Wspólny język

13/09/2012 liryka

Wspólny język to książka o niebezpieczeństwach słowa i trudnościach w komunikacji dzisiejszego świata. Wiersze Szychowiak stawiają pytania o tożsamość, poszukiwanie własnego miejsca i rolę poetyckiego “ja”.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2009-10-05
Gatunek
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
44
Format
162 x 215 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1.5 90g
Projekt okładki
Artur Burszta
Projekt opracowania graficznego
Nina Łupińska
ISBN
978-83-62006-36-6
spis treści

Prawie słyszę
[Dla mnie będzie pusto, skądkolwiek się biorę]
[Wsiąkamy w miejsca po ciałach]
[Jestem tym zjadana. Pełna dziecka i zimna]
[Gdy kończy się powietrze]
[Widziałam jak leżymy ogromni nad dachami]
Wiersz dla mojego ojca
[Chciałabym ją opisać]
[Stać bez ubrania]
Wesołe miasteczka
[Nie zamykajcie mi oczu, nie mogę być wszędzie]
Nazajutrz
[Byliśmy dach w dach]
[Nie zdoła dostać się do twojego snu]
Chwila
Lepiej
[Dziewczynko, wykradli mi ciebie]
[Gdyby bili i całowali jednocześnie]
[Morze było spokojne, jakby przed zaśnięciem]
[Tylko czekaj, aż cię stąd wyniesie]
[Swoją kobietę utopiłam w snach]
To na nic
[Weszłam pod wodę, żeby myśleli, że tonę]
[Ci, co raz wrócili? Nie będzie ich potem]
[Głaszcze się po głowie, wypadają jej włosy]
[Myślałam o tamtej kobiecie]
To niebezpieczne
[Myśmy już się żegnali]
[Ilekroć kładę się nago, przypominam sobie]
[Powstanie raz jeszcze]

opinie o książce

Wiersze Julii Szychowiak – intymne, wewnętrzne, tajemnicze, subtelne, krótkie, przemyślane, świadome. Wyróżniające się spośród wierszy rówieśników. Jej debiutancki tom Po sobie, nagradzany i dobrze przyjęty przez krytykę, wydawał mi się usytuowany niebezpiecznie blisko poezji Krystyny Miłobędzkiej, która do dziś pozostaje dla autorki jednym z najważniejszych punktów odniesienia. Myślę, że miała tego świadomość również sama Julia Szychowiak, pokazując swój dokument zdobywania pisarskiej dojrzałości. Dlatego też jej drugi tom poetycki jest ważniejszy. Widać w nim bowiem, że autorka Wspólnego języka jest dziś dalej, więc bliżej siebie, bardziej świadoma niebezpieczeństw „własnego języka, którym trzeba się dzielić z innymi”. To wiersze, które pytają o tożsamość, poszukują miejsc i sposobów, w których można ocalić siebie, oddzielić się od bycia wspólnym, „wkrzykniętym w innych”.

Jarosław Borowiec

Skoro życie może być tak konwencjonalne, jak niektóre frazy i stereotypowe jak językowe kalki, to zwyciężyć można tylko poprzez zerwanie sojuszu z językiem. Ale język musi być wspólny, by porozumieć się ze zmarłymi (tradycją) i żywymi (rozmawiając o zmarłych). Język tworzy poczucie nieprzerywalności ludzkiego istnienia, gwarantuje iluzję kontinuum, staje tym samym wobec i na przekór lękom o przygodności, nietrwałości bycia w świecie. Ale, z drugiej strony, największe niebezpieczeństwo polega na tym, że użyczenie swojego języka innym istotom oznacza, że nie przestając mówić, nie mówimy sobą, nie mówimy siebie. Julia Szychowiak pyta o to, kim staję się, gdy inny przeze mnie przemawia? Istnieję – czy może umarłam? Małe śmierci Szychowiak polegałyby zatem na zatracie, ambiwalentnym, bo upragnionym i znienawidzonym, rozmyciu „ja”, które nie jest w stanie realizować się inaczej, niż tylko poprzez język.

Lucyna Marzec

We Wspólnym języku obowiązują takie emocje i stany jak zanikanie, odchodzenie, stawanie się kimś innym, doświadczenie i doświadczanie, przemiana, przekraczanie granic czy dualizm własnej osoby. Tytuł zbioru sygnalizuje chęć, lub może raczej przymus dzielenia się z innymi użytkownikami języka tym co subiektywne, osobiste; próbę uczynienia prywatnych stanów zrozumiałymi, na przekór tego, że – jak pisze autorka w jednym z wierszy – „ to niebezpieczne/ własny język, którym trzeba się dzielić/ z innymi”.

Elżbieta Matysz

Szychowiak mierzy się zarówno z lękiem przed eksponowaniem swoich wierszy (symboliczny [Stać bez ubrania] czy “To niebezpieczne”, gdzie zaznacza “Własny język, którym trzeba się dzielić/z innymi.”), poddawaniem ich zewnętrznej ocenie. Ale klimat jej wierszy jest przede wszystkim oniryczny, jak gdyby zawieszony między jawą a rzeczywistością. Wyobraźnia, silny związek z przyrodą, nokturnowość, pragnienie bliskości drugiego człowieka są tu bardzo silnie akcentowane i uzupełnione rysunkami Niny Łupińskiej.

Magdalena Talik

Wspólny język, druga książka poetycka Julii Szychowiak, jest boleśnie osobista. W konsekwentnie spójny sposób, podobnie jak w debiutanckim tomie, poetka kreuje świat smutny, ale niepozbawiony nadziei. W poprzednim tomie o uczuciach mówiła niedopowiedzeniami, intymnie, tajemniczo, szeptała zza conradowskiej smugi cienia. Nic nie było oczywiste. Teraz też tak robi, ale mocniej. Krótkie i zwięzłe w formie wiersze, choć mówią nieraz o sprawach trudnych, pozbawione są patosu. Brzmią naturalnie i szczerze, zaskakują dojrzałością. Oswajanie smutku, łagodna melancholia, zgoda na kolej rzeczy to język tej poezji.

Agnieszka Kołodyńska

Te mini formy mają postać ni to kalamburów słownych ni metafor rozbudowanych na całą długość wierszy. O czym mówią? O szukaniu, stracie, przemijaniu, zaskakująco dużo o śmierci i bólu. Liryczne ja miota się we mgle, ciemnościach, ciągle szukając, cierpiąc, obserwując innych, kiedyś zapewne bliskich. Atmosfera wierszy zaczyna dusić, człowiek może czuć się jak w sennym koszmarze poetki: „Teraz karmię cień, co jest wcieleniem / chłopca. Wieczność jest bolesna. / Przebij gardło / ziemi”. Mimo tego dużym plusem książki jest zaskakująca łatwość przekazywania emocji w tak skrótowej, telegraficznej formie. Szychowiak bawi się słowem, ale unika rozbuchania formy, zamyka te emocje w ciasnym pudełku.

Karolina Kuśmider

(…) w tomiku wierszy Wspólny język (…) możemy dostrzec poszukiwania przez autorkę własnej tożsamości, walki z ograniczeniami języka i możliwością wykreowania osobistego, którym nie chce się dzielić z innymi, ponieważ oznaczałoby to, że ktoś inny za nią przemawia; ktoś inny z niej wychodzi, wreszcie – ktoś inny za nią oddycha.

Patrycja Wojkowska

inne książki autora

teksty i materiały o książce w bibliotece