książki / POEZJE

Antypody

Sławomir Elsner

Fragmenty książki Antypody Sławomira Elsnera, wydanej w Biurze Literackim 2 czerwca 2008 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Gołąbki

Kto chce mnie zjeść, musi się naj­pierw wyma­zać.
(Jak się zwie two­ja gum­ka – bud­da czy prze­moc?)

Och, agre­sjo, wpro­wa­dzi­łem się do wnę­trza pla­my.
Skie­ruj się prze­ciw mnie, bo jestem obfi­ty w miłość


Wiersz bez odbiorcy

Kocham cię,

ale nie wiem, gdzie miesz­kasz.
Ta odle­głość nas dzie­li. Upar­cie
szu­ka­łem cię dzi­siaj w cen­trum

Kato­wic, choć mogło to być
zupeł­nie inne mia­sto, inny kraj,
a nawet kon­ty­nent, któ­re­mu

przy­glą­dam się cza­sem na mapie.
Być może zalud­niasz tere­ny
dostęp­ne jedy­nie dla zwie­rząt.

Lecz gdzie teraz ich szu­kać
w tym wie­ku? Trze­ba by się pytać
dzie­ci, któ­re jesz­cze nie mówią lub

Bud­dy. Nie moż­na rów­nież wyklu­czyć,
że miesz­kasz pod albo nade mną,
że z jed­nej i z dru­giej stro­ny masz drzwi.


Czasami ktoś tutaj puka

Słoń­ce przy­wle­kło tu ze wscho­du jakąś
dziw­ną cho­ro­bę. Coraz krót­sze dni wypeł­nio­ne
bia­łym kasz­lem burz. Mniej cza­su na życie.

Muszę być w kil­ku miej­scach naraz, żeby
się nie zdra­dzić. Cień mam szczel­nie owi­nię­ty
w folię, z piw­ni­cy zro­bi­łem sobie dom.

Cza­sa­mi ktoś tutaj puka – patrzę wte­dy
w szcze­li­nę pomię­dzy cegła­mi. Jak kwit­nie
tam kurz? Zupeł­nie tak samo jak tka­ją się
paję­czy­ny w kątach – pięk­nie. Naro­bi­ło się
dużo szu­mu. Cza­sa­mi ktoś tutaj puka
i cien­ka szyb­ka drży, żarów­ka dyn­da
na dru­cie jak maleń­ka czasz­ka.

Kie­dy się prze­pa­li, znik­nę.


Wianuszek

Jestem odwró­co­ny ple­ca­mi. Za mną roz­cią­ga się
mar­twe wybrze­że. Moi rodzi­ce i bra­cia uto­pi­li się
w morzu, morze uto­pi­ło się we mnie.

Uro­dzi­łem się ze skrę­co­nym kar­kiem. Kie­dy kocham,
to nie­na­wi­dzę. Ze skrę­co­nym kar­kiem cho­dzę
na rękach. Mój brzuch mi pod­po­wia­da, że tak ma być.

Kocham swój brzuch, choć jestem odwró­co­ny ple­ca­mi.
Przede mną jest bia­ła ścia­na, na któ­rej wid­nie­ję.


Nikt tutaj na mnie nie czeka

Dzi­siaj śnieg wyglą­da jak szkli­wo. Choć cen­trum
jest bar­dziej roz­my­te niż zwy­kle, to nie ma mgły.
Po pro­stu nikt tutaj na mnie nie cze­ka. Czar­ny

dziób roz­łu­pu­je puste zia­ren­ko na uli­cy posy­pa­nej
pia­chem – tak się nazy­wam. Z dnia na dzień
coraz bar­dziej bled­nę, bo zima odbie­ra mi połysk.

Każe się kłaść pod śnie­giem i drżeć. Dosze­dłem już
tak dale­ko jak odwilż. Pod szkli­stą war­stwą
kapię i pły­nę.


Pamięci

1.
Tu, w zie­mi, jest korzeń, któ­re­go nie moż­na
usu­nąć. Tędy się wra­ca do życia, któ­re minę­ło.
Z dzie­ciń­stwa mam tyl­ko poszar­pa­ne dni
i bli­znę na udzie.

2.
Dwa lata temu w Bel­gii zgi­nął Marek
i cza­sem śni mi się żywy jako mój szef
z pra­cy. Przed wyjaz­dem tam przy­szedł
do mnie i pró­bo­wał grać na roz­stro­jo­nej
gita­rze. Pili­śmy zie­lo­ną her­ba­tę
na poże­gna­nie.

3.
Schro­ni­łem się – teraz tak zosta­nie na dłu­go.
Jesz­cze ma twarz moja mat­ka i ojciec mój.
Te twa­rze się póź­niej roz­my­ją jak kole­gom
z pod­sta­wów­ki. Będę widy­wał je we śnie
jako obce.

O autorze

Sławomir Elsner

Urodzony w 1976 roku. Poeta. Laureat projektu Połów 2008. Za debiutancki tom Antypody otrzymał w 2009 roku Nagrodę Złoty Środek Poezji oraz nominowany był do Nagrody Literackiej Nike oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Mieszka w Irlandii.

Powiązania