Radości

21/05/2013 liryka

Tom utrzymany w duchu minimalizmu i estetyki Umarłych ze Spoon River Edgara Lee Mastersa oraz filmów Michaela Haneke. 22 wiersze, 22 historie ludzkich “radości”, 22 sytuacje graniczne. Autora interesuje temat nieprzemijalności zła i jego ciągłego istnienia w świecie.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2013-01-17
Gatunek
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
36
Format
165 x 228 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 100g
Projekt okładki
Tomasz Pawluczuk
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-63129-29-3
spis treści

radości
Ernst Becker-Lee, ur. 1905 zm. 1940
Walter Steiner, ur. 1951
znałem
dekret
lekcja estetyki II
ojciec
Dora Drogoj, ur. 1923 zm. 1941
wydarł
bezpieczna
sklepy
ludzi
Catherine Blake, ur. 1762 zm. 1831
benzyną
Buzia Wajner, ur. 1937 zm. 1943
kościoła
garaże
zajęcy
lat
siano
Sylvie Umubyeyi, ur. 1974
kinderszenen

opinie o książce

Radościach Grzegorz Kwiatkowski dalej konsekwentnie drąży okrutne absurdy ludzkich losów. Jego poezja jest powściągliwa i jednocześnie potwornie brutalna. To dlatego, ze jest tak bardzo osobista mimo, że nie ma w niej słowa o lirycznym ego autora.   

Agnieszka Holland

Autor doszedł tutaj do pewnej esencjonalnej prostoty, która broni się sama i niczego do szczęścia nie potrzebuje. Nawet reklamy. Bo gdybyśmy żyli w normalnych czasach, dobra literatura nie musiałaby się podpierać różnymi blurbami, extra zachętami, podpórkami i innymi działaniami zapewniającymi, że białe jest białe, a koń znaczy koń.

Tadeusz Nyczek

Może tylko okrucieństwo jest w stanie dotknąć nas i poruszyć? Poezję Grzegorza Kwiatkowskiego wypełniają głosy umarłych. To stara tradycja, podjęta z żarliwością, z jaką mówi się o ranach nie do zabliźnienia, winach nie do zapomnienia i sprawach, które bolą.

Anna Nasiłowska

Nie wiem, co łączy niemieckiego skoczka narciarskiego, który zabił się w 1940 roku na gdańskiej skoczni podczas treningu, z zamęczoną żydowską dziewczynką albo żoną Williama Blake’a, i co w tym galimatiasie robi cień Jarosława Marka Rymkiewicza apelujący w “Kinderszenen” o dopuszczenie do głosu prawdy osobistego doświadczania historii… A może właśnie już wiem? Może trzeba przeczytać nowy tomik Kwiatkowskiego kilka razy, by stwierdzić, że galimatiasu nie ma, a sens polega na wyrywkowym oddawaniu głosu różnym, obcym i innym, postaciom. To chyba dobrze, gdy się komuś oddaje głos, tak oswajając obcość. Dobrze, gdy poeta  potrafi coś zrobić ze swoim egotyzmem. A w tej książce, w rozpętaniu wciąż żywych “historycznych” emocji, zdarzyło się coś, co wykracza poza tradycyjne miary liryki roli czy maski.

Karol Maliszewski

Czytam z zachwytem, z olśnieniem. Te wiersze są jak papier ścierny, zdzierają skórę aż do mięśni, odsłaniają ścięgna i nerwy. Krótkie serie. Nie będzie tu żadnej litości nad rodzajem ludzkim. Żadnego również usprawiedliwienia. Wreszcie ktoś w tym kraju podjął dziedzictwo Edgara Lee Mastersa i zrobił to w oczywisty sposób doskonale.

Radosław Kobierski

Kwiatkowski nie buja w poetyckich obłokach. Stoi twardo na ziemi. Dlatego pisze o faktach. To nie są wymyślone opowieści o wymyślonych ludziach. Prawie każdy wiersz wziął się z życia, prawie każdy ma bohatera, który żył naprawdę, a przede wszystkim – naprawdę umarł. Zwykle w sposób najmniej poetycki, jak to tylko możliwe. I dlatego poezja zbudowana na tej śmierci tak bardzo uderza, tak celnie trafia, tak mocno rani. I dlatego czytanie tego, nader krótkiego, tomu wywołuje ciarki na plecach. Wynikające z jednej strony z tego, o czym pisze Kwiatkowski, z drugiej – z tego w jak spektakularny, poruszający i oryginalny sposób to robi.

Przemysław Gulda

Jego wiersze są  czymś w rodzaju zminimalizowanego do skrajnie ascetycznej formuły reportażu. Jak dziennikarz natrafia na konkretną sprawę, przepytuje światków i sprawców, pozwala im mówić… tylko puentę pozostawia w zawieszeniu – dość odważnie ufając inteligencji i wrażliwości czytelnika. 

Wojciech Lada

Grzegorz Kwiatkowski jest wybitnym poetą o dużej wrażliwości i znaczącym już dorobku literackim. Jego niepokojące “brudne” wiersze chwytają współczesną epokę przewartościowań, nie spłycając jej w publicystykę, ani nie demonizując. Wróżę im wielką przyszłość.

Joanna Tokarska-Bakir

W poezji Grzegorza Kwiatkowskiego jest całe okrucieństwo, poniżenie i cierpkość XX wieku, bliskie “nihilizmowi” Celine’a i sarkastycznej desperacji Celana. Gotowość do spojrzenia prawdzie w oczy z grymasem obrzydzenia, ohamowanym współczuciem i ocalającym dystansem. Lapidarne cytaty cudzych głosów jakby zza grobu i paraboliczne relacje losów w uniwersalnym zasięgu geograficznym. Skoro lepiej nie przychodzić na świat, to znaczy, że nie ma już złudzeń. Wytrzymają to nie desperaci, lecz ci, którzy chcą odbić się od dna.

Andrzej Lam

Radości to tytuł książki poetyckiej Grzegorza Kwiatkowskiego, wydanej w tym roku przez Biuro Literackie. Autora polecała mi kiedyś Joanna Tokarska-Bakir i miała rację. Świetna literatura! Dawno nie czytałem tak dobrej polskiej poezji (polskiej poezji, która zazwyczaj i w znacznym procencie zajmuje się sama sobą – tzn. tematem wiersza jest pisanie wiersza i nic więcej…).

Wojciech Wilczyk

Czytać Radości znaczy zobaczyć i przeżyć najstraszliwszy dramat XX wieku w zupełnej osobności, którą wymusza czytanie. Nie ma w tych wierszach gotowej i uformowanej idei, która stałaby za obrazem, doznaniem, która stałaby za literą. Mogę zostać posądzony o naiwność, ale uważam, że wiersze z tomu Radości ostrzegają, ale nie tylko. Jest w nich zapisana stała ewentualność uobecnienia ludzkiej tragedii, a mówiąc inaczej – to zapisy dramatu nieustannie dziejącego się.

Paweł Paszek

Poezja Kwiatkowskiego nie jest przypadkowa. Każdy kolejny tekst uzupełnia poprzednie i jest uzupełniany przez następne. Pesymizm, który na nas przelewa, jest pesymizmem dobrym, skłaniającym do refleksji i wyciągania wniosków, do uczenia się na cudzych błędach. I choć po lekturze Radości można poczuć się przytłoczonym, i tak do tych wierszy będzie się wracać.

Magdalena Czuczwara

Masochistyczna ciekawość kieruje myśli w stronę nowych, niepublikowanych wierszy. Bo czy po takiej dawce grozy (bynajmniej nie w tanim, komicznym wydaniu!) może być coś intensywniejszego? Czas pokaże. Na ten moment czytelnik Radości pozostawiony jest samemu sobie z całym tym bólem i piętnem śmierci. Poddając się lekturze dobrowolnie został on wszak częścią świata, z którego nie sposób uwolnić się bez szwanku.

Oliwia Betcher

inne książki autora

teksty i materiały o książce w bibliotece