utwory / premiery w sieci

Znak za pytaniem

Konrad Wojtyła

Premierowy zestaw wierszy Konrada Wojtyły.

[znak za pytaniem]

Na stos rzu­ca się wszyst­ko, co naj­bar­dziej podo­ba­ło się zmar­łe­mu za życia, łącz­nie ze zwie­rzę­ta­mi; nie tak daw­no palo­no ze zmar­łym rów­nież jego nie­wol­ni­ków oraz oso­by naj­bar­dziej lubia­ne.
(Caius Iulius Caesar)

Zrób mi stos i opisz skok na świę­tość,
i śnieg, i ołtarz w mar­twym punk­cie;
kłam, że w nocy skra­pla się
rtęć, a bro­kat sta­rej archi­tek­tu­ry
błysz­czy się i lśni – mów, że śli­ni nas sen i
przez sen jest zły, że tu masz to, a tam masz nic,
albo że obłęd; że skut­ki sutry. Hima­la­je
bez zabez­pie­cze­nia – w naj­lep­szym razie
rak albo hipo­ter­mia; że humor fleg­my, dow­cip
co nie bawi niko­go poza zba­wia­nym; że nie ist­nie­je
nic, na co moż­na by się powo­łać – nie woła nas,
co mogło­by ist­nieć; że wszyst­ko uchy­la się
przed zna­cze­niem, i boi się, i drży;
że mie­rzy­my się już mia­rą rze­czy osta­tecz­nych
i ten gest, co otwie­ra wszyst­kie drzwi; że
ogień, że krzyż i chęć; że runo i grzech,
i jak wypa­dasz z ram wier­sza i spa­dasz; że
śpią­cy od wie­ków lama chwy­ta cię – i kie­dy skre­ślasz
języ­kiem znak za pyta­niem, że.


[zdania na wypadek życia]

Szy­mo­no­wi Słom­czyń­skie­mu

Lice­ali­sta uto­pio­ny w Wiśle pły­wa sobie w naj­lep­sze.
Ksiądz ze skrę­co­nym kar­kiem spo­wia­da się w naj­gor­sze.
Były pre­mier żywo tor­tu­ro­wa­ny w myśl wła­snej usta­wy.
Tłu­macz­ka z pode­rżnię­tym gar­dłem dusi kacz­kę-sta­rusz­kę.
Wszy­scy boha­te­ro­wie nie żyją, a mor­der­cy nie pono­szą kary.
Giną dowo­dy, pro­ce­sy zatrzy­mu­ją się w mar­twym punk­cie.
Zło­ta kar­ta roz­kła­da się w mule set­ka po set­ce; orzeł po resz­ce.
Duch lice­ali­sty, choć prze­cież sko­nał, ma swo­ją pre­mie­rę.

Tak, umie­ra się.
Nie, ina­czej żyje.

Ksiądz wca­le jesz­cze nie­sę­dzi­wy gna pod dom byłe­go pre­mie­ra
jak­by kolo­rat­ka odci­na­ła mu gar­dło. Ducha lice­ali­sty dusi
kacz­ka-sta­rusz­ka. Naj­lep­sze usta­wy to te ze skrę­co­nym kar­kiem.
Myśli w Wiśle i sel­fie w alej­ce cmen­ta­rza nad świe­żym gro­bem,
bo i pogrzeb świe­ży w tru­mien­kach topio­ne­go słoń­ca. Ktoś
kła­dzie wie­niec, ktoś inny mowę. Sznur liter i żyd, co się koły­sze.
Pre­mie­ra żalu. Kacz­ka-sta­rusz­ka tłu­ma­czy na hebraj­ski usta­wy i wier­sze.
Przyj­dą uchodź­cy, by wyko­pać nas żyw­cem. Naj­gor­sze w naj­lep­sze.


[na wodzy]

Mędr­cy z Bli­skie­go Wscho­du
Całun z Lubli­na wcią­ga­ją do morza
– przez noz­drza. Chy­ba zupeł­nie zapo­mnie­li,
że Beatle­si byli popu­lar­niej­si od Chry­stu­sa.
Na nic zda się ta kolej­na sta­cja, rano rana
i kopia cał­kiem nie do nicze­go. Ręka w bok,
skok, wyskok. Jakoś musi­my to prze­trwać.
Ist­nie­je prze­cież tyle spo­so­bów na mar­no­wa­nie
cza­su i gwoź­dzi. Holen­der­skie fety­sze, nud­ne
pomy­sły na nisz­cze­nie prze­ły­ku i wątro­by.
Pory­wa nas spo­kój na wydmach. Roz­twór –
pro­szę bar­dzo prze­lać do szklan­ki. Być
dla niko­go i wszyst­kich. Szu­wa­ry i ćmy.
W bagaż­ni­ku roi się od nad­mia­ru pia­sku,
liter i sper­my. Jeste­śmy we wszyst­kim.
Mikro­wło­ski jeżą się na mokrych udach.
Ktoś zala­ne­go w tru­pa nosi wzdłuż żywej pla­ży.
Nudy­ści nudzą się i tar­mo­szą po sut­kach.
Trzci­ny zie­lo­ne jesz­cze trzy­ma­ją nie­bo
na wodzy mani­chej­skich psal­mów.


[martwota]

Zda­je się, że jesteś tyl­ko po to,
żeby cię zmar­no­wać. Lipiec nie­le­gal­nie
wymy­ka się sze­lesz­czą­cym pod­nie­tom
języ­ka i nie­wi­dzial­nych zna­ków. Co teraz
będzie? Plot­ka na Plan­tach. Teo­lo­gia
nie jest zbyt ponęt­na, choć wyka­zu­jesz
ponad­prze­cięt­ną namięt­ność. Szewc
bez butów dziec­ka cho­dzi na mili­cję. Ale,
by aż tak pobłą­dzić? Wyklu­czo­ne; by iść,
gdy się tonie i nakła­da­ją się fale pusz­cza­ne
przez morze. Nie chce nam się roz­stą­pić,
ani czar­ne ani czer­wo­ne. Pach­ną grze­chem
hote­lo­we poko­je i wiej­skie sto­do­ły.
Jedwab­ne sny o Jedwab­nem, Sini­ca sinie­je.
Cho­dzi nam już o nic. Żad­nych pytań.
Za oknem pada; jeden za dru­gim. Pogro­my.
Burze. Zawi­ło­ści róż­ne albo­wiem histo­rycz­ne.


Nie ma nicze­go, Frank. Nie ma nic. Zaklę­cia,
zera i prze­cin­ki, na któ­rych wie­sza się
wzrok. Rej­tin­gi lecą w dół. Nie ma stóp,
skraw­ka świa­ta. Nic, co może zawieść, zwieść.
Wszyst­ko ginie w ginie. Ład­nie nam tyl­ko w pia­chu,
pięk­nie tam nam, więc ogar­nia nas ta uro­cza
nie­dba­łość świa­tła. Daj­my na to wyspa wysp
bez moż­li­wo­ści Islay. Nie powiesz mi prze­cież,
że mor­ska sól, oset i torf.

Ewan­ge­lie, w któ­rych mówi się o życiu, Frank,
mają nas naprze­ciw­ko. Taka baśń o moż­no­ści
nie­by­cia z sobą samym. Stra­szy wyso­ki kurs.
Jak tak dalej pój­dzie, zruj­nu­je nam życie
ta jeba­na Szwaj­ca­ria. Już teraz mści się
za uro­jo­ne krzyw­dy. Krze­si­wo nie­sie, pali,
zęby wyry­wa. Za wiel­kim murem fie­sta.
Mar­twi dość żwa­wo wycho­dzą zja­dać żywych.

Świę­cisz egzor­cy­zmy z takim namasz­cze­niem,
jak­byś został kamer­lin­giem, Frank. Jak­by łza
spa­dła z eme­ry­to­wa­nej powie­ki gwar­dzi­sty
na plac świę­te­go Pio­tra. O łatwo mi coraz trud­niej.
Jestem już tyl­ko tym, co przed. O! Na przy­kład
obrę­cze chmur, w któ­re pró­bu­ję jesz­cze zła­pać
słoń­ce albo wszyst­ko, co się rusza.

Nie­bo robi za złe. Jest już wszyst­ko, co naj­gor­sze,
w naj­lep­szym razie. Gdy­bym miał znów przyjść, Frank,
zary­gluj drzwi. Ser­ce miej. Wciąż nie prze­cho­dzi mi
ocho­ta, by zoba­czyć two­ją minę, gdy z modlitw o twar­de gałę­zie
zisz­czą się nam wyką­pa­ne w żalu żołę­dzie. Z poli­sy
na wypa­dek życia już tyl­ko śmierć.


[ niepoliczalne ]

Już poli­czo­ne i zabra­ne to, cośmy z czu­ło­ścią bra­li ze złej stro­ny.
Bawi nas to jak radziec­ki cyrk wiel­ki naj­mniej­szych ludzi świa­ta.

Wło­sa ćwierć zabu­rza pro­por­cję świę­te­go obraz­ka wier­nym
sta­niem, ssa­niem, byciem w prze­strze­niach tych i każ­dych innych,

figlar­nych nie­zdar­nych, gdzie chęć na część cia­ła, skra­wek jakiś; war­gi
bez­ro­bot­ne, bzdur­ne i bez­wol­ne; ani lep­sze ani gor­sze. Wszyst­ko będzie

nam za złe wzię­te i poli­czo­ne; nie­po­ję­te. Bra­ki i nad­wyż­ki, hos­sa i bek­sa.
Pro­me­sa dla bycia kimś innym niż się chcia­ło. Tele­gra­my z miejsc,

w któ­rych nigdy się nie było i nie będzie. Mej­le z ziem obcych i rzad­kich,
ese­me­sy z klęsk osta­tecz­nych, tor­nad, kościo­łów lute­rań­skich, ewan­ge­lic­kich,

syna­gog peł­nych pustych ławek i koły­szą­cych się ciał w takt mia­ro­we­go kadisz.
Prze­ła­ma­nie się nastą­pi w ostat­nich minu­tach meczu. Powtór­ka z chle­bem.

Nim nadej­dzie kolej­ny przy­pływ wód zamknię­tych, otwar­tych, bez­po­śred­nio
obcych i nad­zwy­czaj­nie bli­sko dale­kich, czas zwy­my­ślać naj­prost­sze histo­rie.

Mat­ka stoi na kra­wę­dzi chod­ni­ka. Znów odpust. Pisto­le­ty na wodę i kapi­szo­ny.
Pro­ce­sja do gril­la i z powro­tem. Kie­dy już się prze­że­gnasz – wra­ca­my pod kościół.


[kapliczka mnożenia]

Bolą mnie mię­śnie, o któ­rych ist­nie­niu
nie mia­łem poję­cia. Do tej pory, ze spraw
mniej powsze­dnich, wypro­wa­dza­ła mnie
z rów­no­wa­gi tyl­ko prze­pro­wadz­ka do miejsc
osta­tecz­nych. Gubi­my się w naj­biel­szych z miejsc.
Wyjeż­dża­my tam, gdzie powie­trze jest wol­ne
od tle­nu piel­grzym­ki; pro­ce­sje, sece­sje i zwło­ki
w sta­wie. Widzia­ne góry z Jasnej Góry, nenu­fa­ry
i kaczeń­ce. Bre­xit namie­szał na nie­bie. Tanie loty
jesz­cze tań­sze. Mamy do sie­bie już cał­kiem bli­sko.
Ołtarz z kadzi­dłem i papież, co poty­ka się i upa­da.
Kon­se­kwen­cje wyro­ku mno­ży­my w pamię­ci.

O autorze

Konrad Wojtyła

Urodzony w 1979 roku – poeta, dziennikarz, krytyk literacki. Wiceprezes Fundacji im. Sławomira Mrożka. Publicysta Radia Szczecin. Wydał pięć tomów poetyckich; ostatnio: może boże (Lubuski Wawrzyn Literacki 2010) i Czarny wodewil (2013). W 2014 roku ukazała się jego książka Rewersy. Rozmowy literackie. Rok później przełożył z jidisz na polski nieznane wiersze Eliasza Rajzmana zebrane w tomie Mech płonący (2015). W latach 2005-2009 zastępca redaktora naczelnego kwartalnika literacko-filozoficznego [fo:pa]. Od 2012 do 2014 roku pierwszy redaktor naczelny pisma „eleWator”. Publikował m.in. w „Odrze”, „Twórczości”, „Portrecie”, „FA-arcie”, „Kresach”, „Śląsku”, „Arkadii”, „Pograniczach”, „Przeglądzie Polskim” (USA), „Radarze”, „Gazecie Wyborczej”. Tłumaczony na języki angielski, niemiecki, ukraiński i czeski.

Powiązania

Machina czasu

dzwieki / AUDYCJE Konrad Wojtyła Rafał Wojaczek

Audy­cja „Machi­na cza­su” Kon­ra­da Woj­ty­ły poświę­co­na twór­czo­ści i życiu Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

Obietnica na ciało i krew

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Kory Sto­ję, czu­ję się świet­nie, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Przeklęte Sanatorium

recenzje / ESEJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Sana­to­rium Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

Myśli do słów. Słowa do myśli.

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Esej Kon­ra­da Woj­ty­ły towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Myśli do słów. Szki­ce o poezji Pio­tra Maty­wiec­kie­go.

Więcej

Gubione paradoksy

recenzje / ESEJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki gubio­ne Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Trzynaście impresji zza uchylonej kurtyny

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Esej Kon­ra­da Woj­ty­ły towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sza­re świa­tło. Roz­mo­wy z Kry­sty­ną Miło­będz­ką i Andrze­jem Fal­kie­wi­czem Jaro­sła­wa Borow­ca.

Więcej

„Stracony na mocy nie ogłoszonego wyroku…”

debaty / książki i autorzy Konrad Wojtyła

Głos Kon­ra­da Woj­ty­ły w deba­cie „Czy Nobel zasłu­żył na Róże­wi­cza?”.

Więcej

Nie (wy)obrażać sobie za wiele…

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Pol­skie zna­ki Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

Sześć głosów o wierszach Jacka Gutorowa

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Zdzi­sła­wa Jasku­ły, Andrze­ja Nowa­ka, Mie­czy­sła­wa Orskie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na oraz Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

Trop albo Trud. Na marginesie rozmów z Andrzejem Sosnowskim

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Trop w trop Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Skowyt utraconej niewinności

recenzje / ESEJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Nie­pio­sen­ki Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

O gubionych

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Anny Kału­ży, Bogu­sła­wa Kier­ca, Karo­la Mali­szew­skie­go, Edwar­da Pase­wi­cza, Toma­sza Puł­ki, Justy­ny Sobo­lew­skiej i Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

O Innym tempie

recenzje / NOTKI I OPINIE Jarosław Borowiec Konrad Wojtyła

Komen­ta­rze Sła­wo­mi­ra Kuź­nic­kie­go, Kon­ra­da Woj­ty­ły i Jaro­sła­wa Borow­ca.

Więcej

Klonowanie z pamięci

recenzje / ESEJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Woja­czek wie­lo­krot­ny.

Więcej