Po sobie

13/09/2012 liryka

Świat i relacje w wierszach Szychowiak są głębokie, nawarstwiają się i plączą. Poprzez oszczędne i przemyślane użycie słów autorka Po sobie konstruuje zaskakujące oraz wielokierunkowe utwory dotyczące życia, miłości i codziennych historii. Debiut autorki nagrodzony Wrocławską Nagrodą Poetycką Silesius.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2007-06-18
Gatunek
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
44
Format
162 x 215 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1.5 90g
Projekt okładki
Artur Burszta
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-60602-39-3
spis treści

Nago
Odtąd nie
Widzenie
Nic
Jaśniej niż słońce
Nie tak
Sobie
Koncentrować
Ślad
Rano
Poprawiny
[Znikam, odkąd boję się o ciebie, dziecko]
Nie było mowy o niczym
Wolniej
Dziecko ślizga się po szerokich plecach rzeki
Przestrzeń
Tyle
Po
Ściśle tajne
Nie tutaj
W ciemno
Wyjść z
Amnezja
Do zobaczenia
Debet literacki
Dochodzenie
Za mnie
[Chłodna, ciemna cisza, której przez gardło]
Wpław
Mniej
[Łóżko, w którym leżę, puste]

opinie o książce

Bardzo dorosłe wydają mi się te teksty. I bardzo młodzieńcze w odkrywaniu istnienia śmierci (nieistnienia). Świadomość językowa i sprawność wierszy mogą świadczyć o autentyczności doświadczeń autorki.

Krystyna Miłobędzka

Ciekawe skojarzenia budują tę poezję. Rytm jest leniwy i pociągający. Metafory dryfują. Słowa się kaleczą. Jest smutno. Oto poezja Julii Szychowiak.

Piotr Kępiński

Z jak niewielu dziwnie ułożonych elementów, jak ostrożnie, a zarazem jak zaskakująco celnie składa wiersze Julia Szychowiak (może dlatego, że “łatwiej skupiać się na drzwiach bez domu”?). Rozpiętość: dowiadujemy się z tytułu, że “Dziecko ślizga się po szerokich plecach rzeki”. Jesteśmy nieco zaintrygowani. Kiedy w pierwszym wersie czytamy “Zastanowi się nad tym, co zobaczyło. Z głową”, chyba możemy się uśmiechnąć. Czytamy dalej: “między poduszką a świtem, leżącym na placu / zabaw jak wiaderko z piaskiem” – czyli w języku pana Jourdain “z głową między poduszką a świtem, który leży na placu zabaw jak wiaderko z piaskiem”. Bardzo sugestywny jest ten świt, przestrzenna sekwencja poduszki, głowy, świtu, placu i wiaderka pięknie skonstruowana – i jeszcze czujemy ulgę, i wdzięczność, że to nie główka dziecka leży na placu zabaw jak wiaderko z piaskiem. Rozpiętość: oszczędne i przestronne instalacje wyrazów i obrazów pozwalają autorce cicho i mimochodem stawiać takie słowa, jak życie, historia, miłość, ba, symfonia, ba, prawda, a nawet (ba, nieprawdziwe) frazy w rodzaju “Chodźmy, nic tu nie ma”. Pozwalają na bardzo ładny erotyk pod tytułem “Po” i na dziwną “pieśń, co zagląda do środka”. Autorka mieszka jednak w Księżycach, co pewnie oznacza jakieś iście astronomiczne przewagi, natomiast nas, jej czytelników, może jedynie niepokoić.

Andrzej Sosnowski

Julia Szychowiak pisze wiersze krótkie jak oddechy. Na tle nieco rozgadanych rówieśników ta jej powściągliwość budzi szacunek i zainteresowanie. Równocześnie te kilkuwersowe całości są zazwyczaj rozdzierane przez mocne, wieloznaczne (i wielokierunkowe) metaforyzacje. Patrząc nawet tylko od strony formy, skupienie idzie tu w parze z niepokojem i rozproszeniem, oszczędność – z niezgodą na ograniczenia. Jest to projekt dojrzałej poezji, któremu z serca kibicuję.

Wojciech Bonowicz

Dawno nie było wśród autorów wierszy tak tajemniczych, dziejących się w przestrzeni, którą można określić jako wewnętrzny świat, miejsce między piszącym a adresatem, lirycznym “Ty”, które zawęża pole poezji do granic intymności.

Bartosz Sadulski

Unikają przesytu, są skąpe. Nie opowiada się w nich historyjek. Niemal każdy wiersz to zapis (nie)obecności bohaterki. Jakbyśmy czytali dziennik anorektyczki: obserwujemy postępy w znikaniu. Pusto jest w wierszach – wiatr w nich hula. Większość rzeczy wyniesiono, inne przykryły białe prześcieradła. Ale Julii Szychowiak z tą pustką wygodnie, a na pewno – do twarzy. To nie nihilizm – raczej rodzaj pogodnej melancholii, którą osiąga się na kacu lub po nocy nieopatrznie spędzonej na rozmowie. Dziwni ludzie lubią ten stan. Ci najbardziej perwersyjni nazywają go szczęściem.

Agnieszka Wolny-Hamkało

Szychowiak wprowadza nas konsekwentnie w świat skutków, nie do prawdziwego zaakceptowania, ale też nie dający się już w jakikolwiek sposób zmienić. Jesteśmy świadkami życia “po”, a więc czytelnikami zapisu końca osobistych relacji, po których zostają tylko wątpliwości. Zapisane w tych wierszach poczucie pustki ma ogromny ciężar. Uwikłanie w trudne doświadczenia przedstawione zostało w sposób wyciszony, głosem skromnym, ale o charakterystycznym tonie, lecz bez pretensjonalnej wylewności.  

Tymoteusz Milas

inne książki autora

teksty i materiały o książce w bibliotece