debaty / ankiety i podsumowania

Chodźmy w nieznane!

Emilia Branny-Jankowska

Głos Emilii Branny-Jankowskiej w debacie "Literatura w sieci".

strona debaty

Literatura w sieci

Przy oka­zji Mię­dzy­na­ro­do­we­go Festi­wa­lu Lite­rac­kie­go Ha!wangarda 2013 mia­łam oka­zję doświad­czyć z nie­zwy­kłą mocą, w jaki spo­sób twór­czość papie­ro­wa prze­kształ­ca się w spek­takl elek­tro­nicz­ny. Papie­ro­we „Powie­ki” Zeno­na Faj­fe­ra moż­na czy­tać i inter­pre­to­wać na róż­ne spo­so­by: zależ­no­ści pomię­dzy lite­ra­mi, sło­wa­mi i sytu­acja­mi two­rzą nowe poten­cjal­ne świa­ty pod każ­dym spoj­rze­niem czy­tel­ni­ka. Jed­nak dopie­ro inte­rak­tyw­na, elek­tro­nicz­na for­ma tych wier­szy prze­kształ­ca tę mister­nie utka­ną sieć powią­zań w fak­tycz­ne i nie­odwo­łal­ne sąsiedz­two w cza­so­prze­strze­ni. Dosłow­ność, nama­cal­ność i wia­ry­god­ność powsta­ją­cych wów­czas rela­cji pomię­dzy z pozo­ru odle­gły­mi lite­ra­mi, sło­wa­mi i stro­ni­ca­mi fascy­nu­je. Powie­ki, otwie­ra­jąc się, widzą wię­cej. Ale doświad­cze­nie to przy­tła­cza tak­że swo­ją osta­tecz­no­ścią i jed­no­znacz­no­ścią.

For­ma elek­tro­nicz­na to zwie­lo­krot­nie­nie moż­li­wo­ści poru­sza­nia się po tek­ście poprzez nad­mia­ro­we moż­li­wo­ści nawi­ga­cji. Jed­no­cze­śnie z każ­dą lek­tu­rą przy­cho­dzi świa­do­mość nie­zre­ali­zo­wa­nych warian­tów, któ­re nigdy nie zaist­nie­ją w ramach jed­ne­go, spój­ne­go doświad­cze­nia. Boimy się tych roz­ga­łę­zień. Boimy się ogra­ni­czeń w lek­tu­rze, inter­pre­ta­cji i kry­ty­ce, któ­re stąd wyni­ka­ją.  I chy­ba dla­te­go, mimo licz­nych pro­roctw, książ­ka papie­ro­wa ma się dobrze, przy­bie­ra­jąc co naj­wy­żej for­mę pdfa, zaś lite­ra­tu­ra i kry­ty­ka elek­tro­nicz­na to tyl­ko malow­ni­czy mar­gi­nes kul­tu­ry.

Jestem jed­nak prze­ko­na­na, że to naj­bar­dziej obie­cu­ją­cy począ­tek: trud­ny, w któ­rym wciąż jesz­cze uczy­my się pisać i czy­tać w nowych mediach, nie mając pew­no­ści, czy mamy w ogó­le do czy­nie­nia z lite­ra­tu­rą. To etap naj­bar­dziej fascy­nu­ją­cy dla twór­ców i dla kry­ty­ki: bez ogra­ni­czeń, za to z mnó­stwem pytań i wąt­pli­wo­ści… Czy przy­szło­ścią kry­ty­ki jest korzy­sta­nie z web-craw­le­rów, auto­ma­tycz­nych ana­li­za­to­rów tek­stu i skryp­tów, umoż­li­wia­ją­cych poko­na­nie roz­ga­łę­zień? Czy kod może zastą­pić rytm i rym, two­rząc nową, alter­na­tyw­ną for­mę poezji? I czy kla­sy­kę lite­ra­tu­ry moż­na bez­kar­nie udo­stęp­niać w posta­ci hiper­tek­stu?