recenzje / KOMENTARZE

Antropoeta

Przemysław Owczarek

Autorski komentarz Przemysława Owczarka do książki Jarzmo, wydanej w Biurze Literackim 29 maja 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Tum znaczy dom?
dziennik psa łańcuchowego

obsuwa się twarz, obsuwa mi.

edytuję kartkę. cień długopisu
pisze długopisem, jakby to była
inwokacja do dnia znacznych przesunięć

na białym polu szarzejącym gdzieniegdzie
przez trzydniowe opady śniegu.
mam skansen pod kontrolą.

zabrnąłem do kolan przeciw kolegiacie,
która sroży się w krajobraz z rogami
dwóch wież, jak Boruta z bagien, chociaż

jest tylko nawą metonimii. oczkiem topografii.
i pojawił się czerep bez jeźdźca
księżyc w ramieniu wiatraka.

odkrywasz, że dialektyka
to ruch obrotowy przeciw powietrzu,
ale zgodnie z wiatrem, i kręci się

synteza, jakbyśmy tańcowali z mitem.
niby w zespole, lecz każdy za sobą.
i już byłem blisko własnej sygnatury,

marzłem w oplu opodal Łęczycy, jadąc
do ciebie, zapisując księżyc w polu protokołu.
w czterdziestu ujęciach widma zagrody.

jakbym to ja był pisany,
pisząc ten wiersz,
niby gotów do mieszkania

w odwzorowanym śnie.


Rajcują mnie korespondencje, które tworzą swoisty trójkąt znaczeń między: antropologią i poezją, konkretem i kontekstem, wierszem i tomikiem. Stąd podtytuł Jarzma, zawierający wszystkie punkty styczne tych korespondencji: Zapiski z badań na pograniczu poezji – jakbyś miał/a do czynienia z dziennikiem etnografa zapisanym w formie wierszy.

I tu sprawa się komplikuje, ponieważ musimy wziąć pod uwagę samoświadomość w postaci zdwojonej. Antropolog i poeta wiedzą w dwójnasób (przywołując Rimbauda), że autorskie „ja” to ktoś inny/Inny w doświadczeniu zarówno tekstu, jak i rzeczywistości. Antropolog jest Innym dla badanej kultury – czyli Innym Innego w całokształcie praktyk kulturowych – a także Innym dla samego siebie w lustrze obcej kultury, którą stara się zrozumieć. Poeta wyłania się w wierszu jako Inny wobec samego siebie i jako Inny w rozrzedzonej społeczności praktykujących poezję. Poeta jest Innym światem dla czytelnika. I tu pojawia się pytanie skazane na mętne odpowiedzi, bo kiedy antropolog i poeta w jednej osobie przeglądają się w lustrze świata i tekstu, wyłania się jeszcze ktoś INNY. Hybryda.

Ale czym jest „pogranicze poezji”. Dla mnie, w odniesieniu do Jarzma to międzysfera tekstu poetyckiego i antropologicznego. Rzeczywistość jawi się jako pogranicze poezji, jeśli opowiadamy ją jakby „z ukosa”, językiem spoza przeciętnego normalnego trybu komunikacji językowej, na marginesach naukowego dyskursu, używając środków poetyckich do antropologicznego opisu. Dlatego w podtytule każdego wiersza najczęściej używam słowa „fiszka”, które denotuje formę etnograficznej notatki, zapisku, strony dziennika. Przychodzi tu na myśl także fiszka biblioteczna. Fiszka jako proto-gatunek tekstu naukowego i literackiego?

Można iść w tę stronę, ale jesteśmy na obiecującej ścieżce, którą ktoś już wędrował. Ktoś, kto odszedł z tego świata, i kogo przypomniałem sobie niedawno, kiedy Jarzmo przechodziło ostateczną transmutację. To Michel Leiris, antropolog (etnograf i muzealnik), pisarz i poeta nieco wyobcowany z klanu francuskich surrealistów. Ponad dziesięć lat temu przeczytałem jego Lustro tauromachii, preparowałem notatki do własnego tekstu o naukowych aspiracjach oddając się lekturze esejów Jamesa Clifforda analizującego fenomen surrealizmu etnograficznego, między innymi w tekstach Leiris – uczestnika słynnej francuskiej wyprawy badawczej do Afryki Północnej pod wodzą Marcela Griaule’a. Te badania terenowe, zrealizowane w latach trzydziestych, dostarczyły antropologom ogromną wiedzę o afrykańskich kulturach, jak i pozwoliły zgromadzić kolekcję artefaktów współtworzących następnie ekspozycję paryskiego Muzeum Człowieka. Leiris był jego pracownikiem, ale wcześniej prowadził dziennik wyprawy, który przerodził się w dzieło o niestabilnym tytule Widmowa Afryka. Tomasz Szerszeń określił „nieuchwytność” tego tekstu w następujący sposób (T. Szerszeń, Podróżnicy bez mapy i paszportu, s. 153 – 154.): „To dzieło niemożliwe – jednocześnie dziennik-sennik, notatnik etnograficzny, traktat antykolonialny, powieść podróżnicza, rodzaj spisanego seansu psychoterapeutycznego, surrealizująca proza, wreszcie autobiografia – które chce być tym wszystkim naraz, a jednocześnie samo się podważa, demaskuje, poddaje rozbiorowi. […]Widmowa Afrykajest także radykalnym przykładem dekonstrukcji paradygmatów etnografii/antropologii i literatury, książką, która po raz pierwszy na taką skalę wprowadza antropologa, jako bohatera literackiego, która mówi w jego imieniu.”

Obiecująca ścieżka. Ale idąc po rozmytych śladach Leiris, Jarzmo jako bardzo autobiograficzny tom wierszy pozostawia własny trop, formalnie bardziej poetycki, i dokonuje połączenia praktyki poetyckiej i antropologicznej w amalgamat pierwiastków i substancji o odmiennych proporcjach. Doświadczenie antropologiczne i poezja tworzą tu stop, którego recepturę dyktuje autonomia losu kształtowanego w innych warunkach historycznych, egzystencjalnych i twórczych. I tyle, jeśli chodzi kontekst, a teraz konkret: relacja „ja” – Inny. omawianym wierszu.

Kilka lat temu, jako kurator zespołu etnograficznego Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, byłem odpowiedzialny za wyposażenie w zabytki nowo powstałego skansenu – niewielkiej Łęczyckiej Zagrody Chłopskiej w Tumie pod Łęczycą – oraz stworzenie programu wystawienniczego i kulturalnego tej filii. Podobnie jak Leiris wyprawiałem się w teren, żeby w obszarze powiatu o najlepszych glebach w Polsce i wysoko zindustrializowanym rolnictwie odnaleźć zabytki i artefakty, które świadczyłyby o kulturze materialnej dawnej łęczyckiej wsi. Te badania w niewielkiej skali terenu, w społeczności operującej tym samym językiem co badacz, także oferowały doświadczenie pewnego rodzaju inności. Udało się pozyskać zabytki z okresu międzywojnia, ale też w trakcie tych eskapad, penetrowania opuszczonych domostw, grzebania po strychach zamieszkałych jeszcze starych chałup, targowania się z rolnikami, pojawił się świetny materiał etnograficzny dotyczący czarownictwa (pisze o tym w „Arteriach” 2016 nr 24 podhasłem Złudne). Zapisane historie o czarownicach rzucających uroki, odczyniających je owczarzach, magicznych zabiegach i praktykach służących kanalizowaniu konfliktów międzyludzkich na wsi – najczęściej na tle ekonomicznym – zawierały podobne w strukturze treści, które Leiris pozyskał w Etiopii badając między innymi kulty opętania. Tworząc program Łęczyckiej Zagrody Chłopskiej, pracując z miejscowymi Kołami Gospodyń Wiejskich, muzykantami i artystami ludowymi, odtwarzałem wraz zespołem etnografów jakąś wizję quasi tradycyjnej kultury, która oczywiście już nie istnieje w swojej ludowej formie. Skansen jest fantomem.

Powyższy wiersz był najpierw notatką zapisaną w kalendarzu, która powstała w styczniu, chyba 2014 r., podczas okresowej kontroli pracy skansenu i jego funkcjonowania podczas zimowych miesięcy. Zagościłem na niedługi czas u miejscowego karczmarza, życzliwego dla skansenu sąsiada o długachnych szlacheckich wąsach. Noc była jasna, księżyc w pełni, kopny śnieg pochłaniał mocne żółtawe światło. Wziąłem aparat i poszedłem do skansenu strzelić parę fotek na stronę muzeum. Księżyc świecił w „ramieniu wiatraka”, brnąłem po kolana tuż za zagrodą, by sfotografować Tumski nocny pejzaż. W oddali romańska kolegiata strzegła łąk i śródpolnych zadrzewień. To był spacer pełen dość ważnych przemyśleń na temat mojej pracy w instytucji i coraz trudniejszych działań z zespołem. Sporządziłem protokół z kontroli skansenu. W małym notatniku zapisałem parę fraz, które po roku ułożyły się w wiersz.

Zerknijmy na jego pierwsze frazy: „Inny” odsłania się, gdy „obsuwa się twarz”. Poza nią mieści się nierozpoznane oblicze. Wiersz jest cieniem prawdziwych wydarzeń w terenie, dlatego pisze go „cień długopisu”, a ten poetycki gest wskazuje na realną sytuację powstawania notatki. „Inwokacja” przywołuje moment odwiedzin skansenu. Brnięcie w śniegu po kolana sugeruje przekorny stosunek do średniowiecznej świątyni, jako architektonicznej przestrzeni sacrum. Kolegiata z wieżami przypomina rogaty łeb Boruty. Legendy o tym ambiwalentnym, czasem bardzo pomocnym diable, stanowią jądro opowieści demonicznych składających się na miejscowy folklor. Kolegiata jest częścią całości lokalnego mikrokosmosu, stanowi „nawę metonimii”, bo jest najstarszym zabytkiem odsyłającym nas do lokalnego mitycznego arche. Księżyc w pełni to głowa bez jeźdźca, która w ramieniu wiatraka – wers jest ekfrazą fotografii, którą wykonałem tamtej nocy – prowadzi do obrazu młyna wietrznego jako kołowrotu mitu i zarazem możliwej figury dialektycznej operacji, która może służyć naukowej analizie, choćby w wersji jednego z moich mistrzów – Waltera Benjamina. Fraza konotująca zespół etnografów prowadzi mnie do własnej sygnatury i jej chwiejnego statusu projektowanego przez filozofię śmierci autora. Ale te kilka zwrotek eksponuje tyle konkretów, że praca interpretacji nie wyklucza jego „zmartwychwstania” pod imieniem i nazwiskiem w formie dokumentującej pobyt w terenie. Czterdzieści ujęć widma zagrody to swoista kwarantanna dla „ja”, a zarazem perspektywiczna nadświadomość prowadząca do konstatacji, że w skansen wpisana jest widmowość dziejów. Jeśli „skan” to efekt odwzorowania dokumentu czy obrazu, to skansen jest odwzorowanym „snem” o przeszłości, która już nie istnieje. „To było”, historia to zaświaty. Sygnatura autora jest tak samo widmowa: odautorskie „ja” przechodzi w „ty” między „zabrnąłem” a „odkrywasz”. Antropoeta mierzy się z własną Innością. Do kogo wraca podmiot liryczny „marznąc w oplu”? Do kobiety, muzy, a może do jednej z własnych postaci stanowiących plejadę widmowej nad/świadomości.

Wiersz pisze więc kogoś, kogo do końca tu nie rozpoznamy, chociaż wyszedł z domu i pojechał w delegację, by sporządzić protokół. Czy wiersz pisze wersję antropologii samego siebie – praktyki tak bliskiej Michelowi Leiris? Coś jest na rzeczy, ale jakby projektuje własny „skansen”, w którym jedno z „ja” wydaje się wędrować śladem wybitnego francuskiego pisarza, gdy ów trop wchodzi w niezaplanowany dialog, krzyżując się ze śladem etnograficznej eskapady w Tumie. Ale czy tak się sprawy mają, to musisz sam/a rozstrzygnąć. Wskazówką może tu być cytat z Widmowej Afryki, kilka zdań antropoety o niewątpliwie janusowym obliczu:

Socjolog i psycholog coraz bardziej zagęszczają swoje sieci poznawcze, naznaczeni przez
o b i e k t y w n o ś ć, zawsze jednak będą zajmować pozycję obserwatora, która wiąże się z
s u b i e k t y w n o ś c i ą. […] Jedynym człowiekiem mogącym sobie rościć prawo, by powiedzieć, że rozumie życie w samej jego substancji, jest poeta; znajduje się on w samym sercu tego, co rozgrywa się między dwoma polami: obiektywność – subiektywność. Rozdarcie – to jego sposób, by je wyrazić; rozdarcie, którym się żywi i którego jest porte-parole. Tymczasem istnieją rozmaite sposoby bycia poetą. (cyt. za: T. Szerszeń, Podróżnicy, s. 170.).

Tego samego rozdarcia doświadcza antropolog w swoich rozmaitych sposobach bycia antropologiem.

O AUTORZE

Przemysław Owczarek

Urodzony w 1975 roku. Poeta, z zawodu antropolog kultury, doktor nauk humanistycznych, redaktor, animator, muzealnik, wykładowca twórczego pisania. Autor siedmiu książek poetyckich. Laureat Nagrody im. Jacka Bierezina za debiut książkowy. Za poemat prozą Cyklist (2009) nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia i uhonorowany nagrodą Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek za książkę poetycką. Jego wiersze tłumaczono na język angielski, niemiecki, bośniacki i bułgarski.

powiązania

Czołgacz, pełzacz, tropiciel

wywiady / O KSIĄŻCE Jakub Skurtys Przemysław Owczarek

Rozmowa Jakuba Skurtysa z Przemysławem Owczarkiem, towarzysząca premierze książki Przemysława Owczarka Katawotra, wydanej w Biurze Literackim 19 lutego 2024 roku.

WIĘCEJ

Wiersz doraźny: Dzień gniewu

utwory / premiery w sieci Grzegorz Wróblewski Jakub Kornhauser Joanna Mueller Karol Maliszewski Przemysław Owczarek Zbigniew Machej

Pozakonkursowy zestaw „Wierszy doraźnych 2018” autorstwa Jakuba Kornhausera, Zbigniewa Macheja, Karola Maliszewskiego, Joanny Mueller, Przemysława Owczarka, Grzegorza Wróblewskiego.

WIĘCEJ

Literatura na wysypisku kultury

nagrania / Stacja Literatura Marta Koronkiewicz Marta Podgórnik Piotr Matywiecki Przemysław Owczarek Robert Rybicki

Spotkanie autorskie “Literatura na wysypisku kultury” z udziałem Piotra Matywieckiego, Przemysława Owczarka, Marty Podgórnik, Roberta Rybickiego i Marty Koronkiewicz w ramach festiwalu Stacja Literatura 22.

WIĘCEJ

Antropoeta w jarzmie wywiadu

wywiady / O KSIĄŻCE Paweł Kaczmarski Przemysław Owczarek

Rozmowa Pawła Kaczmarskiego z Przemysławem Owczarkiem, towarzysząca premierze książki Jarzmo, wydanej w Biurze Literackim 29 maja 2017 roku.

WIĘCEJ

Stojąc na jednej nodze

dzwieki / RECYTACJE Przemysław Owczarek

Wiersz zarejestrowany podczas spotkania “Odsiecz 2013” na festiwalu Port Wrocław 2013.

WIĘCEJ

Rosół czterech kultur

dzwieki / RECYTACJE Przemysław Owczarek

Wiersz Przemysława Owczarka zarejestrowany na spotkaniu „Odsiecz 2013” podczas festiwalu Port Wrocław 2013.

WIĘCEJ

Regulamin pracowni. O Preparatach Przemysława Witkowskiego

recenzje / ESEJE Przemysław Owczarek

Recenzja Przemysława Owczarka z książki Preparaty Przemysława Witkowskiego.

WIĘCEJ

Honet "dziecko" i dzieci Honeta – nieustanna mediacja

recenzje / ESEJE Przemysław Owczarek

Recenzja Przemysława Owczarka z książki baw się Romana Honeta.

WIĘCEJ

Antropoeta w jarzmie wywiadu

wywiady / O KSIĄŻCE Paweł Kaczmarski Przemysław Owczarek

Rozmowa Pawła Kaczmarskiego z Przemysławem Owczarkiem, towarzysząca premierze książki Jarzmo, wydanej w Biurze Literackim 29 maja 2017 roku.

WIĘCEJ

Zmęczony burz szaleństwem

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recenzja Jakuba Skurtysa z książki Jarzmo Przemysława Owczarka, wydanej w Biurze Literackim 29 maja 2017 roku.

WIĘCEJ

Tu przemawia dzikie serce

recenzje / ESEJE Marek Bieńczyk

Recenzja Marka Bieńczyka, towarzysząca premierze książki Przemysława Owczarka Katawotra, wydanej w Biurze Literackim 19 lutego 2024 roku.

WIĘCEJ