recenzje / ESEJE

Labirynty pamięci

Patrycja Chajęcka

Recenzja Patrycji Chajęckiej z książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Lubczyk na poddaszu
to historia uniwersalna.
Opowieść o małżeństwie,
które próbuje zmierzyć się
z monotonią codziennego życia.
W tym celu pewnego dnia
małżonkowie decydują się
wyjechać. Podróż staje się
dla obojga wędrówką
w głąb siebie
oraz do siebie.

(Natalka Śniadanko, Lubczyk na poddaszu, tł. Klenia Kaniewska, Wrocław: Biuro Literackie, 2014)

Książka Natalki Śniadanko to jednak prze­de wszystkim opowieść o pamięci, w której równie ważna, jak miłosna relacja dwójki bohaterów (jeśli nie ważniejsza), okazuje się ich przeszłość. Powieść ukraińskiej pisarki cała utkana jest bowiem ze wspomnień.

Główni bohaterowie – Sarona i Saron – znali się właściwie od zawsze. W dzie­ciństwie chodzili do jednego przedszko­la, potem do tej samej szkoły. Zięć i syno­wa – mówiły o swoich pociechach matki, które – jak łatwo się domyślić – również były dobrymi przyjaciółkami. Pół żartem, pół serio można więc powiedzieć, że mło­dzi byli sobie przeznaczeni. Nic dziwnego, że kiedy po latach zdecydowali się stanąć na ślubnym kobiercu, dla nikogo nie by­ło to zaskoczeniem. Widać tak miało być. Ich drogi rozeszły się tylko raz. Gdy Sa­ron, wbrew woli rodziców, zdecydował, że nie zostanie cenionym prawnikiem i wyjechał wraz z nimi za granicę. Po jakimś cza­sie wrócił z odrobiną oszczędności i zaczął pracę jako szef kuchni w drogiej francuskiej restauracji. Sarona zaś została właściciel­ką biura podróży. Ot, historia jakich wiele. Trochę romans, trochę – proza życia. A jednak, wbrew powyższemu streszczeniu i ste­reotypowej na pozór fabule, książka Na­talki Śniadanko nie ma w sobie za grosz sentymentalizmu.

Podróż – nieustannie przekładana (zawsze pojawiały się tak zwane „obiektywne okoliczności”, które uniemożliwiały realizację zamierzeń) – stała się punktem zwrotnym w życiu małżonków. Pewnego dnia posta­nowili jednak nie zwracać uwagi na nara­stające z dnia na dzień problemy (które, jak się wydaje, tkwiły przede wszystkim w ich głowach), spakować walizki i wsiąść do sa­mochodu. Zdecydowali, że będą poruszać się chaotycznie, bez żadnego konkretnego celu, zgodnie z nastrojem, kierując się cie­kawą nazwą miejscowości lub wybierając na chybił trafił miejsca na mapie. Czasami decydujący mógł być drobiazg – widok jeziora, rozpiętej między gałązkami pajęczyny czy ochota na spacer po lesie. Nie chcieli się ograniczać, decyzje miały być spontaniczne. Gdy męczyła ich jazda samochodem, zatrzymywali się w pierwszej napotkanej wiosce w po­szukiwaniu miejsca na nocleg. Tak przypadkiem trafili na tajemniczy, zagubiony w lesie hotel, w którym podczas rejestracji nie zadawano standardowych przy tego typu czyn­ności pytań o imię, nazwisko, datę urodzenia czy miejsce zamieszkania, lecz o pierwsze wspomnienia z dzieciństwa, ulubione potrawy, napoje i książki oraz na przykład ilość cza­su poświęcaną tygodniowo marzeniom.

Pobyt w hotelu ma ułatwić małżonkom przemyślenie najważniejszych dla nich spraw. Ma również pomóc im zmienić powierzchowne podejście do życia. Tak aby pomimo po­śpiechu potrafili skoncentrować się na tym, co najistotniejsze. Staje się więc przerwą w co­dziennej egzystencji, odpoczynkiem od zwykłej szamotaniny, chwilą oddechu i zachętą do spojrzenia w głąb siebie. Wszystko to pod czujnym spojrzeniem administracji, która w listach informuje pensjonariuszy o postępach w realizacji „zadania”, a każde małe „zwy­cięstwo” w walce z samym sobą nagradza rozszerzeniem ich praw.

Każde z dwójki bohaterów reaguje trochę inaczej na nową sytuację. Saron na początku nie bardzo wie, gdzie ma się podziać. Nie potrafi całymi dniami nic nie robić. Bezczyn­ność go dobija. Zamiast umierać z nudów w hotelowym pokoju, woli chodzić na space­ry. Nerwowymi krokami przemierza okolicę, wciąż odczuwając potrzebę zajęcia się czymś konkretnym. Dopiero po kilku dniach zaczyna dostrzegać rzeczy, na które wcześniej nie zwracał uwagi. Spaceruje wolniej, ucząc się kontemplować widoki otaczającej go przyro­dy. Sarona zaś pogrąża się we wspomnieniach, których robi się coraz więcej i więcej, jak­by „ustawiały się w kolejce jedno za drugim”. Bohaterka odczuwa „potrzebę powrócenia do każdego z nich”, aby ponownie przeżyć dane zdarzenie.

To dla niej nowe doświadczenie. Nigdy wcześniej nie musiała porządkować swojego życia. Co prawda, wspomnienia były dla niej ważne, jednak nie przypisywała im dotąd szczególnego znaczenia. Przypominały raczej tło czy bibelot, którym można zapełnić czas oczekiwania, podróży czy też bezsenności. Ewentualnie – podzielić się z bliskimi. „Wydawało się, że zawsze są gdzieś obok, sklasyfikowane według ważności, i nie potrzeba wysił­ku, aby dzielić je na istotne i te drobiazgowe, niewarte przypomnienia”. Zaczęła rozmyślać o rzeczach, które wcześniej uważała za błahostki niegodne uwagi. Zaczęła też czerpać przyjemność z powtarzalności, której dotychczas się wystrzegała, chwytając się każdego nowego doświadczenia. Pobyt w hotelu skłonił ją do zrobienia, porządku w swoim życiu, pozostawienia w nim tylko rzeczy naprawdę niezbędnych.

Po kilku dniach od przyjazdu – dniach, a może tygodniach lub miesiącach, czas w po­wieści wydaje się bowiem płynąć własnym trybem – małżonkowie zaczynają pisać do siebie listy, w których wymieniają się wrażeniami ze wspólnych podróży, opowiadają o wzajemnych relacjach i potrzebach, o tym, czego ich zdaniem brakuje tej drugiej osobie, czego od niej oczekują. Piszą o doznaniach z dzieciństwa przepełnionych zapachami świeżo upieczonego chleba i domowego dżemu robionego przez babcię. Pojawia się też temat zdrady oraz próba zbudowania na nowo małżeńskiej więzi. Na światło dzienne wychodzą problemy, o których nigdy wcześniej nie rozmawiali, na przykład relacje Sa­rona z rodzicami. Mężczyzna dopiero teraz decyduje się otworzyć i opowiedzieć o swojej przeszłości.

Z listów wyłaniają się doskonale portrety psychologiczne kobiety i mężczyzny. Uzu­pełnione pamięcią o wydarzeniach, które bohaterowie starali się wcześniej zachować dla siebie. Już na początku książki wiadomość o śmierci dziadka wywołuje w Saronie istny potok obrazów. Przywołuje dziecięce wyprawy na jeżyny, na które jeździła jego niedaw­no kupionym UAZ-em, opowieści ojca o dzieciństwie spędzonym w cyrku czy jego kuli­narne wyczyny.

Natalka Śniadanko sprawnie buduje wewnętrzne światy bohaterów. Nie potrzebuje do tego szczegółowych analiz psychologicznych. Wystarczą jej drobne epizody, pozornie nic nieznaczące słowa i znaki. Wystarczą wspomnienia zapachów, smaków oraz kolorów, które mówią o wiele więcej niż długie opisy czy odnarratorskie komentarze. Prostota ję­zyka współgra z powrotem do najprostszych (najczystszych?) emocji. Jakby autorka chcia­ła powiedzieć, że właśnie z tych kilku wspomnień i ulotnych wrażeń składa się ludzkie ży­cie. Że jest to bagaż, który nosimy w sobie i który należy pielęgnować, ponieważ to on określa, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. A przy tym ukraińska pisarka nie epatuje nad­miernym patosem. Lubczyk na poddaszu to powieść cicha i delikatna, skupiona na szczegó­le – i w tym tkwi jej największa wartość.


Recenzja ukazała się w „Nowych Książkach” nr 7/2014. Dziękujemy Autorce i Redakcji za wyrażenie zgody na przedruk.

O AUTORZE

Patrycja Chajęcka

Z wykształcenia antropolożka, serbistka i filolożka polska, studiowała też etnologię i kroatystykę na Uniwersytecie w Zagrzebiu, doktorantka w Instytucie Slawistyki PAN, sekretarz redakcji czasopisma „Slavia Meridionalis”, recenzje książkowe, szkice i eseje publikowała m.in. w „Nowych Książkach”, „Twórczości”, „eleWatorze”, „Fabulariach” oraz „Arteriach”.

powiązania

Głosy kobiet

recenzje / ESEJE Patrycja Chajęcka

Recenzja Patrycji Chajęckiej towarzysząca premierze książki Zegary w pokoju matki Tanji Stupar-Trifunović (w przekładzie Miłosza Waligórskiego), wydanej w Biurze Literackim 9 sierpnia 2021 roku.

WIĘCEJ

Kronikarz czasu

recenzje / ESEJE Patrycja Chajęcka

Recenzja Patrycji Chajęckiej tomu Książka o Unie Faruka Šehicia, który ukazał się nakładem Biura Literackiego w wersji elektronicznej 28 sierpnia 2017 roku.

WIĘCEJ

Labirynty pamięci

recenzje / ESEJE Patrycja Chajęcka

Recenzja Patrycji Chajęckiej z książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Głos Ukrainy w trybie żeńskim: Natalka Śniadanko

nagrania / Z Fortu do Portu Natalka Śniadanko

Spotkanie autorskie “Głos Ukrainy w trybie żeńskim” z Natalką Śniadanko w ramach 19. festiwalu literackiego Port Wrocław 2014.

WIĘCEJ

Niebezpieczne związki…

recenzje / ESEJE Emilia Walczak

Recenzja Emilii Walczak z książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Labirynty pamięci

recenzje / ESEJE Patrycja Chajęcka

Recenzja Patrycji Chajęckiej z książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Brakuje mi twojej szczerości…

recenzje / ESEJE Justyna Radomińska

Recenzja Justyny Radomińskiej z książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Fragment z komentarzem Natalki Śniadanko

recenzje / KOMENTARZE Natalka Śniadanko

Autorski komentarz Natalki Śniadanko do fragmentu książki Lubczyk na poddaszu.

WIĘCEJ

Drobnostki i nostalgiczne epizody

recenzje / IMPRESJE Olha Bedryk

Esej Olhy Bedryk towarzyszący premierze książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Śniadanko na poddaszu

recenzje / IMPRESJE Łukasz Saturczak

Esej Łukasza Saturczaka towarzyszący premierze książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Linijka po linijce

recenzje / IMPRESJE Andrij Lubka

Esej Andrija Lubki towarzyszący premierze książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Zakręty i wygięcia

recenzje / IMPRESJE Julia Dżuhastrjanśka

Esej Julii Dżuhastrjanśkiej towarzyszący premierze książki Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko.

WIĘCEJ

Natalia Śniadanko

recenzje / IMPRESJE Ksenia Kaniewska

Esej Kseni Kaniewskiej towarzyszący premierze książki Lubczyk na poddaszu Natalii Śniadanko.

WIĘCEJ