debaty / ankiety i podsumowania

Jeszcze jedna dyskusja o parytetach

Redakcja biBLioteki

Wprowadzenie do debaty „Jeszcze jedna dyskusja o parytetach”.

strona debaty

Wyda­wać by się mogło, że spra­wa tak pro­sta jak prze­strze­ga­nie pary­te­tu płci pod­czas zapra­sza­nia na waż­ne impre­zy lite­rac­kie nie powin­na budzić kon­tro­wer­sji – a jed­nak… 10 maja na stro­nie inter­ne­to­wej „Kry­ty­ki Poli­tycz­nej” uka­zał się pełen nie­po­skro­mio­nych emo­cji tekst Mai Staś­ko zaty­tu­ło­wa­ny Dla­cze­go poeci są wiecz­nie nie­za­spo­ko­je­ni?, w któ­rym autor­ka oskar­ża­ła orga­ni­za­to­rów poświę­co­nych lite­ra­tu­rze spo­tkań i festi­wa­li już nie tyl­ko o pro­mo­wa­nie męskiej nad­re­pre­zen­ta­cji, a wręcz o sek­sizm – głów­nym nega­tyw­nym boha­te­rem tego szki­cu był Mię­dzy­na­ro­do­wy Festi­wal Poezji Sile­sius. 14 maja na jed­no ze spo­tkań tego festi­wa­lu Jaś Kape­la, Szcze­pan Kopyt i Prze­my­sław Wit­kow­ski sta­wi­li się prze­bra­ni za kobie­ty – by w ten spo­sób wyra­zić swój pro­test wobec poli­ty­ki, któ­rą opro­te­sto­wy­wa­ła rów­nież Staś­ko. Zapro­te­sto­wa­ła też Justy­na Bar­giel­ska – jedy­na zapro­szo­na na to spo­tka­nie kobie­ta – odma­wia­jąc przy­jaz­du. W geście soli­dar­no­ści z autor­ką Bach for my baby (i z wszyst­ki­mi inny­mi nie­obec­ny­mi poet­ka­mi) z udzia­łu w festi­wa­lu zre­zy­gno­wał rów­nież Jerzy Jar­nie­wicz.

Inter­net zawrzał. Moż­na by przy­pusz­czać, że w spo­sób jed­no­znacz­ny prze­wa­żać będą gło­sy wspar­cia dla pro­te­stu­ją­cych – ale nie: Maję Staś­ko oskar­ża­no o roz­hi­ste­ry­zo­wa­nie, dok­try­ner­stwo, kary­ka­tu­ral­ne prze­ry­so­wa­nie; hap­pe­ner­ski gest trój­ki poetów wca­le czę­sto oce­nia­no jako tani, bła­zeń­ski, roz­mie­nia­ją­cy wagę pro­ble­mu na bez­rad­ną zaba­wę. I jak to nie­ste­ty czę­sto z dys­ku­sja­mi inter­ne­to­wy­mi bywa – nie oby­ło się bez per­so­nal­nych pod­jaz­dów, moc­nych oskar­żeń, bru­tal­nych cza­sem inwek­tyw (para­fra­zo­wa­ne tuż powy­żej oce­ny to eufe­mi­zmy wobec tego, co wzglę­dem sie­bie mogli usły­szeć Staś­ko, Kape­la, Kopyt, Wit­kow­ski, ale też sekun­du­ją­cy im sym­pa­ty­cy). Z jed­nej stro­ny moż­na się na to zży­mać, z dru­giej jed­nak – trze­ba pamię­tać, że pod­czas dys­ku­to­wa­nia tak waż­kie­go pro­ble­mu w sie­ci (czę­sto z dosko­ku, z tele­fo­nu, usi­łu­jąc się wci­snąć mię­dzy jed­ne­go a dru­gie­go dys­ku­tan­ta) pusz­cza­ją cza­sem ner­wy, złe emo­cje bio­rą górę nad prze­my­śla­nym argu­men­tem.

Doce­nia­jąc wagę pro­ble­mu, posta­no­wi­li­śmy zare­ago­wać na gorą­co – i miej­sce na kon­ty­nu­ację tej dys­ku­sji zna­leźć rów­nież na stro­nach biBLio­te­ki, któ­rej ambi­cją jest prze­cież otwie­ra­nie Biu­ra Lite­rac­kie­go na nowe pisar­skie idio­my, ale też dia­gno­zo­wa­nie i napra­wia­nie tego, co w pol­skim życiu lite­rac­kim nie słu­ży lite­ra­tu­rze tak, jak powin­no. Zda­je­my sobie spra­wę, że spór zata­cza coraz szer­sze krę­gi i że zewsząd poja­wia­ją się coraz waż­niej­sze tek­sty reagu­ją­ce na pro­blem, ale liczy­my, że i u nas wybrzmią gło­sy istot­ne. Kwe­stie, wokół któ­rych chcie­li­by­śmy skon­cen­tro­wać uwa­gę deba­tu­ją­cych, są oczy­wi­ste: jaką fak­tycz­ną rolę peł­nią w poezji pol­skiej kobie­ty, sko­ro tak czę­sto pomi­ja się je w pla­nach wydaw­ni­czych i pod­czas róż­nych zapro­szeń czy nomi­na­cji (zwłasz­cza że moż­na wte­dy dość czę­sto usły­szeć argu­ment, któ­ry trwa w naj­lep­sze mimo całej swej absur­dal­no­ści: poetek nie ma, bo sła­bo piszą); czy orga­ni­za­to­rzy festi­wa­li i redak­to­rzy anto­lo­gii powin­ni prze­strze­gać pary­te­tu płci; co to zna­czy „spra­wie­dli­wie” roz­dzie­lać nagro­dy w tak roz­pa­no­szo­nych w Pol­sce kon­kur­sach lite­rac­kich – czy i tutaj trze­ba mieć wzgląd na płeć, czy też ist­nie­ją jakieś lep­sze mia­ry lite­rac­kiej jako­ści; dla­cze­go pary­tet nie obo­wią­zu­je w gre­miach owe lau­ry przy­zna­ją­cych, choć tu aku­rat jego prze­strze­ga­nie wyda­wać by się mogło czymś rela­tyw­nie pro­stym…

Nade wszyst­ko zaś zale­ży nam, by to, co w gorącz­ce pro­wa­dzo­nej na forach i w por­ta­lach spo­łecz­no­ścio­wych dys­ku­sji nazbyt czę­sto wyra­dza się w pysków­kę i poła­jan­kę, zaowo­co­wa­ło dys­ku­sją na sto­sow­nym do wagi pro­ble­mu pozio­mie argu­men­ta­cji i sza­cun­ku. Kil­ka z prze­pro­wa­dzo­nych na stro­nach Biu­ra Lite­rac­kie­go w ostat­nich latach debat – o nagro­dach lite­rac­kich, o kon­dy­cji współ­cze­snej kry­ty­ki, o kano­nie czy (ostat­nio) o poli­tycz­no­ści for­my wier­sza – poka­za­ło, że jest to moż­li­we i że wca­le nie musi wią­zać się z ogra­ni­cza­niem czy wręcz cen­zu­ro­wa­niem tem­pe­ra­men­tu i bły­sko­tli­wo­ści dys­ku­tan­tów… Dys­ku­sję ini­cju­je­my rów­nież w poczu­ciu jak naj­szczer­sze­go zaan­ga­żo­wa­nia w przy­szłe losy festi­wa­lu towa­rzy­szą­ce­go nagro­dzie Sile­sius, w tro­sce o jego jak naj­wyż­szą jakość; wszak festi­wal ten – po zakoń­cze­niu w zeszłym roku roku wro­cław­skiej przy­go­dy Por­tu Lite­rac­kie­go – wyra­sta na naj­waż­niej­szą w sto­li­cy Dol­ne­go Ślą­ska impre­zę lite­rac­ką. A dla nas dobro lite­ra­tu­ry jest tym, co powin­no wszyst­kich w nią zaan­ga­żo­wa­nych w poczu­ciu odpo­wie­dzial­no­ści łączyć.

Uwa­ża­my też, że wła­śnie biBLio­te­ka, dwu­ty­go­dnik Biu­ra Lite­rac­kie­go, jest miej­scem na taką wła­śnie dys­ku­sję naj­od­po­wied­niej­szym. W począt­kach swe­go ist­nie­nia Biu­ro i Port przy­czy­nia­ły się do utrwa­le­nia dys­kry­mi­na­cyj­ne­go reżi­mu nasze­go życia lite­rac­kie­go – potra­fi­my się do tego przy­znać, tak jak już wie­le lat temu potra­fi­li­śmy wycią­gnąć z tego wnio­ski. Od 1999 roku wpro­wa­dzi­li­śmy do lite­ra­tu­ry pol­skiej szes­na­ście debiu­tu­ją­cych nazwisk (czy­li – sta­ty­stycz­nie – nie­wie­le mniej niż jed­no nazwi­sko rocz­nie). Dokład­nie poło­wa – to poet­ki, z któ­rych nie­mal wszyst­kie (Mar­ty­na Buli­żań­ska, Julia Fie­dor­czuk, Agniesz­ka Mira­hi­na, Bron­ka Nowic­ka, Anna Pod­cza­szy, Julia Szy­cho­wiak) zosta­ły wyróż­nio­ne pre­sti­żo­wy­mi nagro­da­mi i nomi­na­cja­mi. Przed­ostat­ni Port Lite­rac­ki dawał bar­dziej niż jasno do zro­zu­mie­nia, że współ­cze­sna poezja pol­ska wca­le nie musi być zdo­mi­no­wa­na przez poetów – ale wów­czas dało się sły­szeć gło­sy kry­tycz­ne: że sta­wia­jąc na gen­der prze­sa­dza­my, że koniun­tu­ral­nie wyko­rzy­stu­je­my nośny temat, że nie­prze­ko­nu­ją­co kreu­je­my sztucz­ne pro­ble­my. Dziś oka­zu­je się, że – jak­kol­wiek samo­chwal­czo by to nie zabrzmia­ło – mie­li­śmy rację i że pro­blem ist­nie­je, a co gor­sze, ma się w naj­lep­sze. Dla­te­go wła­śnie pyta­my, ze spo­koj­nym sumie­niem i sta­now­czo: cze­mu jest, jak jest?