książki / PROZA

Wszystko dobrze

Maria Krzywda

Fragmenty książki Wszystko dobrze Marii Krzywdy, wydanej w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku, a w wersji elektronicznej 31 października 2022 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zapach pomarańczy

Matka i córka wracają z zakupów. Nieforemne, wypchane po brzegi torby kołyszą się nad ziemią w rytm kobiecych kroków. Dziewczynka ma może z siedem lat, nie więcej. Ciemne kosmyki uciekają spod wydzierganej na drutach czapki, ręka wędruje do dłoni matki, dotyka, cofa się.

Dziewczynka zahacza kolanem o karton mleka, plastik wielorazowego użytku rwie się, zakupy rozsypują się po chodniku. Kule pomarańczy turlają się we wszystkich kierunkach, jedna wpada pod koła przejeżdżającego samochodu.

Opona starego mercedesa ślizga się. Mężczyzna szarpie kierownicę, klnie, samochód odbija na środek drogi, wyhamowuje. Mężczyzna odjeżdża.

Matka i córka zbierają zakupy. Dziewczynka wkłada pomarańcze w kurtkę jak w fartuszek. Przykuca, bierze owoc w rękę, dokłada do już zebranych, wstaje, idzie po kolejny. Kobieta upycha do drugiej siatki karton mleka, masło, dwa jogurty, jaja, ser, słoik papryki konserwowej. Odstawia chwiejną konstrukcję na chodnik, opiera ją o but, podnosi pęknięty kubek jogurtu, wyrzuca do śmietnika, kopie pomarańczę, która nie zmieściła się w fartuszku z kurtki.

– Podnieś – mówi i czeka, aż dziewczynka skończy zbierać owoce.

Kiedy matka i córka wracają z naręczami zakupów do domu, w powietrzu unosi się zapach pomarańczy.


Słyszę rechot mężczyzn

Jest środek dnia. Słyszę rechot mężczyzn. Nie są pijani, nie przeklinają. Rechoczą. Na kurwy i alkohol przyjdzie czas później. Pod sklepem ujadają psy. Ktoś wychodzi, ujadanie się wzmaga. Robi się gorąco, słońce praży z błękitnego nieba.

Chodnikiem idzie kobieta z wózkiem, drepcze za nią rudy jamnik, język wisi ze starczego pyska. Kobieta ma w uszach słuchawki, nie słyszy rechotania. Zatrzymuje się przed sklepem, przywiązuje smycz do płotu i wchodzi z dzieckiem.

Rechot przycicha, by za chwilę powrócić ze zdwojoną siłą. Jest wesoło. Mijają minuty, kobiety nie ma, mężczyźni rechoczą, pies czeka i dyszy. Ślina kapie na chodnik. Brakuje cienia, upał rośnie.

Na parking zajeżdża taksówka. Para wysiada z samochodu, on się potyka, ona go podtrzymuje, śmieją się, jest im dobrze. Wchodzą do sklepu, w przejściu przepuszczają kobietę z wózkiem, która podchodzi do psa z butelką mineralnej. Nalewa wody do plastikowego kubka z Hello Kitty, stawia przed psem, resztę wypija z gwinta. Wkrótce po jej bytności zostaje tylko mokra plama na chodniku.

Idę dalej. Mijają mnie dzieci, biegną, krzyczą, jedno piszczy. Wzdrygam się. W głowie dzwoni mi śmiech. Upał doskwiera coraz bardziej, temperatura spadnie dopiero po zachodzie słońca. Nie słychać już mężczyzn, pochowali się w cieniu i chłodzie salonów i dużych pokoi.

Wieczorem w powietrzu unosi się zapach zwęglonej kiełbasy, tłuszczu i piwa. Prawie słychać świerszcze. Na placu zabaw żarzy się papieros. Jeden, drugi, trzeci.

Zostawią po sobie ślady butów w rozmiarze czterdzieści sześć albo osiem; ojcowie też takie noszą. Puszki wyrzucą do śmietnika, pety w krzaki. Powiedzą dzień dobry, dobry wieczór i uszanowanie dziewczynie przechodzącej niedaleko. Zapytają o narzeczonego, zarechoczą. Dobry wieczór – odpowie i pójdzie dalej.

Mężczyźni rozejdą się do domów.


Spotkanie

Wracamy od weterynarza. Pies jest zmęczony, idzie wolno, ostatnio bolą go stawy. Na chodniku przed nami płacze dziecko, pokłada się, krzyczy. Stoi nad nim starsza kobieta. Mówi podniesionym głosem, bezskutecznie próbuje postawić dziewczynkę na wierzgające nogi. Przechodzimy obok bez słowa.

Dziewczynka wyrywa się, jej pupa ponownie ląduje na chodniku. Pies zatrzymuje się kilka kroków dalej, wącha krzak. Ludzkie sprawy go nie interesują. Przystaję przy nim, udaję, że nie słucham.

– Jak nie przestaniesz płakać, to piesek cię zje! – mówi kobieta i podciąga dziecko za rękę do pozycji stojącej.

Patrzę na nią. Nie zwraca na mnie uwagi.

Dziewczynka przerywa płacz. Spogląda na psa, myśli. Wyswobadza się z kobiecej dłoni i robi kilka kroków na niepewnych nóżkach.

– Wilk – mówi i wyciąga ręce w stronę kudłatego łba. Przykuca, przechyla głowę i próbuje zajrzeć psu do pyska. Ten wciąż zajęty jest obwąchiwaniem liści.

Kobieta szybkim ruchem zgarnia dziecko, podnosi.

– Pies – mówi i przyciska wnuczkę do piersi. – To jest pies.

Odchodzą. Dziewczynka w ramionach babci macha mojemu psu na pożegnanie.


Obietnica

Szukała obrazu. Spacerowała wśród turystów brukowaną uliczką i rozglądała się za czymś, co przyciągnęłoby jej wzrok. Wszędzie te same widoczki – myślała zniechęcona przy każdym kolejnym stoisku. Od długiego chodzenia bolały ją stopy. Usiadła na murku w cieniu rozłożystej lipy; wśród kwiatów brzęczały pszczoły. Prześlizgiwała się wzrokiem po ciałach mijających ją ludzi, chłodząc twarz papierowym wachlarzem made in Vietnam. Coraz częściej dokuczały jej uderzenia gorąca.

Spojrzała na zegarek: kwadrans po dwunastej; za wcześnie na obiad. Nabrała ochoty na lody. Kawiarnia znajdowała się w następnej uliczce. Pewnie będzie pełno – westchnęła i siedziała dalej.

Obiecała, że przywiezie mu pamiątkę. Coś ciekawego. Obraz znad morza. Jedno kłóciło się z drugim, ale zamierzała dotrzymać słowa. Zawsze mogła pójść do galerii i wydać wszystkie pieniądze. Zostałoby jej akurat na lody.

W torbie zabrzęczało We are the champions. Jakby wiedział, że o nim myślę – skrzywiła się i sięgnęła po telefon.

– Co tam? – odebrała.

– Jak poszukiwania? – zapytał.

– Dobrze – skłamała. – Robię rekonesans.

– Świetnie. Bo jeśli jeszcze nic nie kupiłaś, to jakbyś mogła…

Oparła głowę o pień i zaczęła liczyć liście, od czasu do czasu wtrącała „tak, tak” albo „poszukam” i przytakiwała koronie drzewa.

– Owocnych łowów – życzył jej na pożegnanie.

Schowała telefon do torebki. Podniosła się z murku i skierowała do najbliższego stoiska. Wybrała ładny widoczek z żółtą łodzią rybacką i suszącymi się sieciami. Zawsze lubiła żółty kolor.

– Ten poproszę – zwróciła się do młodego mężczyzny i uśmiechnęła się do niego.

Odpowiedział uśmiechem.


Asfalt

– Przegraniec! – dziecięca podeszwa z całą mocą wbija plastikowy korpus zabawki w rozgrzany asfalt. Po brudnej twarzy chłopca spływają łzy. W kąciku ust krew zdążyła już zaschnąć. – Jesteś do dupy! Do dupy, słyszysz?!

Na głazie nieopodal siedzi dziewczynka, opierając się na przedramionach. Patrzy na chłopca z wyrazem obojętności na twarzy i co jakiś czas leniwie macha ręką, odganiając przelatujące owady. Trzmiele i pszczoły uwijają się wśród różnobarwnych kwiatów-chwastów rosnących po obu stronach drogi. Żadnego z nich nie potrafi nazwać.

– Pierdolony chuj – chłopiec wbija w czerń kolejną część plastikowej zabawki.

Dziewczynka sięga po butelkę wody do przewieszonej przez ramię torby, upija kilka łyków, spluwa i wylewa resztę w krzaki. Chowa pustą butelkę i ociera usta dłonią. Powietrze przesycone zapachem asfaltu drga.

Robi się tylko goręcej.

Na parking przedszkola znajdującego się niedaleko zajeżdża spóźniony samochód, wzbijając w powietrze chmurę pyłu. Dziewczynka patrzy, jak mężczyzna wysiada i szybkim krokiem zmierza do drzwi budynku.

– Skończyłeś? – pyta.

Chłopiec stoi nad połamaną zabawką i dyszy. Kiedy przytakuje, dziewczynka zeskakuje z kamienia, otrzepuje dżinsowe szorty i wyciąga w jego kierunku dłoń.

– Idziemy?

Chłopiec ponownie przytakuje i wsuwa dłoń w dłoń siostry. Wracając do domu, trzymają się za ręce.


Bezsenność

Jest piątek, trzecia w nocy. Stawiam kubek na parapecie, siadam na brzegu fotela, nie zapalam światła. Kawa paruje i pachnie, jeszcze długo będzie za gorąca, żeby się napić. Kiedy wyglądam przez okno, w trzech mieszkaniach pali się światło. Pokoje udają puste, nigdzie nie widać żywej duszy. Ich mieszkańcy wyszli do toalety albo do kuchni – myślę i wpatruję się w oświetlone pomieszczenia jedno po drugim.

Wyobrażam sobie obcych ludzi parzących melisę albo kawę, jak ja chwilę wcześniej, w zależności od tego, czy żywią jeszcze nadzieję na sen. Może zdejmują z czajnika gwizdek, żeby nie pobudzić sąsiadów, a może wręcz przeciwnie, nic ich to nie obchodzi? Fantazjuję, jak grzebią w lodówkach i szafkach, szukając słodyczy albo pozostałości z kolacji, szeleszczą papierkami od cukierków i batoników, wyciągają chleb, wędlinę i chrzan, siadają przy stole z paczką nesquicka i wyjadają rękami kulki o smaku czekolady. Zaspokajają głód. Zostawiają po sobie okruszki, papierki i brudne sztućce.

Kubek z kawą parzy mi palce, dmucham na napar, siorbię. Jestem znużona czekaniem, w oknach nikt się nie pojawia. Przysypiam. Kiedy się budzę, kawa jest już zimna. Lampy w mieszkaniach palą się nadal. W pokoju naprzeciwko na oparciu fotela dostrzegam dłoń, chyba męską, nie widzę dobrze z tej odległości.

Telewizor emituje zielonkawą poświatę – snooker. Sięgam po pilota i włączam odbiornik, wyszukuję sport. Nie znajduję tego samego kanału; kolarstwo, sumo i gadające głowy. Może ma inną kablówkę – myślę z żalem.

Kątem oka dostrzegam ruch piętro wyżej. W nieoświetlonym oknie za firanką ukazuje się sylwetka i zaraz znika, telewizor zaczynać grać. Widzę tylko zmiany kadru i migający kalejdoskop barw – coś jak zorza polarna w skali mikro, w wersji techno. Męczy oczy.

Popijam zimną kawę i wracam do obserwacji męskiej dłoni i rozgrywki snookera. W przerwie reklamowej brodaci mężczyźni zachwalają piwo, zaraz potem gładko ogoleni – środek na potencję. Reklamodawcom chyba nikt nie powiedział, żeby nie mieszać jednego z drugim.

Razem z właścicielem dłoni oglądamy kilka frejmów. Snookerzysta kładzie się na stole i celuje, czerwone bile toczą się po zielonym suknie. Nie trafia albo popełnił faul, gracze się zmieniają. Nie wiem, kto wygrał, ani czy mecz był ciekawy. Dłoń na oparciu fotela nie drgnęła ani razu. Zaczyna się kolejna rozgrywka.

Gdy dopijam kawę, za oknem robi się szaro. Światła w pokojach gasną.


Szare i różowe

Mężczyzna siedzi na balkonie. U jego stóp, odnóżami do góry, leżą wyczerpane chrabąszcze majowe, poruszają się wolno, nieruchomieją. Jeszcze żywe owady obijają się o ściany i okna. Te, które podlatują zbyt blisko, mężczyzna uderza dłonią.

Osiedle dyszy zmęczone upałem. Młodsze dzieci biegają między budynkami, kolorowe ciężarówki i koparki zastawiają chodniki i ścieżki, w piaskownicy żółty traktor utkwił w hałdzie piasku. Starsze dziewczynki obsiadły ławki i kamienie. Zrywają się co chwilę, gestykulują, ponownie przysiadają. Chłopcy stoją, mówią głośniej niż one, wypinają piersi.

Mężczyzna patrzy.

Widzi, jak różowe wdzięczą się do chłopców, dotykają włosów, poprawiają bluzki. Szare siedzą na gorszych ławkach, udają, że są częścią grupy. Nie interesują ich chłopcy, patrzą na różowe. Marzą o kolorowej grzywce i brokacie na rękach, o które nie poproszą rodziców, zabraknie im odwagi.

Z różowych wyrosną pindy i lachociągi. Szare będą bite przez mężów.

Różowe przebiegają na czerwonym świetle, nie patrzą na drogę. Szare czekają na zielone, kiedy nic nie jedzie. Różowe ryzykują, trzymając się za ręce, szare wstydzą się przejść w niedozwolonym miejscu. Krzykliwe. Milczące. Głośno się śmieją. Nie śmieją się wcale. Zachłannie zanurzone w swoim świecie; denerwują ludzi. Ktoś je w końcu potrąci, oszuka lub zgwałci.

Mężczyzna odwraca wzrok. Wstaje, rozgniata podeszwą chrabąszcza, chitynowy pancerz chrzęści mu pod kapciem.

Wraca do mieszkania do żony i córki. Nigdy nie podniósł na nie ręki.

O AUTORZE

Maria Krzywda

Autorka krótkich form prozatorskich. Laureatka „Pracowni pierwszej książki prozą” Biura Literackiego (2020). Nagradzana w konkursach literackich (m.in. pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Konkursie im. W. Dobaczewskiej; nominacja do nagrody głównej 15. Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania). Publikowała prozę w „Fabulariach”, „Akcencie”, „Mega*zine Lost & Found” i czasopiśmie „Zakład. Magazyn”.

powiązania

Romantyczność 2022

nagrania / TransPort Literacki Aleksandra Byrska Aleksandra Kasprzak Antonina Tosiek Artur Burszta Daniel Tamkun Helena Burdzińska Jacek Dehnel Jakub Kornhauser Jakub Pszoniak Joanna Mueller Joanna Roszak Karol Maliszewski Karolina Sałdecka Katarzyna Szaulińska Łukasz Cabajewski Maria Krzywda Michał Domagalski Miłosz Biedrzycki Natalia Malek

Czytanie z książki Romantyczność. Współczesne ballady i romanse inspirowane twórczością Adama Mickiewicza w ramach festiwalu TransPort Literacki 27.

WIĘCEJ

Wszystko dobrze

nagrania / TransPort Literacki Hubert Zemler Maria Krzywda

Czytanie z książki Wszystko dobrze z udziałem Marii Krzywdy w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.

WIĘCEJ

Czy można się o nich pokłócić?

wywiady / O KSIĄŻCE Antonina Tosiek Maria Krzywda

Rozmowa Marii Krzywdy i Antoniny Tosiek, towarzysząca premierze książki Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021, wydanej w Biurze Literackim 3 października 2022 roku.

WIĘCEJ

Po obu stronach słowa

recenzje / KOMENTARZE Maria Krzywda

Autorski komentarz Marii Krzywdy, towarzyszący premierze książki Wszystko dobrze, wydanej w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

Nie zawsze i nie wszystko musi być dobrze

wywiady / O KSIĄŻCE Małgorzata Żebrowska Maria Krzywda

Rozmowa Małgorzaty Żebrowskiej z Marią Krzywdą, towarzysząca premierze książki Wszystko dobrze, wydanej w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

Książki z Biura: Odcinek 16 Wszystko dobrze

nagrania / Między wierszami Maria Krzywda

Szesnasty odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.

WIĘCEJ

Muzyka słowa: Wszystko dobrze

nagrania / Kartoteka 25 Maria Krzywda Wacław Zimpel

Maria Krzywda w towarzystwie Wacława Zimpla czyta utwory ze swojej książki Wszystko dobrze. Nagranie zrealizowane w ramach projektu Kartoteka 25.

WIĘCEJ

Wszystko dobrze (2)

utwory / zapowiedzi książek Maria Krzywda

Fragmenty zapowiadające książkę Wszystko dobrze Marii Krzywdy, która ukaże się w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

Wszystko dobrze

utwory / zapowiedzi książek Maria Krzywda

Fragmenty zapowiadające książkę Wszystko dobrze Marii Krzywdy, która ukaże się w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

Wszystko dobrze

nagrania / TransPort Literacki Hubert Zemler Maria Krzywda

Czytanie z książki Wszystko dobrze z udziałem Marii Krzywdy w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.

WIĘCEJ

Po obu stronach słowa

recenzje / KOMENTARZE Maria Krzywda

Autorski komentarz Marii Krzywdy, towarzyszący premierze książki Wszystko dobrze, wydanej w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

„Swoje miejsce” obcości

recenzje / ESEJE Karol Maliszewski

Recenzja Karola Maliszewskiego towarzysząca premierze książki Wszystko dobrze Marii Krzywdy, wydanej w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

Nie zawsze i nie wszystko musi być dobrze

wywiady / O KSIĄŻCE Małgorzata Żebrowska Maria Krzywda

Rozmowa Małgorzaty Żebrowskiej z Marią Krzywdą, towarzysząca premierze książki Wszystko dobrze, wydanej w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

Książki z Biura: Odcinek 16 Wszystko dobrze

nagrania / Między wierszami Maria Krzywda

Szesnasty odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.

WIĘCEJ

Muzyka słowa: Wszystko dobrze

nagrania / Kartoteka 25 Maria Krzywda Wacław Zimpel

Maria Krzywda w towarzystwie Wacława Zimpla czyta utwory ze swojej książki Wszystko dobrze. Nagranie zrealizowane w ramach projektu Kartoteka 25.

WIĘCEJ

Wszystko dobrze (2)

utwory / zapowiedzi książek Maria Krzywda

Fragmenty zapowiadające książkę Wszystko dobrze Marii Krzywdy, która ukaże się w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

Wszystko dobrze

utwory / zapowiedzi książek Maria Krzywda

Fragmenty zapowiadające książkę Wszystko dobrze Marii Krzywdy, która ukaże się w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ

„Swoje miejsce” obcości

recenzje / ESEJE Karol Maliszewski

Recenzja Karola Maliszewskiego towarzysząca premierze książki Wszystko dobrze Marii Krzywdy, wydanej w Biurze Literackim 7 marca 2022 roku.

WIĘCEJ