
CCXCII. [nie wolno stchórzyć kiedy wyjdzie]
CCXCIII. Tyle brudnej roboty
CCXCIV. Absolwent
CCXCV. Piosenka dla przedsiębiorcy pogrzebowego
CCXCVI. Wycisk
CCXCVII. [siostra Maksymiliana sąsiadka mojej matki]
CCXCVIII. [nie daj Bóg nikomu widoku]
CCXCIX. Wybór
CCC. Szlachcic polski Jan Trupski
CCCI. [od niepewności trzymaj mnie Panie]
CCCII. [od niepewności trzymaj mnie]
CCCIII. [od niepewności trzymaj mnie/ Panie]
CCCIV. Sielanka
CCCV. [Hryniawska wie co mówi i ja jej wierzę]
CCCVI. [jesień już Panie i zapamiętania tyle co nic]
CCCVII. [zatem dlaczego dlaczego nie da]
CCCVIII. [zatem dlaczego dlaczego nie da/ sobie]
CCCIX. Rodowód
CCCX. Notatka na marginesie
CCCXI. Rozgrzeszenie
CCCXII. [chłopiec czytający paryską „Kulturę”]
CCCXIII. Odprawa
CCCXIV. [przyjść w jednej bliźnie ciała]
CCCXV. [przyjść w jednej jedynej bliźnie]
CCCXVI. [śpiewaliśmy wieczne odpoczywanie]
CCCXVII. [dobrze ją pamiętam po niejednym pocałunku]
CCCXVIII. Zawodnik
CCCXIX. Piosenka o przepiciu
CCCXX. Odbiorca
CCCXXI. [jeszcze kiedyś napomknę na czym]
CCCXXII. [ten wielki dom jest za wielki]

 

PIOSENKA O ZALEŻNOŚCIACH I UZALEŻNIENIACH (2008)

 

CCCXXIII. [daj mi słowa abym kres]
CCCXXIV. [zanim ks. Skorodecki uratował od ruiny]
CCCXXV. [zanim ks. Skorodecki uratował]
CCCXXVI. [przychodzą do mnie ludzie]
CCCXXVII. [przychodzą do mnie ludzie których]
CCCXXVIII. [przychodzą do mnie ludzie (Jasiejo,/ Jasiusio i Jasieczko)]
CCCXXIX. [zawsze byłem tego zdania]
CCCXXX. Piosenka pastuszka
CCCXXXI. [to nie jest tak że zapominam]
CCCXXXII. [z językiem trzeba twardo]
CCCXXXIII. [jeszcze nie umiem słowa Polska]
CCCXXXIV. [przyjaciel to ktoś kto po latach]
CCCXXXV. [bądźmy szczerzy księgozbiory nie są nam]
CCCXXXVI. [musisz się z tym pogodzić że księgozbiory]
CCCXXXVII. [przeczytaj nekrolog przedwcześnie zmarłego]
CCCXXXVIII. [musisz się z tym pogodzić musisz i to]
CCCXXXIX. [przyjaciel to ktoś kto przychodzi]
CCCXL. [odkąd umarła mu matka w wyniku choroby]
CCCXLI. [przyglądam się młodej lecz nieładnej]
CCCXLII. [odszedł spokojnie i łagodnie]
CCCXLIII. Kołysanka
CCCXLIV. Piosenka o zielu
CCCXLV. Silva rerum
CCCXLVI. [żyjemy tak płytko że nie możemy napisać]
CCCXLVII. [żyjemy tak płytko że nie możemy napisać/ powieści]
CCCXLVIII. [moja przyjaciółka przynosi mi ślimaki]
CCCXLIX. [ślimak którego przynosisz do kliniki]
CCCL. [10 palców czyli 10 prosiaków schizofrenii]
CCCLI. [panie doktorze dlaczego kości moich rąk]
CCCLII. [panie doktorze dlaczego kości moich rąk/ i nóg]
CCCLIII. [schizofrenia jest jak pies]
CCCLIV. Piosenka dla Juszyńskiego
CCCLV. [w tym mieście nauczyłem się siusiać]
CCCLVI. [miało być z dnia na dzień gorzej]
CCCLVII. [prowadziłem matkę do miejsca]
CCCLVIII. [po śmierci matki zginęły dwie łyżeczki]
CCCLIX. [po śmierci matki zginęły dwie]
CCCLX. Piosenka o połyku
CCCLXI. [z młodszym od siebie nie idź do komnaty]
CCCLXII. [z młodszym od siebie nie idź nad czystą wodę]
CCCLXIII. [wczoraj i dzisiaj piłem pigwówkę]
CCCLXIV. [pobudza mnie natomiast absolwent]
CCCLXV. Zaczepka
CCCLXVI. [powrót jest niemożliwy nie nie]
CCCLXVII. [a my tam i z powrotem tak tak]
CCCLXVIII. Piosenka o posunięciach
CCCLXIX. Piosenka dla babci klozetowej
CCCLXX. [udaję iż śpię bardziej]
CCCLXXI. [zapamiętałem początek wiersza]
CCCLXXII. [Panie Boże ukrywający twarz w twarzy]

 

RZECZYWISTE I NIERZECZYWISTE STAJE SIĘ JEDNYM CIAŁEM. 111 WIERSZY (2009)

 

CCCLXXIII. [nie został kamień na kamieniu]
CCCLXXIV. [nie został kamień na kamieniu w Kapliszach]
CCCLXXV. Ars poetica
CCCLXXVI. [tyle jest spraw do omówienia]
CCCLXXVII. [dlaczego najpierw umierają]
CCCLXXVIII. [dlaczego najpierw zmarła stara Darowska]
CCCLXXIX. [jak dobrze jak dobrze jest powstać]
CCCLXXX. [Panie wykrzyknąłem oto poszedłem]
CCCLXXXI. Piosenka wołkowyjska
CCCLXXXII. Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem

 

Alfabetyczny spis tytułów i incipitów

opinie o książce

Poezja Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego jest najoryginalniejszym chyba, najlepiej rozpoznawalnym głosem pośród wszystkich poetów średniego i młodego pokolenia. To poeta niepodobny do nikogo, sam kształtujący własną tradycję, na własną rękę poszukujący sobie precedensów w dawnej liryce. I ufający niepowtarzalności swojej psychicznej i egzystencjalnej konstrukcji.

Piotr Matywiecki

Z Dyckim jest ten problem, że on jest całkowicie serio, będąc całkowicie niepoważnym i na odwrót. Wzięcie jednego tekstu na serio zostaje podcięte przez inne teksty, które – w rekonfigurowanych frazach – mu przeczą.

Krzysztof Hoffmann

Dzięki spoistości szaleństwa i rozumu, a także wyjątkowości języka, jakim mówi Tkaczyszyn-Dycki, to jemu przypadł w udziale charyzmat poezji polskiej. Zarazem laureat najważniejszych ubiegłorocznych nagród (Nike oraz Gdyni), pokazuje, że wielkość nie tylko manifestuje się i przemawia, lecz równie często gada, ględzi, kpi, pisze małymi literami, szasta ironią i w ogóle robi wiele, by sobie zaprzeczyć.

Piotr Śliwiński

Ten poeta najlepiej prezentuje się w antologii, jego wiersze to tak naprawdę niekończąca się opowieść. Jeden utwór rozmawia z drugim, wymieniają się wersami, zyskując nowe znaczenia. Dycki jest ponury, jest schizofreniczny, ale przy tym intryguje, wciąga nas w swój zamknięty świat. Taka dawka Dyckiego może grozić odpłynięciem w inne stany świadomości. Rzecz dla odważnych.

Magdalena Wołowicz

O Tkaczyszynie-Dyckim jeszcze w Świecie na brudno z 2007 roku Piotr Śliwiński pisał: “jego ranga ciągle wydaje się niedostateczna. (…) nie otrzymał dotąd żadnej spośród najbardziej spektakularnych nagród, proces zaś umiejscawiania się jego wierszy na współczesnym Parnasie przebiega powoli i, mam wrażenie, z pewnym oporem”. Dziś szczęśliwa nieadekwatność tych słów najlepiej pokazuje, jak wiele w krótkim czasie może zmienić się na horyzoncie polskiej liryki. Kanon upomniał się o Tkaczyszyna, gdy obdarował go najważniejszymi nagrodami literackimi w kraju (Nike, Silesius, Gdynia). A co na to sam zainteresowany? Od czasu uruchomienia w 1990 roku debiutanckimi Neniami i innymi wierszami monotonnej, retorycznej machiny, pozostaje ten sam, choć przecież z każdym kolejnym utworem, kolejną książką – inny. A przy okazji – piekielnie trudny, o czym wie każdy, kto próbował swoich sił w bliższej lekturze tych niepozornych tekstów. Brakuje mi trochę odczytań akcentujących polityczno-społeczne ostrze utworów Dyckiego, który, na marginesie mówiąc, pośród innych swoich zalet, wydaje mi się też bardzo przenikliwym komentatorem naszej współczesności, ale po niedawnym odrobieniu zaległości recepcyjnych, sądzę, że teraz i na takie interpretacje przyjdzie czas. Krótko mówiąc, poezja Tkaczyszyna-Dyckiego to idiom nierozerwalnie zrośnięty z doświadczeniem, pozostający najbardziej wyrazistą propozycją językową w literaturze polskiej po 1989 roku.  

Marek Olszewski

Wyrazistość poezji Eugeniusza Tkaczyszyna–Dyckiego jest widoczna od pierwszego do ostatniego (tego samego) wersu. Natrętne powtarzanie mające przywołać przeszłość. Zmarli kryjący się w przyciężkich rymach. Ciągłe poruszanie się w świecie tego samego skrawka języka. Oddalenie się oznaczałoby skazanie na zapomnienie, a przecież nie można wymazać z pamięci nazwisk, obsesyjnych myśli i traum.

Anna Bronowicka

Dycki, jeden z najoryginalniejszych i najbardziej osobnych współczesnych poetów (o czym wspominano już niejednokrotnie), zachwyca. Wiersze tego autora są opowieścią bez końca, wciąż do siebie powracają i nawiązują, dlatego doskonale czyta się je w antologii. Świat Dyckiego wydaje się mroczny, traumatyczny; rzeczywistość upierdliwa, męcząca i dusząca. Psychodeliczne powtórzenia, lawirowanie między odbiciami zmarłych i pół-zmarłych, a oprócz tego ironia, gorzki śmiech – to intryguje i pociąga. 

Anna Kaltbach

inne książki autora