
piąte królestwo
W piątym królestwie Roman Honet tworzy świat porażający do tego stopnia, że wydaje się, jakbyśmy przenosili się do biblijnej Gehenny czy dantejskich otchłani. Tyle że nigdzie się nie przemieszczamy: kat, funkcjonariusze, wyznawcy, strażnik reprezentują spektrum naszych własnych fobii i ułomności. I żyją między nami: w naszych miastach, w naszym czasie.
strażnik
wierność
człowiek, który wędrował przez węża
ogród ochmańskiego
kamieniarz
kręgi
minuta
promień
urna
cienie naszych miejsc
wyznawcy
curriculum vitae
właściciel
fale, nożyce
wieś – wieczny gen
pożar
kat
maestria
rozrzutność
żonkil
w prochu, w dzwonie
gołębice
ciemnia, róża, krew
wdowiec i złoty mróz
instytut maryi
życzliwi
gloria
[z naszej wyprawy w głąb oka]
msza ladzińskiego
madonna
cień w jeziorze
sąsiedztwo
wstyd i wiśnie
brud
funkcjonariusze
ptak już nigdy
Honet daje to, czego nie potrafi dać Zagajewski, a od czego większość z nas, jak sądzę, jest uzależniona dzisiaj: pikanterię, dosadność, perwersję, okrucieństwo. Honet lepiej zaspokaja nasze zmysły, które przecież programują nasze techniki mówienia o świecie i bycia w świecie. Zagajewski nas usypia, Honet ożywia. W tym sensie daje nam lepszy wgląd w nas samych - dlatego jest nam potrzebny.
Michał Larek
piąte królestwo Honeta to przestrzeń katastrofy przeczuwanej i zarazem spełniającej się na oczach bohatera. Nie po raz pierwszy Honet wplata w swoje apokaliptyczne wizje motyw hitlerowskich Niemiec i Holocaustu. Jest to tylko jedna z masek kataklizmu, który dojrzewa jak larwa pasożyta, gdzieś płytko pod skórą, by raz po raz wydostać się i rozmnożyć. Rzeczywistość nieustannie rozpada się, "ciemność żłobi skazy" w czasie i pamięci, pozostaje tylko samotność wśród mgieł i pustyń. Gdzieś słychać jak "wiatr potrąca wisielca", utopijnego marzyciela próbującego zawisnąć gdzieś pomiędzy niebem i ziemią, by nie podlegać żadnej rzeczywistości.
Marcin Jurzysta
Budowany przez poetę świat przypomina jakieś niezwykłe panoptikum, gabinet osobliwości pełen bezpańskich zwierząt i pokracznych dziwolągów, które jednak są tylko i aż ludźmi. To świat trochę wynaturzony, jakby drugiego gatunku, pozbawiony kontroli i opieki, świat, którego wyrzekł się lub o nim zapomniał nawet Bóg, a jego wyznawcy poddali się nowej religii – konsumpcji [...].
Jacek Hnidiuk
Inne książki autora

