Skądinąd (1977-2007)

13/09/2012 liryka

Twórczość poetycka Jerzego Jarniewicza z ostatnich trzydziestu lat zgromadzona w jednej książce. Osiem tomów, od debiutanckich Korytarzy po Oranżadę, ponownie przejrzanych, niekiedy zmienionych – to poezja w nieustannym ruchu, która dąży ku coraz większej językowej precyzji i stylistycznej odrębności.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2007-10-01
Gatunek
Liryka
Seria
Dożynki
Ilość stron
300
Format
168 x 238 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1.5 90 g
Projekt okładki
Artur Burszta
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-60602-30-0
spis treści

KORYTARZE (1984)

 

[stoję na moście]
Głaz
Krótka historia
Wyznanie
Adwent
Rozgrywka
Kastor i Polluks
[przed zaśnięciem]
[nie oddawaj do pralni]
Łapcie
Biurko
Pejzaż
Drzewa
Koty
Szaber
Okna
Kiedyś

 

RZECZY OCZYWISTOŚĆ (1992)

 

Rzeczy oczywistość (wiersz znaleziony)

 

I. Bajki obywatelskie
Bajka obywatelska
W Australii
Szwajcarskie zegarki
Dziś rano zmarła Francja
Pani Jadzia i piramidy
Neron
Ekskrementy (Wykłady z historii)
Noc dyktatora
Dobranoc
Życiorys
Posezonowa wyprzedaż
Dzień gniewu Twego
Rewolucja irańska 1978 (I-X)

 

II. Bóg się śmieje
Analogie
Paperback
Ala ma koncepcję Boga
Trzeciego lipca w autobusie
Teologia
List otwarty do Franciszka
Wykładowca
Psalm
W sprawie skarg i wniosków
Śnieg na Wielkanoc
Modlitwa

 

III. Niespodziewane spotkania
Zdanie
Kobieta lat pięćdziesiąt biegnie do tramwaju
Niespodziewane spotkanie parasola z maszyną do szycia
[daleko od zatoki perskiej]
Wstyd
Poczta (Erotyk)
[miłość jest tworzeniem metafor]
Bandaże
Potępienie
Miłość
Luty
[nie odejdziesz daleko]
[czy jej oczy czytały]

 

ROZMOWA BĘDZIE MOŻLIWA (1993)

 

Kiedy jeszcze nic
Rozmowa będzie możliwa (wiersz pierwszy)
Rozmowa będzie możliwa (wiersz drugi)
Rozmowa będzie możliwa (wiersz trzeci)
Według Brücknera
Słowo o rybie
Szibboleth
Źródło
Wilki
[szelest w twoich piersiach]
Challenger
Po prostu
Rok 1984
Budować zacznę od owoców kiwi
Dożynki
Czarne kiry
Słowo w klatce
Nieprzejrzyste kartki zimą
Lot do Belfastu
Mayo
Klatka
Naparstek
Wiersz o porach roku
Zmierzch
Wiersz ostatni
[jestem to co jest]

 

SĄ RZECZY KTÓRYCH NIE MA (1995)

 

Wiersz [ciemność jest światłem]
Zasłona
Źrenice
Fosforescencja
Tchnienie
Ocalony
Posmak
Ślad
Pielgrzym
Sieć
Na oczach
Promienie
Białe prześcieradło
Nosiciel światła
Pełną garścią
Wiersz [można się oparzyć]

 

NIEPOZNAKI (2000)

 

[do kogo ty]
Niepoznaki
Przez ścianę
Kolofon
Sylwester
Le gusta
Zielony Przylądek
Café Cobro
W czwartki wstęp bezpłatny
Kozi róg
Tacyt na urlopie
Historia
Zdrada
Kroki
Marlowe i daktyloskopia
Daktyloskopia
Daktyloskopia (Erotyk)
Wioślarska piętnaście
Menu
Wiersz bez interpunkcji
Dom
Chłodna pora
Mag
Gniazdo
Przeszpiegi
Pulp Fiction
Biały album
Stachanow
Erotyk milenijny
Après nous
Wiersz orzekający
Przed czasem (Elegia)
Nie trać pomysłów na tytuł
Immatrykulacja
Pokój przechodni
Ciąg dalszy
Wiersz dla bezimiennych
Exegi
Wydmy
W obcej mowie
Po lekcjach
Krzyżówka
Dwa i trzy zera
W kółko
Dosłowność
Z życia larw
Na chwilę przed czasem
Spokój na etażerce
Klucze
Paszport Nansena
Zielona granica
Virgo
[nie ma ciszy]

 

PO ŚLADACH (2000)

 

Wiersz katastroficzny
Pajączek
Kątem oka
Apetyt
Tableau vivant

 

DOWÓD Z TOŻSAMOŚCI (2003)

 

Słowo wstępne
Indziej
Dowód z tożsamości
Sznur
Bieg na orientację
Pokój
Lokatorzy
Szklana kula
Wietrzne miasto Łódź
Rewizja osobista
Akcja
Kartografia
Od morza do Tatr
Jarosław Mikołajewski omawia w “Gazecie” przekład Agnieszki Kuciak
Wiersz z cytatem z “Przekroju”
Frutti di mare
Dein Name?
Imię ojca?
Waterloo
Białe gabinety
Pani od przyrody
Z metodyki nauczania pewnego języka
Kronika sportowa
W kolejce
Strzał w ciemno
Diagnoza
Sierpień
Rorschach
Co widać?
Od rana
Meteopata
Jasna pogoda
Martwa kultura z oliwkami
Sandomierz nad Wisłą
Drohiczyn nad Bugiem
Pojemne równoleżniki
Ostatni miot
Po tamtej stronie
[Niejasna uroczystość]
Trzecia przestrzeń
Opowieść wigilijna
Skalpel
[Przyjdzie czas kiedy legniesz]
Elegia na temat
Lento
Evviva (wiersz pierwszy)
Evviva (wiersz drugi)
Evviva (wiersz trzeci)
Grudzień (Epilog)

 

ORANŻADA (2005)

 

Etykieta zastępcza
Znikający punkt
Emo
Idą leśni
Wszystkie drogi
Miękkie podbrzusze
Stan zapalny
Sól
Cover-Girl
Noc po ciężkim dniu
Z niewielką pomocą moich przyjaciół
Na skuterze
Nowy zeszyt “Ryzyka”
Bojler, jawa, ogrody
Sezam
ORWO COLOR
Korytarze
Połów
Noc na Łysej Górze
[Ryby śpiewają w Ukajali]
Wszyscy jesteśmy berlińczykami
Dlaczego moja gitara tak żałośnie łka?
Szczęście jest ciepłą strzelbą
Tomek u źródeł Amazonki
Praska astronomia
Timur i jego drużyna
Czterej pancerni i pies
Wiesołyje kartinki
W noża
Plan Rapackiego
Kalkomania
Dom wypoczynkowy
Jedno z dwojga (ty pójdziesz górą)
Mógłbym zacząć od Lenina
Jak by nie było
Weszła przez okno od łazienki
Glamour
Dni otwarte
Wyjazd z miasta
Sztafeta pokoleń

 

Przypisy

 

Nota
Alfabetyczny spis tytułów i incipitów

opinie o książce

Wiersze Jerzego Jarniewicza przepływają monotematycznie, by nagle rozmnożone w bezwstydnym nadmiarze zatopić uśpioną czujność czytelnika. Krótkie i sugestywne ubierają się samokrytycznie w obcą skórę, płynąc pod prąd własnej rzeki. Autor ujmuje swobodą i lekkością, a jednocześnie koncentracją i uwagą przy konstruowaniu historii swojego mostu. W wierszach jest mocno zaznaczona granica między teraźniejszym, a niedzisiejszym. Są jak muzyka lat siedemdziesiątych w nowej aranżacji. Autor działa na zlecenie lokalnych oblatywaczy, prototypów. Nietrudno będzie go spotkać, trzeba tylko stanąć na moście, pod którym przepływa.

Julia Szychowiak

Oryginalność tej poetyki pojawia się w spoinach między tropami historycznoliterackimi a aluzjami do różnych “już raz użytych” słów, zdań i zwrotów. Specyficzną własnością Jarniewicza jest ton, ironiczny dystans, jakby powściągany efekt dowcipu, mechanizm kontrolowanej obcości, “zamrożony żart” zawieszony nad światem, nad chwilą, nad opisywaną sceną czy sytuacją.

Karol Maliszewski

“Skądinąd”? “Indziej”. Nie stąd i nie stamtąd. Nie tylko tytuły poszczególnych tomów i wierszy Jarniewicza wskazują jakąś przestrzeń, zakreślają ją. “Tu mieszkam” – czytamy w jednym z wierszy. Przestrzeń w poezji Jarniewicza wiąże się z nieustającym pytaniem o tożsamość, nie tylko w tomie Dowód z tożsamości. Przy czym zamiast stałego dowodu – dostajemy płynność i ruch. To zresztą znak charakterystyczny tej poezji: zmienność głosu, punktów widzenia i skojarzeń. Z tomu na tom ta poezja zagęszcza się, staje się coraz bardziej wielogłosowa, a pomiędzy rozmaitymi językami narasta napięcie. Jednak to, co najbardziej wyróżnią tę poezję, to rozmowa: “do kogo ty / mówisz / kiedy piszesz / wiersze”. Poezja Jarniewicza to przestrzeń pomiędzy jakimś ja, ty i my. Nie chodzi tylko o gramatykę, ale i o komunikację, której warunkiem podstawowym jest, jak się okazuje – ironia. Dzięki niej można być skądinąd.

Justyna Sobolewska

Poezja Jarniewicza okazuje się nie poezją dezintegracji, choć ją opisuje, ale przede wszystkim poezją zespolenia, historią mającą wyraźny ciąg przyczynowo-skutkowy, nigdy niedomkniętą. Podmiot tych wierszy nie akceptuje kolei zdarzeń, które są, lecz jednocześnie wolny jest od pretensji względem nich; jest częścią zanikania, ale dostrzega spoiwa, które pozostaną, które pozostały. Stąd taka w poezji Jarniewicza troska o słowo, precyzja i skuteczność frazy, ale i żywioł wyobraźni ma tu swoje miejsce, mają miejsce szarady i zagadki rodem z film noir.

Dagmara Sumara

Wiersze z tomu Skądinąd autorstwa Jerzego Jarniewicza próbują udowadniać, że “na zewnątrz jest jeszcze świat”, zaś język może powoływać cokolwiek do życia. Czytelniku, czy pozwolisz, aby mały świat tych wierszy Cię zniewolił? Po lekturze wierszy zebranych Jerzego Jarniewicza Skądinąd istnieje pewność, że mamy do czynienia z “poetą lirycznym, kurwa, lirycznym”.

Kamil Zając

Jarniewicz doskonale posiadł umiejętność sugestywnego opisu paradoksalnych sytuacji, jakie stają się naszym udziałem. Posługuje się cały czas oszczędną, potoczną, “mówioną” frazą. Podpowiada nam, że im więcej słowników, tym więcej świata, ale – jednocześnie – to, co wyznacza bliskość i miłosny kontakt z drugim człowiekiem dzieje się najczęściej według poety w milczeniu, seplenieniu, bełkotaniu, pomyłkach, a w tłumaczeniu jest tracone. Ta poezja rozwija się między wiarą w możliwość komunikacji pozasłownej a doświadczeniem, że światy i słowniki wzajemnie się uzupełniają.

Anna Kałuża

inne książki autora